Читаем Desiderium Intimum полностью

Wiedział, że z tak poranioną dłonią nie dam rady wysprzątać wszystkich schowków,

nie mówiąc już o tym, żeby zrobić to dokładnie.

Hermiona spojrzała na przyjaciela pełnym współczucia wzrokiem.

- Och Harry, naprawdę nie powinieneś był rzucać się na Malfoya. Masz teraz

same problemy.

- Emiono - wtrącił się Ron z ustami pełnymi tłuczonych ziemniaków - Mafoy miał

fęfie, fe ho Ary ho fefniej dofafł, a nie ja. - kilka ziemniaków wypadło z ust rudzielca i upadło z powrotem na talerz.

- Tak, zaplułbyś go resztkami jedzenia tak, że błagałby cię o litość - odparła

zniesmaczona Gryfonka. Ron zaczerwienił się.

Harry, zadowolony, że przyjaciółka więcej go nie nagabuje, obejrzał się na

Malfoya. Ślizgon, jakby wyczuwając wzrok Gryfona, rzucił mu nienawistne, pełne

wyższości spojrzenie. Harry skrzywił się.

Coś mu się nie podobało w uśmiechu Malfoya - był mroczny i jeszcze bardziej

złośliwy niż zazwyczaj, jakby Ślizgon planował coś niedobrego.

Otrząsając się z nieprzyjemnego wrażenia, Harry powrócił do swoich ziemniaków,

ale jakoś nagle przestał być głodny. Zastanawiał się, czy nie zacząć ponownie

przemieszczać się po zamku za pomocą peleryny niewidki.

* * *

Ciemność.

Zimno bijące od kamieni, na których leżał.

Chłodne dłonie. Gorący oddech.

Uderzenie. Ból. Strach.

Obezwładniająca przyjemność.

Oczy wyłaniające się z ciemności.

Harry obudził się z jękiem, zaciskając drżące pięści na kołdrze. Był zlany potem,

jego ciałem wstrząsały spazmy przyjemności. Włożył lewą rękę pod kołdrę i

wyczuwając swoją sztywną erekcję, owinął palce wokół niej i szybkimi ruchami

zaczął wprawiać swoje ciało w stan jeszcze silniejszej przyjemności.

Czuł łzy pod powiekami, mimowolnie zaciskał zęby i palce u nóg, starając się

przywołać obrazy ze snu; obrazy, które wprawiały go w stan tak silnego upojenia.

Przez jego spocone ciało przechodziły wzburzone fale rozkoszy, potęgowane

dodatkowo przez szybkie ruchy dłoni, a napięcie w jego lędźwiach wzrastało z każdą

chwilą i sprawiało, że drżał niekontrolowanie. Chłopak starał się jak najdłużej

utrzymać sen pod powiekami, nie pozwolić, aby wyblaknął.

Chciał czuć to, co czuł jeszcze chwilę temu: żar i chłód jednocześnie, strach i

pragnienie, ból i przyjemność.

Jego dłoń przyspieszyła, a usta otworzyły się w niemym krzyku, próbując złapać

powietrze. W jego umyśle pojawił się obraz czarnych, zimnych oczu, pełnych

mrocznej obietnicy i groźnego piękna.

Oczy, które już wcześniej widział.

Oczy, które należały do...

Harry doszedł, krzycząc bezgłośnie. Jego ciało wygięło się w łuk, a fale rozkoszy

obmyły każdą jego część, zatapiając Gryfona w morzu przyjemności, która wycisnęła

łzy z jego oczu i pozbawiła go tchu. Wszystkie mięśnie jego ciała napięły się i długo

wyrzucały z erekcji chłopaka białą, lepką ciecz, która zalała jego brzuch, uda i

pościel.

Powoli ciało Gryfona odprężało się, a ostatnie spazmy rozkoszy dotykały

wrażliwych punktów sprawiając, że Harry nie potrafił zapanować nad drżeniem.

Oddech uspokajał się, ale serce Harry'ego nie potrafiło.

O, kurwa!

* * *

Kiedy pierwsze promienie słońca wpadły do sypialni chłopców, Harry natychmiast

otworzył oczy.

Miał Plan.

Plan, który sprawi, że przestanie śnić o tym tłustowłosym draniu i z powrotem

stanie się normalny.

Gryfon uśmiechnął się do siebie w myślach.

Skończą się te idiotyczne pogłoski na jego temat i wszyscy z powrotem zaczną go

traktować jak swojego. Przynajmniej miał taką nadzieję...

W nocy, po przebudzeniu, był w tak skrajnej rozpaczy, iż zastanawiał się nawet,

czy nie poddać się jakiejś terapi w Świętym Mungu. Rozważał nawet ucieczkę z

Hogwartu i zaszycie się w jakimś odludnym miejscu, gdzie te bezdenne oczy

przestaną go wreszcie prześladować. Pomyślał też o tym, by przestać sypiać, albo

wykraść pani Pomfrey Eliksir Bezsennego Snu, ale stwierdził, że i tak nie pomogłoby

to na jego sny na jawie.

Na szczęście przyszedł mu do głowy Plan i nieco uspokojony mógł w końcu

zasnąć.

Teraz, z nową nadzieją w sercu, Harry ubrał się po cichu, nie chcąc obudzić Rona

(Dean i Seamus przenieśli się do innej sypialni, gdyż stwierdzili, że nie życzą sobie

sypiać w jednym pomieszczeniu z Potterem, ponieważ nie chcą obudzić się w nocy z

czymś twardym wbijającym im się w tyłek), po czym wymknął się z Pokoju

Wspólnego i zakradł się w pobliże odnogi korytarza prowadzącego do wieży

zachodniej. Harry nie wiedział, gdzie dokładnie znajduje się wejście do siedziby

Krukonów, ale pamiętał, że oni zawsze znikają w tym korytarzu.

Chowając się za rogiem, stał i czekał.

W końcu pierwsi uczniowie zaczęli schodzić na śniadanie. Dziewczyny szły

gromadkami, śmiejąc się (Harry kilka razy próbował dociec, dlaczego dziewczyny

zawsze chichoczą, kiedy poruszają się w grupach przekraczających dwie osoby,

podejrzewał tylko, że prawdopodobnie wyśmiewają każdego napotkanego chłopaka),

chłopcy rozmawiali, żywo gestykulując. Kilka osób szło z nosami utkwionymi w

książkach.

Перейти на страницу:

Похожие книги