złością. W końcu zawrócił i podszedł do fotela, opadając na niego ciężko i wbijając w
Severusa wyczekujące spojrzenie.
Mężczyzna rozluźnił się. Miał go w garści. Teraz mógł zadać cios, mógł zadać taki
cios, który sprawi, że ten blask w zielonych oczach w końcu przygaśnie. Musi go
zranić tak, by stracił wszelką nadzieję i już nie próbował się wspinać. Musi go ukąsić
tak głęboko, by już więcej nie podchodził tak blisko... Musi go potraktować tak, jakby
nic nie znaczył...
Severus zerknął na zegarek. Minęło już wystarczająco dużo czasu. Oblizał wargi,
wbił w chłopaka najchłodniejsze, najobojętniejsze spojrzenie, jakie potrafił z siebie
wykrzesać, i wycedził zimno:
- Pański szlaban właśnie się zakończył, panie Potter. Może pan odejść.
Widział, jak oczy Harry'ego rozszerzają się z niedowierzania i wypełniają...
rozczarowaniem. I bólem. I wiedział, że trafił.
Uśmiechnął się z kpiącą satysfakcją.
Wargi Pottera zacisnęły się w wąską linię, broda zaczęła drżeć. A Severus tylko
obserwował, jak chłopak zrywa się, łapie swoją pelerynę i wybiega z komnat,
trzaskając drzwiami.
Doskonale. Niech się wynosi. Wcale go nie potrzebuje. Nie potrzebuje jego naiwnych
zapewnień, jego obietnic. Jego obecności. Nie potrzebuje tych sentymentalnych
gestów, głupkowatych uśmiechów, ani wpatrzonych w niego z uwielbieniem oczu,
które tylko mącą mu umysł i przysłaniają cel.
Nie. Jedyne, czego teraz potrzebuje, to... napić się.
***
Kiedy tylko zobaczył Pottera na śniadaniu następnego dnia... niemal się zakrztusił.
Och, doskonale wiedział, jak chłopak potrafi być impulsywny i jak bardzo wszystko
przeżywa, ale... ale stan, w jakim znalazł się Potter... To było jak uderzenie. Jak cios prosto w tchawicę i Severus przez pewien czas naprawdę miał problem z
oddychaniem, kiedy patrzył na zadrapania na policzkach, przesiąknięty krwią bandaż
na prawej dłoni, olbrzymiego siniaka pod okiem...
W tej jednej chwili miał ochotę złapać go za szatę, wywlec z Wielkiej Sali i zapytać,
dlaczego sobie to zrobił? Dlaczego zawsze musiał być tak cholernie wrażliwy?
Dlaczego musiał być taki kruchy i zmuszać go do odczuwania tej... tego... wijącego
się, kąsającego wnętrzności wzburzenia? Wzburzenia, które nie potrafiło go już
opuścić, które kazało mu wysłać do niego wiadomość, a potem pójść za nim do sali
Runów, chociaż miał go od siebie odsuwać.
Ale Potter zawsze potrafił znaleźć jakiś sposób, by Severus nie mógł się od niego
uwolnić...
*
Zielone oczy wpatrywały się w niego z goryczą i rozżaleniem, tak dotkliwym, że
Severus niemal odczuwał na skórze ich dotyk. Sprawiały, że wszystko w nim
wydawało się skręcać, kąsając jego wnętrzności i pragnąc wyrwać się z niego, rzucić
do przodu i pożreć ten żal. Jego penis niemal już pulsował w spodniach. Sięgnął po
niego, uwalniając go i nie odrywając spojrzenia od tych szklanych oczu, odnalazł
drobną dłoń Pottera i poprowadził ją ku swojej spragnionej erekcji. Chłopak
gwałtownie nabrał powietrza, kiedy jego ciepłe palce dotknęły gładkiej, rozgrzanej
skóry i zacisnęły się wokół członka. Do jego oczu napłynęło jeszcze więcej iskrzącej
goryczy, a usta zacisnęły się i Severus poczuł, że robi się coraz twardszy.
- No dalej - wyszeptał ponaglająco.
Potter zaczął poruszać dłonią. I w chwili, kiedy jego dłoń zaczęła przesuwać się po
drgającej erekcji, wszystko wokół zaczęło wirować, zalewane pierwszymi kroplami
czerwieni.
- Dlaczego taki jesteś? - usłyszał nagle pełne wyrzutu, ciche słowa. - Dlaczego mnie
tak traktujesz? Ja... zrobiłbym dla ciebie wszystko i ty o tym wiesz. Więc dlaczego w
zamian zadajesz mi jedynie... krwawiące rany? - Żal, który wypływał z ust chłopaka,
przypominał lawę, która spływała wprost ku pulsującej erekcji Severusa,
rozgrzewając ją i podrażniając. Mężczyzna jęknął i oparł się przedramionami o
ścianę po obu stronach głowy Harry'ego, napierając na niego i wypychając biodra. -
Nikt nigdy nie będzie cię tak pragnął. Nikt nigdy nie będzie patrzył na ciebie w taki
sposób. Nie rozumiesz tego? Kiedy wczoraj potraktowałeś mnie jak pierwszego
lepszego ucznia... wiesz, jak się poczułem? Opowiedzieć ci o tym?
Severus zagryzł wargę.
Chciał mu odpowiedzieć. Chciał mu powiedzieć, żeby przestał wreszcie się nad sobą
użalać, żeby przestał go dręczyć dziecięcymi oczekiwaniami, bezgranicznym
oddaniem i swoją irytującą osobą, żeby choć na chwilę dał mu spokój, ponieważ nie
może się przy nim skupić. Chciał mu powiedzieć, że wszystko wymknęło się spod
kontroli i że znowu ma ochotę się upić. I w ogóle jak śmiał nieproszony wejść w jego
życie, chociaż miał się trzymać od niego z daleka. Chciał mu powiedzieć, że jest tylko
chłopcem, który zapragnął niewłaściwego mężczyzny.
Ale z jego ust wydobyło się tylko jedno słowo:
- Szybciej.
Dłoń Harry'ego przyśpieszyła. A po chwili dołączyła do niej druga, która zaczęła
głaskać wilgotny czubek. Severus zagryzł wargę niemal do krwi i wydał z siebie
zduszony pomruk.
O tak! Właśnie tak! Wprost wyśmienicie!
W górę i w dół i jeszcze raz i te ciepłe palce tak doskonale drażniące główkę jego
penisa i zbierające kropelki spermy.