płomienną nienawiść i sprawić, by rozgorzała jeszcze większym ogniem. I upajał się
tym.
Czasami nawet udawało mu się go złamać. Udawało mu się przełamać jego obronę i
zmusić chłopaka do utraty kontroli nad sobą, do odszczeknięcia mu się... i wtedy,
och, dopiero wtedy triumfował, wlepiając mu szlaban albo odbierając punkty. Żaden
inny uczeń w jego kilkunastoletniej karierze nauczycielskiej nie patrzył na niego w
taki sposób jak Potter. Z tak czystą i ostrą niczym wyrzeźbiony z lodu sztylet
nienawiścią. Żaden inny uczeń nie zamieniał się w płonącą odrazą i wrogością
pochodnię... na sam jego widok. To było... intrygujące.
A teraz dowiedział się, że ten sam uczeń... pożąda go. Że to, co zawsze brał za
awersję, okazało się ukrytym głęboko, nie dającym się kontrolować pragnieniem.
Pragnieniem tak silnym, tak niewyobrażalnym, że jedynym sposobem na poradzenie
sobie z nim było przeobrażenie go w równie intensywną emocję, lecz znajdującą się
na przeciwległym biegunie uczuć. Byłby głupcem, gdyby próbował sobie wmawiać,
że mu to nie schlebia. Nawet jeśli uważał, iż to dowodziło tylko jednego. Że Potter
jest niespełna rozumu.
Severus uniósł szklankę do ust, wypił resztkę whisky i odstawił ją z trzaskiem na
stolik. Odchylił się w fotelu, zmarszczył brwi i zapatrzył w płomienie.
Wyczuwał cień nadchodzących zmian. To nie było coś, co można było zignorować.
Nie, to zdecydowanie było coś, co aż prosiło się o wykorzystanie... i był przekonany,
że już niedługo tak właśnie się stanie. Ale cokolwiek się zdarzy, to on będzie tym,
który zbierze największy plon i wyciśnie z tej szansy wszystko, czego tylko
zapragnie.
***
Snape chodził w tę i z powrotem przed kominkiem. Na jego twarzy widniał
przerażający uśmiech, w oczach szalała burza.
Nareszcie! Nareszcie nadeszła jego szansa.
Nie spodziewał się, że spotkanie z Czarnym Panem okaże się aż tak... owocne. Że
informacja, którą mu przekaże, informacja o tym, że młody Potter ma słabość do
swojego profesora, otworzy przed nim przejście i wskaże drogę prowadzącą ku
wolności. Podejrzewał, że Czarny Pan będzie chciał to w jakiś sposób wykorzystać,
ale... użycie Admorsusexcetry? Jednego z najpotężniejszych eliksirów poświęcenia,
który powstał dziesiątki wieków temu, zanim jeszcze wybudowano Hogwart? Cóż za
ekstrawagancja ze strony Czarnego Pana... i jakaż olbrzymia szansa na pozbycie się
go raz na zawsze...
Błyskawicznym ruchem podwinął rękaw i z nienawiścią spojrzał na widniejący na
przedramieniu Mroczny Znak. Znak, który przecinała głęboka bruzda jak po
skaleczeniu nożem, jakby ktoś chciał go wyciąć.
Wciąż pamiętał, jak po wypiciu Desideria Intima niemal odciął sobie rękę. A teraz
nareszcie ma szansę spełnić swoje największe pragnienie. Nareszcie może
doprowadzić do tego, że Czarny Pan zdechnie. A to wszystko dzięki Potterowi...
dzięki tej rozbudzonej nagle, niezrozumiałej fascynacji. Zresztą doskonale wiedział,
że temu nieodpowiedzialnemu gówniarzowi nigdy nie uda się pokonać Czarnego
Pana. Nie ma z nim żadnych szans. A Dumbledore jest zbyt głupi, żeby to
zrozumieć. To jedyny sposób. Nie ma innego wyboru, będzie musiał poświęcić
Pottera. Byłby w stanie poświęcić wszystko, byle tylko zabić Czarnego Pana. Zbyt
długo na to czekał, aby taka okazja wymknęła mu się teraz z rąk. Czarny Pan zniknie
z jego życia raz na zawsze. A jeśli mu się poszczęści, to pozbędzie się również
Dumbledore'a. Już nikt nie będzie wydawał mu rozkazów. Nigdy więcej.
Snape zatrzymał się i opadł ciężko na fotel.
Będzie musiał grać na dwa fronty... Dumbledore jest doskonałym Legilimentą, a nie
może się dowiedzieć o tym planie. Jego "zaufany sługa" planuje unicestwić jego tajną broń i nadzieję całego Czarodziejskiego Świata? Raczej by mu się to nie spodobało.
Snape uśmiechnął się szyderczo.
Będzie musiał wykorzystać Legilimens Evocis. Będzie musiał ukrywać wszystkie swe
myśli w myślodsiewni, nawet te najdrobniejsze, ponieważ może go zdradzić każdy,
nawet najmniej znaczący szczegół. Będzie musiał nimi manipulować, zmieniać je,
przeinaczać i zastępować innymi. Tasować je jak karty, a potem wyciągać te
właściwe i pokazywać obu stronom to, co będą chciały ujrzeć. To jedyny sposób, aby
udało mu się to ukryć. Aby udało mu się ukryć wszystko zarówno przed
Dumbledore'em jak i przed Czarnym Panem. Nie sądził, aby było to proste zadanie,
ale był gotów zapłacić każdą cenę. Oczywiście doskonale zdawał sobie sprawę z
niebezpieczeństwa, jakie niosło ze sobą ciągłe żonglowanie wspomnieniami i
myślami, ale był w końcu jednym z najdoskonalszych Oklumentów wśród żyjących
czarodziejów. Trenował swój umysł od trzydziestu lat, piłował go i ostrzył tak długo,
aż w końcu stał się niczym brzytwa. I znakomicie potrafił się nią posługiwać...
W oczach Snape'a pojawiło się coś groźnego. Przez jakiś czas siedział tylko,
wpatrując się w przestrzeń.
Uwieść Pottera... To nie powinno być trudne, skoro był jego "największym
pragnieniem". Ale z pewnością mu tego nie ułatwi. Nie miał najmniejszego zamiaru