nagle stać się dla niego "miły", czy nawet "przystępny". Nie miał zamiaru mieć z nim jakiegokolwiek większego kontaktu, niż to konieczne. Potter był tylko narzędziem.
Narzędziem, które będzie musiał sobie dobrze wytrenować, aby osiągnąć
zamierzony cel. Z pewnością nie okaże mu litości. Będzie mu zadawał ból, jeżeli
chłopak spróbuje być nieposłuszny. Będzie go dręczył i ranił za jakikolwiek przejaw
niesubordynacji, a następnie przyciągał z powrotem, jeżeli tylko spróbuje się oddalić.
Przez chwilę pomyślał nawet o tym, jak cudownie byłoby zemścić się na nim za
wszystkie upokorzenia, których doznał z ręki jego ojca, ale błyskawicznie pozbył się
takich myśli. Będzie musiał okiełznać swą naturę i trzymać chłopaka przy sobie. Ale
nie za blisko. Na wystarczająco długiej smyczy, aby czuł swobodę, a jednocześnie
wystarczająco krótkiej, aby nie tracić go z oczu i w każdej chwili móc za nią
pociągnąć i przywołać go do porządku. To naprawdę nie powinno być trudne...
Jedyną wadą jest to, że będzie musiał składać raporty Czarnemu Panu, pokazywać
mu wszystko...
Na twarzy mężczyzny pojawił się wyraz obrzydzenia.
Ale ta cena jest warta zapłacenia, jeżeli w zamian za nią uzyska wolność...
A Potter...
Na usta Snape'a wypłynął krzywy uśmieszek.
...będzie mógł go zmusić do wszystkiego. Będzie mógł zmusić go do służenia sobie
na kolanach, jeżeli tylko tego zapragnie. Upokorzy go do granic możliwości. Trudno,
od czasu do czasu będzie musiał okazywać mu nieco... hmm... zaangażowania. Ale
nie za wiele. Tylko tyle, ile będzie potrzeba. Niezbędne minimum. Owszem,
doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Potter będzie oczekiwał dużo więcej, że
jak każdy nastolatek marzy o czułości, o... bliskości.
Ale nie otrzyma jej. Z pewnością nie od niego.
Pozwoli mu jedynie na wejście do swoich komnat raz na jakiś czas. To powinno mu
wystarczyć. Jeszcze nigdy nie zapraszał do swoich prywatnych komnat żadnego
ucznia. Ale nie zamierzał tolerować narzucania się. Od początku będzie musiał mu
pokazać, gdzie jest jego miejsce, wyznaczyć zasady, panujące w tym... układzie. Nie
może dopuścić do tego, by cokolwiek przeszkodziło mu w jego planie. By cokolwiek
mu go przysłoniło. Będzie musiał ścinać każdą gałąź, zdecydowanie deptać i łamać
każdy pęd, który może pojawić się na jego drodze. Dlatego wiedział, że już na
samym początku wyprawy będzie musiał zaopatrzyć się w coś ostrego, w coś, co
doskonale będzie ciąć i kaleczyć, zanim jakieś zbłąkane kolce tych słabych pędów
zdążą wczepić się w jego szatę i go zatrzymać. A skoro był Śmierciożercą i
Legilimentą... wiedział, że posiada najdoskonalszy arsenał broni, który zdoła przeciąć
absolutnie wszystko.
Przymknął powieki i westchnął.
Admorsusexcetra... Uwarzenie go jest piekielnie skomplikowane, a zmodyfikowanie...
Zajmie mu to miesiące. Ale nie ma w ogóle takiej możliwości, aby miało mu się nie
udać. Potter będzie chodzącą trucizną. Chodzącym jadem. Eliksir wyssie nie tylko
jego moc, ale moc Czarnego Pana również. I zabije ich obu.
Snape otworzył oczy. Płonął w nich lodowaty ogień.
***
- Avada Kedavra!
Bezwładne ciało upadło na podłogę, wydając przy tym taki odgłos, jakby ktoś upuścił
worek piasku.
Severus opuścił różdżkę i beznamiętnym wzrokiem spojrzał na długie, siwe włosy
rozrzucone na wytartym dywanie i puste, wyblakłe oczy leżącego na podłodze
starszego mężczyzny.
Czarodziej był sprytny. Ale nie aż tak, by go przechytrzyć.
Severus machnął różdżką, gasząc płomienie wędrujące po stojących wzdłuż ścian,
wypełnionych księgami regałach. Przez chwilę przeszukiwał je wzrokiem, odczytując
tytuły. Były tu wszystkie najrzadsze i najcenniejsze woluminy dotyczące Czarnej
Magii. Wszystkie zgromadzone w jednym miejscu przez tego ekscentrycznego
starego durnia, który księgi cenił bardziej nad własne życie. Opieczętował je
wszelkimi znanymi zaklęciami ochronnymi, ale wystarczyła prosta sztuczka, aby
własnoręcznie je zdjął. Bo czyż groźba, że wszystkie lata kolekcjonowania pochłonie
i strawi ogień, nie była wystarczającym powodem, by za wszelką cenę ratować swe
cenne zbiory?
Severus zmarszczył brwi, kiedy jego spojrzenie padło na ciemną okładkę, na której
grzbiecie wygrawerowano "Czarna Magia w teorii i praktyce". Dokładnie w to miejsce w pierwszej chwili zbłądził wzrok staruszka, kiedy Severus rozpętał piekło w jego
bibliotece. Ale nie o tę księgę mu chodziło. Był to zwykły podręcznik do Czarnej
Magii. Jeden z najstarszych i najbardziej zaawansowanych, nie na tyle jednak
unikalny, by znaleźć się w gronie tych wszystkich wyjątkowych ksiąg. Każdy adept
ciemnej magii znał jego zawartość. Sam posiadał jeden egzemplarz w swych
zbiorach. Ale przecież nie mógł się pomylić. Wyraźnie widział, że staruszek spogląda
właśnie tutaj. Kiedy wokół wybucha pożar, instynkt każe ratować to, co
najcenniejsze...
Severus zmarszczył brwi i dokładniej przyjrzał się księdze. Szkiełko wśród
diamentów...
Na jego usta wypłynął krzywy uśmieszek.
Oczywiście!
Uniósł różdżkę i skierował ją ku księdze.
- Enuntatium.
Księga rozbłysła ciemnym, niemal czarnym blaskiem i przeobraziła się. Litery na jej