- Cieszę się, że się rozumiemy, panie Potter - rzekł Snape i oddalił się,
sprawdzając zawartości pozostałych kociołków.
"Czyli jednak pamięta, ten..." - Harry chciał przekląć Snape'a, ale zużył już cały swój repertuar wyzwisk przeklinając wcześniej Malfoya i nic twórczego nie
przychodziło mu do głowy.
"Nienawidzę go. Po prostu go nienawidzę!" - myślał, pakując się, a raczej
wpychając ze złością wszystkie swoje rzeczy do torby.
Snape po raz pierwszy nawiązał w jakiś sposób do tamtych chwil w schowku.
Harry czekał na taki znak przez cały tydzień. Ale nie zaserwowany z takim zimnym
wyrachowaniem i przy całej klasie uczniów.
Chciał Harry'ego upokorzyć, to pewne. Och, jakże on to uwielbiał.
Ale Harry nie puści mu tego płazem. O nie, nie tym razem!
- Harry, gdzie ty idziesz? - zawołała Hermiona, kiedy Gryfon nagle przystanął i
zawrócił.
- Zapomniałem czegoś. Później do was dołączę - odkrzyknął Gryfon, gdyż było to
pierwsze kłamstwo, jakie przyszło mu do głowy.
Wpadł do klasy z bardzo wyraźnym postanowieniem stawienia czoła Snape'owi,
ale kiedy oczy Mistrza Eliksirów podniosły się znad biurka, Harry poczuł, jak powoli
opuszcza go cała odwaga.
- Tak, panie Potter?
Harry skrzywił się, słysząc z jaką zajadłością Snape wymówił jego nazwisko.
- Ty... ty... - zaczął, próbując przywołać w pamięci jakieś adekwatne określenia,
które chociaż w połowie opisałyby to, kim w tej chwili był dla niego nauczyciel.
- Uważaj, Potter. Nie jestem twoim kolegą - groźny ton Mistrza Eliksirów podziałał
na Harry'ego, jak płachta na byka.
- Jesteś wrednym sukinsynem! - wykrzyczał w końcu, chociaż było to nie do końca
to, co chciał powiedzieć.
Zobaczył, jak Snape powoli podnosi się z miejsca.
- Tak? A kiedy pan to odkrył, panie Potter? - szyderstwem sączącym się ze słów
Mistrza Eliksirów, można by zalać całą klasę.
- Przez cały tydzień czekałem na jakiś znak, a ty zachowywałeś się, jakbym nie
istniał! Jakby to wszystko, co się stało, nie miało znaczenia! - słowa płynęły z ust
Harry'ego niepowstrzymane, nareszcie uwolnione. - Ale ty postanowiłeś mi
przypomnieć o tym dzisiaj, kiedy już prawie udało mi się zapomnieć! I to w taki
okrutny sposób!
Snape był już prawie przy Harrym. Jego wzrok przeszywał chłopca i odbierał mu
zmysły. Gryfon czuł, jak podłoga usuwa mu się spod nóg, jak słowa przestają mieć
znaczenie, jak cokolwiek przestaje mieć znaczenie.
Cofnął się pod ścianę, czując jak jego ciało ogarnia fala gorąca, tak dobrze mu
znana i tak niepowstrzymana jak wodospad.
Snape był już przy nim. Tak blisko, że Harry czuł na twarzy jego gorący oddech.
Odziane w czerń ciało Mistrza Eliksirów niemal przywarło do jego ciała. Snape
pochylił się do przodu i Harry usłyszał cichy, mroczny szept tuz przy swoim uchu:
- Nigdy nie pozwolę ci o tym zapomnieć.
Tych kilka cichych słów wdarło się do serca Harry'ego i rozbrzmiały w nim echem
głośniejszym od uderzenia pioruna.
- Nienawidzę cię - Gryfon wychrypiał ostatkiem sił, pragnąc uciec, wyrwać się
spod tego wpływu.
- Nienawidzisz? - jedna z brwi Mistrza Eliksirów podniosła się do góry, a w oczach
zapłonął ogień. Harry poczuł, jak kolano Snape'a wdziera się pomiędzy jego nogi i
trąca boleśnie jego erekcję. Na twarzy Mistrza Eliksirów pojawił się paskudny
uśmiech. - Spójrz tylko na siebie. Wystarczy, że się do ciebie zbliżę, a ty już robisz
się twardy.
Harry pragnął tylko tego, żeby Snape się zamknął. Ale Mistrz Eliksirów był tak
blisko, że Harry zapomniał o wszystkim, co miał powiedzieć, co miał zrobić.
Przez mgłę przysłaniającą oczy dostrzegł odsłoniętą szyję. Zapragnął dotknąć tej
skóry, posmakować jej. Zupełnie przestał myśleć. Pragnął tylko dosięgnąć tego, co
pozostawało ukryte, niedostępne dla niego. Bezwiednie złapał czarne szaty i
przyciągnął do siebie. Jego dłoń dotknęła odsłoniętej skóry. Była ciepła w dotyku.
Stanął na palcach, by dotknąć ustami tego kuszącego miejsca. Zawroty głowy
przybrały na sile. Zamknął oczy.
Nagle wszystko zniknęło. Snape odsunął się.
Harry zakwilił, otwierając oczy. Czuł się, jakby odebrano mu nagle całe szczęście.
Jego zamroczony umysł podsunął mu nagle przerażającą wizję, że Snape
postanowił odejść, zostawić go tu samego. Harry nie potrafiłby tego znieść. Czuł, że
nie przeżyłby, gdyby Mistrz Eliksirów zostawił go teraz i znowu przez cały tydzień
ignorował.
Nie może odejść! Nie teraz!
Harry zobaczył wyciągniętą w jego kierunku bladą, szczupłą dłoń.
- Daj mi rękę, Potter.
Harry bez wahania wyciągnął dłoń. Wiedział, że dałby teraz Mistrzowi Eliksirów
wszystko, o co by go tylko poprosił. Wiedział, że musi być posłuszny. Pragnął być
posłuszny.
To było lepsze, niż obojętność.
Dłoń Snape'a zacisnęła się na jego nadgarstku i Harry został pociągnięty do
przodu. Potknął się i zachwiał, kiedy Mistrz Eliksirów prowadził go w jakimś
nieokreślonym kierunku. Nagle zrobiło się ciemno. Był oszołomiony, wszystko wokół
niego wirowało. W uszach czuł pulsowanie krwi i szalone bicie swego serca.
Zapłonęły świece. To był magazyn ze składnikami do eliksirów.
Harry spojrzał w oczy Snape'a. Wzrok Mistrza Eliksirów wbił się w Harry'ego, a