Читаем Desiderium Intimum полностью

Jednak nawet to uczucie ustąpiło wobec wstrząsu, jaki Harry doznał, kiedy

uzmysłowił sobie, że...

- Nie ma Malfoya - wyszeptał do Rona i Hermiony patrząc z przerażeniem na

puste miejsce obok Zabiniego, które zawsze zajmował płowowłosy Ślizgon.

- Zauważyliśmy - odparła cicho Hermiona. Głos jej lekko drżał, gdy to mówiła.

- Myślicie, że Snape go...? - zapytał Ron, przejeżdżając palcem po swoim gardle.

- Nie bądź głupi, Ron! - ofuknęła go Hermiona. - Snape może i jest draniem, ale

nie zabiłby swojego ucznia.

- Nie byłbym tego taki pewien, zważywszy na to, co wyprawiał ostatnio na lekcjach

- odparł rudzielec konspiracyjnym szeptem.

Harry nie wiedział, co odpowiedzieć, gdyż jego umysł znajdował się w stanie

emocjonalnego wiru. Snape uratował go wczoraj przed Malfoyem, a następnie zabrał

gdzieś Ślizgona i Malfoy zniknął. A we śnie widział, że Malfoy był na coś wściekły.

Nie na coś, ale na kogoś - na Voldemorta. Czy to miało ze sobą jakiś związek?

Harry nie powiedział jeszcze przyjaciołom o swoim śnie. Postanowił na razie

zachować to dla siebie. Wciąż żywił nadzieję, że to co widział było tylko zwykłym

snem i niczym więcej. Uznał, że jeżeli sen się powtórzy, to znaczy, że powinien się

tym martwić na poważnie i dopiero wtedy im powie. Na razie nie warto wywoływać

paniki. Szczególnie, że znał ich na tyle dobrze, iż wiedział czego może się po nich

spodziewać.

- Harry, jak myślisz, co Snape z nim zrobił? - Ron pochylił się do Harry'ego z

wyrazem lęku w oczach, ale Harry nie zdążył odpowiedzieć.

- Cisza! - warknął nagle nauczyciel, podchodząc do swojego biurka i obrzucając

klasę spojrzeniem. Harry zauważył, że wzrok Mistrza Eliksirów prześlizgnął się po

nim, jak po jakimś nieciekawym, spotkanym na ścieżce robaku.

Snape zaczął opowiadać o pochodzeniu i zastosowaniu Eliksiru Wigoru, ale Harry

myślami był w schowku i na korytarzu w lochach, kiedy Snape go uratował.

Nie potrafił zrozumieć, dlaczego po tym wszystkim, co między nimi zaszło, Snape

go tak ostentacyjnie ignoruje. A przecież jeszcze dwa dni temu Harry miał w ustach

jego penisa. To przecież coś znaczyło!

Gryfon czuł się trochę rozdarty. Z jednej strony złościł się na Snape'a i

zastanawiał, dlaczego nauczyciel nie zwraca na niego żadnej uwagi. Z drugiej -

obraz Draco Malfoya znikającego w ciemności wraz z Mistrzem Eliksirów nie

opuszczał jego myśli.

Właściwie teraz dopiero zorientował się, że nie widział Malfoya na śniadaniu, ale

to nie było niczym niezwykłym. Malfoy czasami nie pojawiał się na posiłkach. Zresztą

Harry był zbyt zajęty obawianiem się lekcji eliksirów, by zawracać sobie głowę

nieobecnością Malfoya.

Teraz jednak zastanawiał się nad tym i jego mózg podsyłał mu różne mrożące

krew w żyłach rozwiązania.

Nie, Snape nie mógłby... Przecież doprowadził Harry'ego do orgazmu. Na dodatek

Dumbledore coś by o tym wiedział. To znaczy, nie o orgazmie Harry'ego, ale o

zamordowaniu jednego ze swoich podopiecznych.

Harry wodził wzrokiem za przechadzającym się po klasie Mistrzem Eliksirów.

Czarne oczy były skierowane wszędzie, tylko nie na niego. Jednak nawet to nie

przeszkodziło Harry'emu drżeć za każdym razem, kiedy spoglądał na jego dumną

sylwetkę i przypominał sobie to smukłe ciało, przyciskające się do jego własnego

ciała. Wspomnienia tłoczyły się w jego głowie, odgrywając przed nim przedstawienie

pełne namiętności i rozkoszy, w którym Harry grał niedawno główna rolę.

Przez całą lekcję Harry był rozdarty pomiędzy myślami o zniknięciu Malfoya,

obojętnością Snape'a i wspomnieniami upojnych chwil w schowku. Nawet kiedy

Snape sprawdzał wyniki eliksirów, raz tylko spojrzał na eliksir Harry'ego i przeszedł

obok, nie zaszczyciwszy go nawet jednym komentarzem. A Harry wiedział, że

całkowicie go spartaczył.

Pod koniec lekcji Gryfon był już tylko chodzącym, a w zasadzie to siedzącym

kłębkiem nerwów.

Przecież to nie miało tak wyglądać! To nie może się tak skończyć! Snape nie

może zapomnieć o tym, co się między nimi wydarzyło! Harry mu na to nie pozwoli.

- Harry, idziesz? - zapytał Ron czekając w drzwiach na swojego przyjaciela, który

wciąż pakował swoje rzeczy.

Harry miał tylko kilka chwil. Nie dopiął torby, podniósł ją szybko i wszystko się z

niej wysypało.

- Cholera, muszę to pozbierać. Idź, zaraz cię dogonię.

Widział, jak Ron rzucił Snape'owi nerwowe spojrzenie, ale pokiwał głową i zniknął

za drzwiami.

Udało się.

Harry zaczął wolno zbierać swoje przybory.

Co ma teraz zrobić? Został ze Snape'em sam na sam, ale kompletnie nie miał

żadnego planu. Musiał improwizować.

Mistrz Eliksirów siedział przy swoim biurku i coś zapisywał. Nie patrzył na

Harry'ego, ale Gryfon wyczuwał, że Snape doskonale zdaje sobie sprawę z jego

obecności.

Harry przełknął ślinę. Co miał mu powiedzieć?

- J-ja... - zająknął się, a wtedy jego ciało przeszyło lodowate spojrzenie zimnych

oczu.

- Lekcja już się skończyła, Potter. Nie słyszałeś dzwonka?

Harry zamknął usta, czując jak na jego policzki wypływa rumieniec. Pokiwał głową,

zagryzając wargę i odwrócił się, zbierając resztę swoich rzeczy.

Bez słowa opuścił klasę, nie oglądając się ani razu.

* * *

Перейти на страницу:

Похожие книги