- Muszę iść - wydukał drżącym, zdartym głosem. - Kiedy wyjdę, będziesz mógł się ze
mnie naśmiewać do woli. - Nie potrafił ukryć żalu w swoim głosie.
Jak on mógł? Czy aż tak bardzo lubił widzieć go upokorzonego?
- Zamknij się, Potter, i spójrz na mnie! - Głos Severusa uderzył jak bat, ale Harry nie
chciał tego zrobić. Nie chciał na niego patrzeć. Nie, kiedy miał wrażenie, że zaraz
rozpłynie się z zażenowania.
Wtedy poczuł dotyk chłodnych palców na swojej brodzie. Severus łagodnie, ale
stanowczo odwrócił jego twarz w swoją stronę, zmuszając go do spojrzenia na
siebie.
- Masz wykonywać moje polecenia - rzekł ostro, a z jego twarzy zniknęło
rozbawienie. - Przestań się nad sobą użalać. - Przez chwilę patrzył wprost w zielone
oczy Harry'ego, tak jakby zastanawiał się nad czymś. - To niezwykle... stymulujące
móc zobaczyć na własne oczy to, o czym do tej pory tylko słyszałem. Jak często
śnisz o mnie w taki sposób? - W oczach Severusa błysnęły drapieżne iskierki.
Harry czuł, jak wstyd powoli ustępuje, zastępowany... ciekawością. Czy Severus
naprawdę chciał to wiedzieć? Czy naprawdę go to interesowało? Wyglądało na to, że
tak...
- Zbyt często - wymamrotał niewyraźnie w odpowiedzi, czując, że znowu się rumieni.
- W takim razie będziemy musieli jakoś temu zaradzić - odparł tajemniczo
mężczyzna.
Harry zmarszczył brwi. Czy Severus miał na myśli to, o czym myślał? Jego oczy
rozszerzyły się, a w spojrzeniu Mistrza Eliksirów pojawił się dziki błysk. To Harry'emu
wystarczyło.
Cały wstyd wyparował niemal natychmiast, zastąpiony przyjemnym uciskiem w
podbrzuszu.
- Zgadzam się - odparł z szelmowskim uśmiechem. - Jak dla mnie, możesz w ogóle
ze mnie nie wychodzić. Ale chyba ciężko byłoby nam się poruszać... - Widząc
zaskoczoną minę Severusa, zachichotał. Jego wyobraźnia zaczęła podsuwać mu
różne scenariusze, jeden bardziej niedorzeczny od drugiego. - Może weszlibyśmy tak
do Wielkiej Sali? - Nie mogąc dłużej wytrzymać, zaczął się śmiać. Zdegustowana
mina Severusa wcale nie pomagała mu w opanowaniu się. Wręcz przeciwnie,
sprawiała, że miał coraz większe problemy z oddychaniem. - Przepraszam -
zachrypiał. - Ale wyobraziłem to sobie... McGonagal pewnie odebrałaby mi wszystkie
możliwe punkty. - Potrzebował chwili, by zaczerpnąć tchu. - Już słyszę jej głos:
"Severusie, proszę natychmiast wyjść z pana Pottera!" - Harry pochylił się do przodu, nie potrafiąc zapanować nad histerycznym śmiechem i ocierając łzy dostrzegł, że
kąciki ust Severusa drżą niekontrolowanie.
- Nie podejrzewałem cię o takie kpiące, ślizgońskie uwagi, Potter - powiedział w
końcu mężczyzna, kiedy udało mu się opanować.
Kiedy Harry w końcu przestał chichotać, uśmiechnął się zawadiacko i odparł:
- Uczę się od mistrza.
- Widzę, że jesteś już bardzo zmęczony, bo zaczynasz gadać od rzeczy - rzekł
Severus, wyciągając różdżkę i rzucając na Harry'ego zaklęcie czyszczące. - Jeżeli
zaraz nie znajdziesz się w dormitorium, to naprawdę rozważę możliwość odebrania ci
punktów. - W głębinach jego oczu coś błysnęło.
Harry poczuł ukłucie żalu. Nie chciał jeszcze iść. Chciał tu zostać, razem z
Severusem. Dlaczego zawsze musi odchodzić?
- Chciałbym kiedyś zostać tu na noc - powiedział cicho. - Czasami w nocy... dopada
mnie ogromna tęsknota... za tobą. - Spojrzał prosto w czarne, bezdenne oczy i
zobaczył, że po jego słowach zapaliło się w nich maleńkie światełko. Ale bardzo
szybko zgasło. Niczym iskra, która opadła na chłodną powierzchnię i zetknięcie z nią,
błyskawicznie ją zgasiło. Pomiędzy brwiami Snape'a pojawiła się głęboka
zmarszczka.
- Nie dość, że muszę uganiać się z tobą przez cały dzień, to masz zamiar irytować
mnie także w nocy?
Harry zmarszczył brwi. Nie wiedział, czy była to zwykła kpina, żart, czy też Severus
mówił to poważnie. Dlaczego wszystkie jego zmysły krzyczały za ostatnią opcją?
Zrobiło mu się głupio, że to powiedział. Może za bardzo mu się narzuca?
- W porządku. Pójdę już. Nie chcę cię irytować. - Jego oczy błysnęły wyzywająco,
kiedy spojrzał na Snape'a. Jedna z ciemnych brwi uniosła się.
- Próbujesz mnie sprowokować, Potter?
Znowu to samo! Jak on to robił, że zawsze bezbłędnie odgadywał jego zamiary?
Jakby naprawdę czytał z niego jak z otwartej książki. Może Hermiona miała rację?
Może naprawdę nie potrafił ukrywać swoich uczuć?
Ale mężczyzna miał rację. Chciał go sprowokować. Chciał, by Snape zaprzeczył.
Ale nie zrobił tego. I to właśnie był powód bolesnego ucisku, który nagle poczuł w
klatce piersiowej.
- Mniejsza z tym - odparł cicho, schodząc z kolan Severusa, który przez cały czas
spoglądał na niego zamyślonym wzrokiem. Chciał się już odwrócić, aby odejść, ale
nie zrobił tego. Pochylił się, objął go za szyję i pocałował w policzek. Poczuł, jak
mężczyzna niemal niezauważalnie sztywnieje i wstrzymuje oddech.
- Dobranoc, Severusie - powiedział cicho, prostując się. Dostrzegł zaskoczenie,
malujące się w oczach Mistrza Eliksirów, ale zniknęło ono równie szybko, jak się
pojawiło.
Harry uśmiechnął się do niego. Jednak, kiedy znalazł się za drzwiami, uśmiech
zniknął z jego twarzy, zastąpiony głębokim smutkiem.