Читаем Desiderium Intimum полностью

Owszem, Harry'emu przemknęła przez głowę taka myśl, ale w swoim życiu

przeszedł już tyle, że potrafił nad sobą zapanować w trudnych sytuacjach. No, może

nie zawsze.

Nawet, kiedy byli już w klasie, Harry wciąż wpatrywał się w Malfoya jak jastrząb,

który wypatrzył swą ofiarę.

Nie wymknie mu się.

Och, ja ci jeszcze pokażę, ty... oślizgły worku szczurzych rzygowin!

Harry spojrzał na tablicę. Snape obserwował go.

Pierwszą reakcją Gryfona było szybkie odwrócenie wzroku. Drugą - rumieńce.

"Niech to szlag!" - zaklął w myślach Harry.

Dlaczego Snape go obserwuje? Przecież przez cały tydzień nie zwracał na niego

uwagi.

Harry czuł, jak jego świadomość rozpuszcza się pod wpływem tego spojrzenia.

Myśli uciekły z jego głowy, nie potrafił skupić się nawet na przepisywaniu ingrediencji.

Malfoy chwilowo zupełnie przestał istnieć. Wszystko przestało istnieć, zastąpione

wrażeniem, że zaraz chyba spłonie z zakłopotania, które wywoływał w nim

przeszywający jego ciało i duszę wzrok Mistrza Eliksirów. Jego serce postanowiło

zupełnie go nie słuchać i robiło, co chciało, bijąc jak szalone.

Snape nareszcie zaczął go dostrzegać. Powinien się cieszyć.

I cieszył się. W głębi serca uczucie radości tańczyło w nim, jak płomyk świecy,

podczas wiatru, jednak szczęście to było tłumione przez niepokój, który czaił się w

nim, gotów w każdej chwili zaatakować i objąć panowanie nad jego sercem.

W oczach Snape'a było coś, co zakłócało radość Harry'ego. Ciemność jeszcze

głębsza niż czerń jego oczu.

Wtem rozmyślania Gryfona przerwał kuksaniec w bok.

- Harry - wyszeptał Ron. - Zauważyłeś, jak Malfoy się na ciebie gapi?

Harry zamrugał kilka razy.

- Malfoy? - zapytał, zbity z tropu.

- I Snape również - wtrąciła Hermiona, ale Harry tego nie usłyszał, gdyż jego

spojrzenie przeniosło się w stronę stołu ślizgońskiego a krew Harry'ego aż zawrzała.

Na twarzy Malfoya widniał triumfalny uśmiech.

"On wie, że ja wiem" - pomyślał Harry w nagłym, bolesnym przebłysku

zrozumienia - "I upaja się tym, bo wie, że nic mu nie udowodnię."

Przez niemal całą lekcję Harry nie potrafił oderwać wzroku od Malfoya.

Pochłonięty planami zniszczenia tego śmierdzącego, ślizgońskiego ścierwa,

przyrządzał swój eliksir byle jak i byle z czego. I tak jego eliksir wyszedłby najgorzej.

Po co się w ogóle starać?

Jego wzrok czasami napotykał chłodne, studiujące go oczy Mistrza Eliksirów, a

wtedy Harry na parę chwil zapominał o Malfoyu, zapominał o Lunie, zapominał o

całym świecie. Jego serce ogarniała fala radości przemieszana z żalem, nad którym

nie potrafił zapanować. Przypominał sobie cały pełen cierpienia tydzień, kiedy to

Snape zachowywał się, jakby Harry zniknął z powierzchni ziemi. Przypominał sobie

bolesne chwile samotności, kiedy siedział w swoim dormitorium i wspominał chwile w

schowku. Przypominał sobie wreszcie nienawiść, jaką czuł do siebie, kiedy nocami

onanizował się, myśląc o tym draniu i nie potrafiąc przestać, pomimo tego, jak Snape

go traktował. Ale to trwało tylko chwilę, ponieważ Malfoy ściągał z powrotem

spojrzenie Harry'ego niczym Czarna Dziura, o której Gryfon czytał kiedyś w

mugolskiej książce.

- Widzę, że postanowił pan dzisiaj nie uważać, panie Potter - stalowy głos Snape'a

tuż przy uchu Harry'ego przeszył myśli Gryfona niczym sztylet, sprawiając, że

chłopak niemal podskoczył na krześle. Obok niego stał Snape, mierząc Harry'ego

groźnym, świdrującym spojrzeniem.

Gryfon mógł tylko oblać się rumieńcem.

- Nie dość, że uwarzył pan coś, co w ogóle nie zasługuje na miano "eliksiru", to na dodatek przez całą lekcję jest pan zadziwiająco zainteresowany panem Malfoyem.

Czy jest coś, o czym powinniśmy wiedzieć?

Harry usłyszał pojedyncze śmiechy od strony stołu Ślizgonów. Niemal widział

wykrzywioną w bezczelnym uśmiechu twarz Malfoya. Radość i żal w jednej chwili

zamieniły się w gorącą nienawiść. Chciał mu coś odpowiedzieć, ale nic elokwentnego

nie przychodziło mu na myśl. Mógł tylko siedzieć i zaciskać drżące pięści, starając

się nie patrzeć na Mistrza Eliksirów, gdyż wiedział, że wtedy nie potrafiłby się

powstrzymać.

- Jeżeli natychmiast nie powróci pan do lekcji... - kontynuował Snape. - ...będę

zmuszony ukarać pana szlabanem. - Na dźwięk słowa "szlaban", na dodatek ze

Snape'em, Harry spiął się cały. - Słyszałem od pana Filcha, że nie dokończył pan

sprzątać jednego ze schowków. Może coś moglibyśmy na to poradzić? - Mistrz

Eliksirów uśmiechnął się paskudnie.

Harry wciągnął gwałtownie powietrze.

To był cios poniżej pasa.

Gryfon poczuł, że osuwa się w grzęzawisko wstydu, zakłopotania i wściekłości.

Spojrzał na Snape'a wzrokiem, który mógłby ciąć szkło.

"Dobrze wiesz, dlaczego nie dokończyłem sprzątać tego schowka, ty cholerny

draniu!" - pomyślał Harry, gotując się z oburzenia. Czuł jak jego samoopanowanie

idzie w diabły. Całą siłą woli zmusił się do zachowania spokoju.

Snape, jakby słysząc myśli Harry'ego, podniósł jedną brew. Wyglądał tak, jakby

powstrzymywał się od śmiechu. Mistrz Eliksirów najwyraźniej dobrze się bawił.

Перейти на страницу:

Похожие книги