Читаем Desiderium Intimum полностью

że paskudny uśmiech, który wykrzywiał jego gębę, wcale, a wcale mu się nie

podobał. Nie podobał mu się też ten mroczny cień w oczach Ślizgona. Malfoy

zawsze go nienawidził, ale nigdy wcześniej jego oczy nie wyrażały takiego...

szaleństwa, kiedy patrzył na Harry'ego.

- Usłyszeliśmy, jak mówisz tej szlamie i rudzielcowi o sprzątaniu schowków. Jak to

się dobrze złożyło, że przyszedłeś od razu tutaj. - W oczach Malfoya pojawił się

demoniczny błysk. Harry'emu coraz bardziej się to nie podobało.

"Oni naprawdę mają zamiar..." - Gryfon aż się zachłysnął ze strachu. Rozejrzał się ukradkowo w poszukiwaniu ratunku, jednak korytarz wydawał się całkowicie pusty.

Nie da rady im trzem naraz, ale nie podda się bez walki.

- Takim jesteś tchórzem Malfoy, że potrzebujesz pomocy swoich osiłków, żeby mi

spuścić łomot? Boisz się, że sam nie dałbyś mi rady?

- Nie mam zamiaru brudzić sobie rąk twoją szlamowata krwią - Malfoy splunął pod

nogi, dając znak Crabbe'owi i Goyle'owi, którzy złapali Harry'ego pod ramiona i

podnieśli go w górę. Gryfon poczuł, jak w jego serce wlewa się nienawiść, dodająca

mu sił i zdecydowania.

- Nic dziwnego! Ty nie potrafisz sobie nawet butów zawiązać nie wysługując się

innymi! - krzyknął szarpiąc się i próbując uwolnić od przytrzymujących go silnych rąk.

- Ciekawe, czy twoi goryle podcierają ci też tyłek w kiblu?

Twarz Malfoya zbladła z wściekłości.

- Odszczekasz wszystko, Potter! A potem będziesz się wił pod moimi stopami i

błagał o litość! - warknął Malfoy podwijając rękawy swojej szaty.

Harry zaczął się jeszcze bardziej szarpać. Nienawiść zalała jego trzewia

uruchamiając drzemiące w nim pokłady agresji, które tylko czekały na uwolnienie z

ryzów, w jakich je do tej pory utrzymywał. Poczuł potężne uderzenie w bok

próbującego zapanować nad nim Crabbe'a. Jednak to rozwścieczyło go jeszcze

bardziej.

- Tylko mnie dotknij, Malfoy, a będzie to ostatnia rzecz, jaką zrobisz w życiu! -

ryknął, kopiąc i gryząc na oślep, byle tylko uwolnić się, rzucić się na Malfoya i

zmiażdżyć jego bladą twarz.

- Trzymajcie go mocno! - krzyknął Malfoy, szykując się do zadania ciosu. -

Myślisz, że możesz robić, co tylko ci się podoba? Myślisz, że możesz być nietykalny,

bo taka jest jego wola? Nikt ci teraz nie pomoże Potter! Jesteś mój! - ostatnie słowo

przeszło w ryk wściekłości, kiedy Malfoy zamachnął się. Harry zamknął oczy,

czekając na cios.

- Co tu się, do diabła, dzieje? - ostry, zimny głos przeciął powietrze i sprawił, że

wszystko nagle ucichło.

Cios nie nastąpił.

Oddychając ciężko, Harry otworzył oczy i zobaczył wysoką, dumną postać

wyłaniającą się z ciemności korytarza. Harry poczuł, jak jego serce opada do

żołądka.

Severus Snape obrzucił spojrzeniem całą scenę, po czym jego brwi ściągnęły się,

a z ust wydobył się śmiertelnie groźny głos, skierowany w stronę przytrzymujących

Harry'ego Crabbe'a i Goyle'a:

- Puśćcie go.

Podczas szamotaniny okulary Harry'ego spadły z jego nosa i chłopak nie był w

stanie dojrzeć wyrazu twarzy profesora, ale ton jego głosu sugerował wyraźnie, że

każda próba niewykonania jego polecenia może skończyć się bardzo źle.

Harry poczuł, jak masywne ręce puszczają go i rozcierając bolące miejsca,

wyprostował się powoli, wciąż jednak drżąc. Jego włosy były w nieładzie, okulary

leżały gdzieś na podłodze, ledwie uniknął pobicia, a on potrafił tylko stać i wpatrywać

się w podłogę, czując jak krew dudni mu w uszach, a jego policzki czerwienieją od

rozgrzewających je płomieni.

- Panie Malfoy, proszę oddać różdżkę panu Potterowi.

- Nie! - nagły krzyk Malfoya sprawił, że Harry osłupiał z zaskoczenia. Gryfon

podniósł wzrok na Ślizgona, który stał i drżał od tłumionej wściekłości. Wyglądało,

jakby toczył ze sobą jakąś wewnętrzną walkę. - Nie przeszkodzisz mi! - wykrzyknął,

po czym odwrócił się ponownie do Harry'ego, tak zaślepiony nienawiścią, iż

wydawało się, jakby zupełnie nie zdawał sobie sprawy, komu się właśnie

przeciwstawił.

Harry nie zdążył nawet mrugnąć, kiedy Snape znalazł się przy Malfoyu i jedną

ręką złapał w żelazny uścisk dłoń, w której chłopak trzymał różdżkę. Harry zobaczył,

jak twarz Malfoya skrzywiła się z bólu, a z jego ust wydobył się zduszony jęk. Snape

zgniatał w uścisku nadgarstek Ślizgona zaledwie przez chwilę, ale to wystarczyło, by

Malfoy wypuścił różdżkę Harry'ego i złapał się za nadgarstek, jęcząc z bólu.

- Nigdy więcej nie waż mi się sprzeciwić. - Ton głosu Mistrza Eliksirów przyprawił

Harry'ego o gęsią skórkę. Gryfon przełknął ślinę, starając się opanować drżenie,

które owładnęło jego ciałem.

- Za mną - warknął Snape, obrzucając Ślizgona morderczym spojrzeniem. - A wy

dwaj wynoście się do waszych dormitoriów - zwrócił się do Crabbe'a i Goyle'a, którzy

wpatrywali się w Snape'a z ogłupiałymi minami, po czym szybko odwrócili się i

potykając się jeden o drugiego, zniknęli za rogiem.

Oczy mężczyzny na chwilę zatrzymały się na Harrym, jednak Mistrz Eliksirów nie

zwrócił się do niego w żaden sposób, jakby Harry był tylko nieistotnym szczegółem w

całym zajściu, niewygodnym świadkiem.

A przecież to jego chcieli pobić!

Перейти на страницу:

Похожие книги