Читаем Desiderium Intimum полностью

Harry zamrugał. Coś mu się nie zgadzało... Cofnął się o kilka słów i niewiele brakło, a

spadłby z krzesła. Wytrzeszczył oczy, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi, po czym

rozejrzał się po klasie. Nie był jedynym, który to zauważył. Pansy Parkinson

chichotała i wskazywała na tablicę. Ron przekrzywił głowę i wyciągnął szyję.

- Zaraz, czy tam nie pisze...?

- Tak, ale nie waż się wypowiadać tego słowa na głos - zbeształa go Hermiona, której

twarz przybrała kolor eliksiru Desideria Intima, po czym podniosła rękę. Snape

spojrzał na nią znad papierów, nad którymi pracował.

- O co chodzi, panno Granger?

Gryfonka odchrząknęła i wskazała na tablicę.

- Chyba... pomylił się pan, panie profesorze - powiedziała, rumieniąc się jeszcze

bardziej. Snape zmarszczył brwi i spojrzał na tablicę, a Harry zamknął oczy.

Wolał tego nie widzieć. Słyszał wokół siebie ciche chichoty. Chyba wszyscy to już

zauważyli...

- Milczeć! - Głos Snape'a wydawał się Harry'emu nieco... zdenerwowany. Mężczyzna

rzucił krótkie zaklęcie i zamienił "erekcję" na "reakcję". - Jeżeli dowiem się, kto to zrobił, to możecie być pewni, że nie ujdzie mu to na sucho! - warknął.

Harry poczuł, że jego wargi drżą, dlatego szybko zakrył je dłonią, udając, że kaszle.

- Ekhem. - Hermiona nerwowo podniosła rękę.

- O co znowu chodzi? - syknął mężczyzna.

- Tablica się pali, profesorze.

Snape rozszerzył oczy i spojrzał na zakryte strzelającymi pod sufit płomieniami

słowa.

Harry zgiął się wpół w ataku "kaszlu". Ron spojrzał na niego z niepokojem i poklepał

go po plecach.

- Wszystko w porządku, stary? - zapytał. Harry pokiwał głową, wycierając łzy z

kącików oczu. Musiał się opanować. Przecież nie chciał wszystkiego zepsuć. Ale

myśl, że Snape... że on... przez niego...

Zmusił się, aby głęboko oddychać i nie myśleć o tym, do czego właśnie doprowadził

Severusa.

- Dosyć tego! - Wściekły głos mężczyzny odbił się od ścian pomieszczenia. -

Gryffindor traci dwadzieścia punktów. Jeszcze jeden taki wybryk, a wszyscy wylecą z

sali. Wszyscy.

Ale trzeba było mu przyznać, że potrafił wyjść z twarzą z każdej sytuacji, pomyślał

Harry, oddychając głęboko i nie, absolutnie już się nie śmiejąc.

Gryfoni spojrzeli na siebie z zaskoczeniem. Harry wyprostował się, czując w żołądku

łaskotanie rozbawienia. I niemal w tym samym momencie został przeszyty płonącym

spojrzeniem Severusa. Spojrzeniem, które mówiło:

"Policzę się z tobą po lekcji, Potter!"

A Harry wiedział, och tak, wiedział, że tę groźbę Severus spełni na pewno...

Ron pochylił się do niego i wyszeptał:

- Nie zauważyłeś, że Snape zachowuje się dzisiaj trochę dziwnie?

Harry w ostatniej chwili powstrzymał wypełzający mu na wargi uśmiech. Odchrząknął

i odparł:

- Może... coś wyprowadziło go z równowagi?

- Taa - mruknął Ron i oderwał wzrok od nauczyciela, po czym wziął do ręki nóż i

położył na desce kawałek kory. - Ale dlaczego odebrał nam za to punkty?

- Ponieważ on odebrałby nam punkty nawet wtedy, gdyby pośliznął się na korytarzu -

wtrąciła Hermiona ze złością, szatkując swoją korę.

- Cicho, gapi się na nas - syknął Ron, wbijając spojrzenie w ławkę. Harry nie mógł się

powstrzymać i podniósł wzrok. Oczy Severusa błysnęły i chłopak poczuł skurcz w

żołądku. Szybko spuścił głowę i zaczął zastanawiać się, czy Snape ma zamiar

obserwować go w ten sposób przez całą lekcję.

I okazało się, że tak. Harry ciągle czuł na sobie jego wzrok, który sprawiał, że coraz

trudniej było mu usiedzieć na miejscu. Pomimo tego wyraźnego czynnika

rozpraszającego, eliksir wyglądał i pachniał całkiem przyzwoicie i Harry był z niego

wyjątkowo zadowolony. Dorzucił szczyptę sproszkowanego jadu skorpiona,

zamieszał wywar trzy razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara, zwiększył

temperaturę i odszedł na bok, aby umyć ręce i pozbyć się z palców trucizny.

I w tym momencie w klasie rozległ się potężny huk. Harry zacisnął oczy i odwrócił się

powoli. W miejscu, w którym jeszcze przed chwilą stał jego kociołek, teraz

znajdowały się jedynie resztki podgrzewacza, natomiast wokół ławki leżały fragmenty

kociołka i zielonkawego wywaru, który wylądował także na szatach najbliżej

stojących uczniów, w cudowny sposób omijając jednak ich twarze, jakby chroniła je

niewidzialna bariera. Ci, którzy zdążyli wcisnąć się pod ławki, powoli podnosili się na

nogi i rozglądali z oszołomieniem. Ron i Hermiona, pokryci zieloną breja, spojrzeli

szeroko otwartymi oczami najpierw na siebie, a następnie na stojącego z

rozdziawionymi ustami Harry'ego.

To było przecież... niemożliwe. Wszystko robił dobrze. Każdy składnik wrzucał

dokładnie tak, jak w instrukcji. Przecież...

Zamknął usta i spojrzał na Snape'a. To mu wystarczyło. Wyraz złośliwej satysfakcji,

który na niej zobaczył, powiedział mu absolutnie wszystko.

- No, no... - odezwał się mężczyzna, podnosząc się, stając obok biurka i krzyżując

ręce na piersi. - Wygląda na to, że pan Potter postanowił zrzucić pana Longbottoma

z piedestału przeznaczonego dla kompletnych nieudaczników. Dobrze, że nie

wysadziłeś przy okazji całej klasy, Potter. Ale dzięki temu będziesz miał bardzo

Перейти на страницу:

Похожие книги