schodził tajemniczy uśmiech. Zatrzymał się tuż obok niego i wyciągnął rękę, aby
wyjąć pióro z bladej dłoni.
- Jeszcze nie skończyłem, Potter - odparł sucho Severus, ale pozwolił Harry'emu
zabrać i odłożyć pióro.
- Nieważne - wymamrotał Gryfon. - To jest nieważne. - Przysunął się bliżej i zmusił
mężczyznę do odchylenia się i odsunięcia od biurka.
- A co jest takie ważne? - zapytał Severus, uważnie obserwując każdy ruch
Harry'ego.
Chłopak usiadł na kolanach mężczyzny, przodem do niego, i nie odrywając
zamglonego wzroku od jego twarzy, sięgnął po smukłą dłoń i położył na swoim sercu.
- To - odparł.
Kiedy zamykał oczy, zobaczył jeszcze jeden ciepły rozbłysk w głębinach ciemnych
oczu, ale chwilę później widział już tylko płonącą pod powiekami czerwień
pragnienia. Czuł pod palcami chłód szczupłej dłoni, która spoczywała na jego sercu,
uspokajając jego szalony rytm, tak jakby gładziła je i otulała. Powoli przesunął rękę
wyżej, pozwalając, by jej ścieżka łagodnie lawirowała poprzez klatkę piersiową i
wyprowadził ją na otwarte przestrzenie ciepłej skóry. Odchylił głowę do tyłu,
pozwalając, by chłodne palce błądziły po rozgrzanej szyi, zmierzając powolnymi,
gładkimi kręgami wprost ku twarzy.
Słyszał swój własny, ciężki oddech, generowany każdym, najdelikatniejszym
muśnięciem palców mężczyzny i miał wrażenie, jakby tonął w ciepłej ciemności i cały
świat, wszystkie dźwięki, barwy i zapachy przestawały istnieć... Istniał tylko ten dotyk na jego rozpalonej skórze. Nie widział niczego, absolutnie niczego, poza ognistą
czerwienią, słyszał jedynie szalone bicie własnego serca, a pieszczota szorstkich
palców na jego twarzy doprowadzała go niemal do utraty zmysłów. Poddał się
całkowicie temu uczuciu, tracąc kontrolę i pozwalając, aby dłoń samodzielnie zaczęła
błądzić po jego twarzy muskając czoło, przeczesując opadające niesfornie kosmyki
włosów, lawirując pomiędzy nosem, policzkami oraz brodą, a na samym końcu
docierając do rozchylonych warg i wsuwając dwa palce w ciepłe wnętrze ust. Ledwie
zdając sobie sprawę z tego, że cały drży, zacisnął usta wokół placów i zaczął pieścić
je językiem. Miały lekko słonawy posmak, pachniały atramentem i czymś słodkim.
Język Harry'ego prześlizgiwał się po płytkich bruzdach i nierównościach, rozkoszując
się smakiem, strukturą i tym czymś, czego nie potrafił zdefiniować, ale wiedział, że
było częścią Severusa.
Z jego gardła wyrwał się cichy jęk, kiedy palce łagodnie, lecz stanowczo wysunęły się
z jego ust i przez moment spoczęły na wilgotnych wargach. Pocałował je. I pozwolił,
by dłoń zsunęła się nieco niżej, z powrotem poprzez szyję i klatkę piersiową i
spoczęła tam, gdzie odczuwał w tej chwili największe pragnienie - na swoim sercu.
Do Harry'ego napłynął spokój. Strach i obawy rozproszyły się, jakby dłoń Severusa
zabierała wszystkie zmartwienia i niedomówienia, a w zamian przynosiła jedynie
ukojenie. Z jego ust wyrwało się słowo, które bardziej przypominało pełne ulgi i
ufności westchnienie:
- Bezpiecznie...
Czuł się zupełnie jak pod wpływem zaklęcia Imperius - z jego głowy odpłynęły
wszystkie myśli i troski, a pozostało jedynie niejasne poczucie szczęścia. Czuł się
cudownie odprężony, z tą jednak różnicą, że nie chciał z tym walczyć.
Głośne, nerwowe pukanie brutalnie wdarło się do jego umysłu i sprowadziło go na
ziemię, rozbijając na kawałki tę cudowną chwilę. Uniósł powieki i kiedy napotkał
spojrzenie mężczyzny, musiał wstrzymać oddech. W rozszerzonych, migoczących
dziwnie oczach zobaczył zachwyt. Severus patrzył na niego tak, jakby widział go po
raz pierwszy, jakby był właśnie świadkiem jakiegoś niesamowitego spektaklu i nie do
końca docierało do niego, że właśnie dobiegł końca.
Pukanie rozległo się ponownie i w tym samym momencie wzrok Mistrza Eliksirów
zmienił się diametralnie. Brwi ściągnęły się gniewnie, a źrenice zapłonęły wściekłym
blaskiem, kiedy spojrzał na drzwi tak, jakby pragnął je spopielić.
Harry rozejrzał się, nieco zdezorientowany. Snape podniósł się, zmuszając chłopaka
do zejścia z jego kolan. Harry szybko cofnął się pod ścianę udając, że ogląda stojące
na półkach butelki, a w tym samym czasie Mistrz Eliksirów podszedł do drzwi i
otworzył je z rozmachem.
- O co chodzi? - warknął surowym, nieprzyjemnym głosem.
Harry uśmiechnął się do siebie.
- Pana podopieczni narobili mi na górze niezłego bajzlu - usłyszał zirytowany,
skrzekliwy głos Filcha. Harry wszędzie by go rozpoznał. - Jeżeli nie przywoła ich pan
do porządku, będę zmuszony poinformować o tym dyrektora. W ogóle nie szanują
mojej pracy! Myślą, że to wszystko samo się robi...
- Dosyć! - przerwał mu ostro Snape. - Zaraz się tym zajmę, Filch. Zaczekaj za
drzwiami. - Po tych słowach zatrzasnął mu je przed nosem i odwrócił się do
Harry'ego.
- Zaczekaj tu na mnie, Potter. Ale nie waż się niczego dotykać!
Harry skinął głową, uśmiechając się wesoło. W tym "zaczekaj tu" była jakaś ciekawa obietnica...
Severus posłał mu długie spojrzenie, co wywołało drżenie w dolnych partiach
brzucha Harry'ego i tylko utwierdziło go w jego domysłach, po czym odwrócił się i
wyszedł.