Читаем Desiderium Intimum полностью

Jakże mógłbym nie pogratulować Złotemu Chłopcu kolejnej wygranej? Teraz

zapewne pławisz się w swojej chwale.

Harry zmarszczył brwi i szybko odesłał:

W niczym się nie pławię. Tylko... tęsknię za tobą.

I była to najszczersza prawda. Był już zmęczony całym tym zamieszaniem wokół

swojej osoby. Chciał po prostu znaleźć się gdzieś, gdzie nie będzie musiał odgrywać

przed wszystkimi roli Złotego Chłopca Gryffindoru, tylko po prostu... gdzie będzie

mógł być sobą. Jedynie przy Severusie tak się czuł. I tęsknił za nim. Naprawdę

tęsknił.

Wokół niego rozlegały się śpiewy, okrzyki, śmiech, ale miał wrażenie, że to wszystko

dzieje się gdzieś daleko, za grubym, szklanym murem. Oparł się o ścianę, zamknął

oczy i zanurzył się we wspomnieniach. Przypominał sobie łagodny dotyk, który

niczym pająk przesuwał się po jego ciele, gorący oddech Severusa owiewający jego

szyję i ramię, ciepłe wargi wędrujące po drżącej skórze, przynoszące jednocześnie

ból i radość. Ból, ponieważ tak długo musiał czekać, i radość, ponieważ w końcu

doczekał się. Wszystko było takie inne. Gładkie i... ciepłe. Za każdym razem, kiedy o

tym pomyślał, jego serce rozpoczynało taniec, głowa stawała się zadziwiająco lekka,

a na usta wypływał uśmiech. Tak, jak teraz.

- Harry! - Czyjś głos wdarł się w jego sny na jawie, przerywając je. Poczuł na

ramieniu dłoń. Otworzył oczy. Obok niego stała Ginny. - Wszystko w porządku?

- Tak - odparł i wtedy wiedział już, co ma zrobić, aby jego sen stał się rzeczywistością i aby nikt nie mógł go przerwać. - Muszę iść - oświadczył, zrywając się z miejsca.

Obok Ginny pojawił się Ron.

- Nigdzie teraz nie pójdziesz, stary. Będą śpiewać piosenkę na naszą cześć -

wyszczerzył się. - I wszyscy chcą zobaczyć i pocałować znicz.

Znicz?

Harry przypominał sobie, że jeszcze przed chwilą go miał, ale co z nim zrobił?

Nieważne. Wszystko to jest nieważne. Najważniejsze teraz jest...

- Ale ja naprawdę muszę! - Spróbował przecisnąć się obok Rona. Musiał zobaczyć

się z Severusem. Właśnie w tej chwili! Nic nie było ważniejsze od tego!

Ale przyjaciel złapał go za ramię i wciągnął w tłum. Widział, że teraz nie ma już

żadnych szans, aby się wyrwać i zrobić to, czego najbardziej pragnął.

Być z nim.

***

Połowę niedzieli Harry spędził w bibliotece, ucząc się o sposobach przedłużania

działania eliksirów niewidzialności, a drugą połowę patrząc w okno, uśmiechając się i

śniąc na jawie. Całe szczęście, że wygrana w sobotnim meczu całkowicie tłumaczyła

jego maślany uśmiech i wiecznie dobry humor, bo w przeciwnym wypadku Hermiona

mogłaby zacząć zadawać pytania. Każdy, kto na niego patrzył, myślał po prostu, że

jest zadowolony z wygranej. Także siedząc w bibliotece nie opuszczał go dobry

humor. Nawet nieobecność Severusa nie mogła mu go zepsuć. Po śniadaniu, na

którym Mistrz Eliksirów się nie pojawił, Harry postanowił pójść go odwiedzić,

ponieważ miał wrażenie, że każda godzina rozłąki jest dla niego torturą, ale niestety,

Severusa nie było ani w gabinecie, ani nigdzie w zamku. Specjalnie sprawdził na

Mapie Huncwotów, ponieważ pomyślał, że może znowu pracuje w swoim

laboratorium, ale po wpatrywaniu się w pergamin przez pół godziny stwierdził, że

chyba jednak nie. Trochę zawiedziony zabrał się więc do nauki. W końcu chciałby

móc pochwalić się w poniedziałek Severusowi znajomością zagadnienia, o którym

mężczyzna ostatnio napomknął i dał mu do zrozumienia, że chciałby o nim z Harrym

porozmawiać. Był tak pełen zapału, iż miał wrażenie, że bez problemu da radę

nauczyć się materiału z całej szóstej i siódmej klasy, byle tylko sprawić tym

przyjemność Severusowi. Nawet Hermiona, która przyszła do biblioteki po południu,

aby pouczyć się trochę na jutrzejszą lekcję Eliksirów na wypadek, gdyby Snape

zaskoczył ich jakimś niezapowiedzianym sprawdzianem, z niepokojem patrzyła na

stosy książek, którymi obłożył się Harry i które wertował z zapałem i uśmiechem na

twarzy.

Severus nie pojawił się także na posiłkach w poniedziałek i Harry zaczął się martwić.

Z niecierpliwością oczekiwał ostatniej lekcji Eliksirów, a siedząc już w klasie, wciąż

wpatrywał się w drzwi. Ron mruczał pod nosem modlitwę o tym, że zrobi wszystko,

jeżeli tylko przeżyje tę lekcję, a Neville przewrócił atrament, ustawiając na ławce swój przypalony kociołek, za co został zwymyślany przez Lavender, ponieważ pobrudził

kawałek jej nowej, przyozdobionej muszlami i kwiatami torby.

Harry wpatrywał się w drzwi z taką intensywnością, iż jego oczy niemal zaczęły

łzawić. A wtedy one otworzyły się z rozmachem i do klasy wlał się mrok. Poczuł taką

ulgę, iż prawie spłynął po krześle na podłogę. Niemal nieświadomie sięgnął ręką do

kieszeni i zaciskając palce na kamieniu, pomyślał:

Jak to dobrze, że jesteś, Severusie. Tak się o ciebie martwiłem...

Snape zatrzymał się przy biurku i zerknął w dół na coś, co wyciągnął z połów swojej

szaty. Kiedy odczytał wiadomość, uniósł jedną brew i spojrzał na Harry'ego tak, jakby

chłopak zaczął nagle mówić w innym języku. Tak, jakby w życiu nie spodziewał się,

że ktoś może się o niego martwić.

Перейти на страницу:

Похожие книги