przyjemne zajęcie na resztę popołudnia. Zostaniesz po lekcji i dokładnie wszystko
wyczyścisz, nie używając przy tym czarów.
Harry poczuł, że jego żołądek skręca się z ekscytacji. A więc Severus podjął grę...
Jak miło.
Po chwili, kiedy poczuł na sobie pełne oczekiwania spojrzenia uczniów, uzmysłowił
sobie, że powinien jednak coś powiedzieć. Zdecydował się więc na:
- To nie była moja wina, profesorze. Eksplozja nastąpiła samoistnie. Ja jedynie...
podniosłem temperaturę.
Oczy Snape'a zabłysły. Harry z trudem powstrzymał uśmiech.
- W takim razie będziesz miał bardzo dużo czasu, aby na własnej skórze odczuć
skutki tej eksplozji. O ile, oczywiście, nie wywołasz kolejnej... - Oczy mężczyzny
zmrużyły się.
- Zapewniam pana, profesorze, że o kolejnej dowie się pan jako pierwszy...
- Nie wątpię w to, Potter - odparł Severus, uśmiechając się szyderczo. - Jeżeli dobrze
się spiszesz i dokładnie wszystko wyczyścisz, to może nawet zastanowię się nad
tym, aby wspaniałomyślnie nie odbierać ci punktów.
Harry miał wrażenie, że coś ciężkiego opada mu do żołądka.
- Niech pan się nie martwi, profesorze. Nie zostawię nawet kropelki... - odparł cicho,
z całych sił walcząc z wypływającym mu na usta uśmiechem.
Coś w jego wnętrzu wrzasnęło triumfalnie, kiedy zobaczył, jak oczy Severusa
rozszerzają się na moment, by po chwili zmrużyć się w sposób, który tylko Harry
potrafił odczytać.
Czuł w sobie taką ekscytację, iż miał wrażenie, że jeszcze chwila i spłonie na
miejscu. Z podniecenia i... przerażenia. Oto stał w wypełnionej uczniami klasie... i
wymieniał z Severusem dwuznaczne, pełne ukrytej perwersji uwagi. I z wyrazu
twarzy mężczyzny wyczytał, że ten myśli dokładnie o tym samym.
Och, dlaczego nie mogliby po prostu rzucić tego wszystkiego w cholerę i przejść do o
wiele przyjemniejszych czynności? Ale już niedługo...
Harry wrócił do ławki, odprowadzany spojrzeniami zaskoczonych i nieco
zdezorientowanych uczniów i unikając zatroskanego wzroku przyjaciół, po czym
uklęknął i zaczął udawać, że sprząta.
- Wystarczy! - oznajmił ostro Severus, zwracając się do uczniów. - Mieliście już
wystarczająco dużo czasu na uwarzenie tego eliksiru. Czas na ocenę waszych
żałosnych umiejętności. - I nie czekając na jakąkolwiek reakcję, ruszył w stronę
ławek, zaglądając do kociołków i obrzucając mikstury krótkim, pełnym dezaprobaty
spojrzeniem. Nie zatrzymywał się i nie prawił złośliwych komentarzy, jak zazwyczaj.
Zachowywał się jak ktoś, komu bardzo się spieszy i jak najszybciej chce mieć to już
za sobą. Kiedy skończył, stanął na środku sali i zwrócił się do wszystkich:
- Wasze wyniki są równie żałosne, jak zawsze. Widocznie sześć lat nauki to za mało,
aby uwarzyć chociaż jeden poprawny eliksir. Ogłaszam koniec zajęć. Wynoście się.
Uczniowie spojrzeli po sobie z zakłopotaniem, po czym powoli zaczęli się pakować.
Snape prawie nigdy nie kończył zajęć przed czasem. Rzeczywiście coś musiało
bardzo wyprowadzić go z równowagi...
- Nie czekajcie na mnie - powiedział Harry, kiedy Ron i Hermiona stanęli obok niego
z torbami, nie bardzo wiedząc, co zrobić. - To może długo potrwać. - Wskazał ręką
leżące wszędzie skorupy i pozalewane ławki i podłogę.
Pokiwali głowami ze współczuciem i ruszyli w kierunku wyjścia.
- Spotkamy się w Pokoju Wspólnym, Harry - powiedziała Hermiona, zanim razem z
Ronem zniknęła za drzwiami.
W pomieszczeniu zapadła cisza. Harry przełknął ślinę i bardzo powoli podniósł się.
Usłyszał cicho wypowiadane zaklęcie i zobaczył dwa rozbłyski na drzwiach. Nie
potrafił powstrzymać uśmiechu, kiedy odwracał się w stronę Snape'a. Mężczyzna
machnął różdżką i bałagan otaczający Harry'ego zniknął.
- Na dzisiejszej lekcji zachowywał się pan karygodnie, panie Potter - powiedział
ostrym tonem Severus, chowając różdżkę.
Harry poczuł emanujący z podbrzusza żar. Nie wiedział dlaczego, ale słowa "panie
Potter", wypowiedziane w taki sposób, przyprawiły go o dreszcze i sprawiły, że
zapragnął podjąć tę cholernie zmysłową grę.
- Chyba zdaje pan sobie sprawę z tego, że należy się panu kara? - kontynuował
Mistrz Eliksirów, mrużąc oczy i wbijając w niego pełen mrocznej dezaprobaty wzrok.
Harry podszedł do swojej ławki i usiadł na niej. Rozchylił nieznacznie nogi, aby
Snape mógł dostrzec wypukłość w jego spodniach.
Och tak, był taki twardy... I wiedział, że Snape też to widzi.
W jego krwi wciąż buzowała adrenalina, która nie opadła jeszcze po rozmowie, jaką
niedawno przeprowadził ze Snape'em, a podsycaną teraz przez to rozbierające
spojrzenie, które wbijał w niego mężczyzna.
- Tak, profesorze. Zdaję sobie sprawę z tego, że moje zachowanie było nieco...
nieodpowiednie. - Czy on naprawdę rozmawiał ze Snape'em w taki sposób? - A
można powiedzieć, że nawet niedopuszczalne. Dlatego całkowicie się z panem
zgadzam. - Uśmiechnął się tajemniczo. - Jestem gotów przyjąć każdą karę, którą mi
pan wymierzy.
Twarz Severusa spięła się, jakby odczuwał takie napięcie, że nie mógł sobie z nim
poradzić. Harry zobaczył, że odpina kołnierzyk i oblizuje wargi.
Och, czyli podobała mu się ta mała gra... W takim razie nie było żadnych