Potter był tylko... dzieckiem. Nie miał do zaoferowania niczego interesującego.
Niczego, co byłoby warte uwagi, poza swoim młodym, spragnionym ciałem. Nie był
dla niego partnerem intelektualnym, nie posiadał niczego, czego Severus
samodzielnie nie potrafiłby zdobyć. Potrafił się tylko narzucać, patrzeć na niego z
uwielbieniem i nieprzytomnie się do niego uśmiechać. Pragnął wiedzy, drżenia serca,
adrenaliny, władzy i autorytetu, w zamian oferując jedynie... bezinteresowne,
szczenięce oddanie? Cóż to była za wymiana?
Tęsknię za tobą.
Severus zmarszczył brwi, odczytując kolejną wiadomość.
Tęsknił? Severus nie był kimś, za kim się tęskni. Był kimś, kogo należy unikać. A już
z pewnością nie był kimś, na kim takie sentymentalne wyznania robią jakiekolwiek
wrażenie...
Ścisnął kamień w dłoni i wsadził go do kieszeni szaty, starając się nie zwracać uwagi
na to, jak często jego dłoń wędruje do kieszeni i dotyka gładkiej, wciąż ciepłej
powierzchni.
***
Wiadomość, którą Severus otrzymał od Pottera nad ranem, zaskoczyła go i
zaniepokoiła. Prośba o eliksir na uspokojenie?
Nawet gdyby chłopak miał koszmar, to przecież żaden zwykły koszmar nie
doprowadza nikogo do stanu, w którym potrzebuje on eliksiru uspokajającego... To
było coś więcej i Severus musiał się tego dowiedzieć, dlatego też zdecydował się
złamać swoje postanowienie i zaprosić Pottera do swych komnat... nawet jeżeli
oznaczało to, że po raz kolejny będzie zmuszony przyjmować jego umizgi... Chociaż
tym razem Potter wykazał się wyjątkowym... hmm, powiedziałby, że to „godność”,
gdyby to słowo w odniesieniu do Pottera nie stanowiło takiego oksymoronu...
Ubzdurał sobie, że chce, aby Severus go objął, a kiedy tego nie otrzymał, po prostu...
wyszedł. Wstrętny, uparty smarkacz!
I następnego dnia to samo. Znowu chciał wyjść, opowiadając bzdury o
nieodrobionych lekcjach i zmuszając Severusa do... ugięcia się. Takie sytuacje mu
się nie zdarzały. A jeżeli nawet, to zazwyczaj kończyły się długim i ciężkim
szlabanem albo serią najboleśniejszych klątw, w zależności od tego, kto próbował z
nim pogrywać. Ale w tym wypadku... w tym jednym, jedynym wypadku... postanowił
mu ustąpić. Chociażby za to, jak ślizgońsko Potter z nim zagrał.
Zresztą to była uczciwa wymiana. Odrobina czułości w zamian za informację. I
otrzymał ją. Wystarczyło go tylko upić...
I jakkolwiek sen, który miał Potter, całkowicie wytrącił Severusa z równowagi swoją
sugestywnością i niesamowicie cholerną bliskością z prawdą... to mężczyzna nie
spodziewał się, że całe to spotkanie przekształci się w taką... farsę. Potter pod
wpływem alkoholu zachowywał się niedorzecznie. Całkowicie niedorzecznie.
- Severusie - wyjęczał po raz już któryś, denerwująco przeciągając sylaby i
przyglądając się mężczyźnie z zawadiackim uśmiechem. - Powiedz do mnie "Harry".
Nigdy tak do mnie nie mówisz.
- I nie zamierzam zacząć - wycedził Snape, zastanawiając się, ile jeszcze czasu jest
w stanie wytrzymać w jednym pomieszczeniu ze wstawionym Potterem.
- Nie? - Harry zasępił się na chwilę. - To może udałoby ci się to powiedzieć w zdaniu:
"Harry Potter mnie lubi"?
Severus, ku swojemu zaskoczeniu, w ostatniej chwili powstrzymał wypływający mu
na usta uśmiech.
Cóż, Potter czasami potrafi być nawet całkiem zabawny... Kto by pomyślał? I kto by
przypuszczał, że ma tak słabą głowę? Severus nie spodziewał się po nim zbyt wiele,
ale szybkość z jaką chłopak poddawał się upojeniu alkoholowemu, była
nieprawdopodobna... Chociaż trzeba przyznać, że patrzenie na to, jak zachowuje się
pod wpływem alkoholu, było niezwykle interesującą rozrywką. Ciekawe, czy... -
Severus zmarszczył brwi, uważnie przyglądając się rozluźnionemu już niemal
całkowicie chłopcu - ...ciekawe, czy byłby teraz w stanie dać mu to, co pragnie
oglądać?
Och, oczywiście, że miał swoje mroczne popędy... miał ich wiele. Ale do tej pory
obawiał się, że to jeszcze zbyt wcześnie, aby wypróbowywać je na Potterze.
Jednakże stan upojenia, w którym znajdował się chłopak, dawał mu niemal
nieograniczone możliwości... i miał zamiar je wykorzystać.
Jego oczy rozbłysły dziko.
Nauczyciel wykorzystujący pijanego ucznia...
Na usta mężczyzny wypłynął krzywy uśmieszek.
Severusie, jakiż jesteś nieprzyzwoity...
***
Ciemne, pachnące czekoladą włosy Pottera łaskotały nos Severusa. Miękkie, gorące
wargi wędrowały po jego obojczyku, składając na nim zachłanne, niemal desperackie
pocałunki. Gorąca, drobna dłoń zaciskała się na jego penisie, przesuwając się po
nim w górę i w dół, coraz szybciej i szybciej, podczas gdy druga ugniatała i masowała
jądra. Severus słyszał pomruki i pojękiwania, ale nie do końca był pewien, który z
nich je wydaje. Nie wiedział, jak to się stało, że ten chłopak w tak krótkim czasie
nabył takie umiejętności, ale obecnie nie był w stanie się zad tym zastanawiać.
Młode, rozgrzane ciało napierało na niego, pragnąc jego i tylko jego, spalając się w
tym pragnieniu niczym wciąż odrobinę nieporadne, lecz nadrabiające entuzjazmem
zwierzę. Ciepła dłoń niemal dusiła jego penisa, usta próbowały wgryźć się w skórę...
Potter... Potter...