książkach, które miał pod pachą, powędrowało z powrotem ku jego twarzy i
natychmiast zmieniło w nieprzyjemne i zagniewane.
- Dobry wieczór, Severusie - powiedział, starając się zabrzmieć naturalnie.
Nie podobało mu się to spojrzenie.
Nie czekając na odpowiedź, której i tak wiedział, że się nie doczeka, usiadł w fotelu i
rozłożył przed sobą swoje rzeczy. Zauważył stojącą naprzeciw Severusa pustą
szklankę z odrobiną bursztynowego alkoholu na dnie. Udając, że jej nie dostrzegł,
otworzył książkę, rozwinął pergamin i zabrał się za czytanie.
W tym samym momencie usłyszał prychnięcie, a zaraz po nim kilka niezrozumiałych
słów, które Snape mruknął pod nosem.
Harry uniósł głowę i spojrzał wprost w napierające na niego czarne oczy.
- Co? Mówiłeś coś? - zapytał niewinnie, chociaż czuł, jak w środku drży cały.
Severus wyglądał przez chwilę tak, jakby żuł cytrynę i nie potrafił jej wypluć. Jakby
walczył ze sobą. Jakby chciał coś powiedzieć, ale... prędzej się udusi niż to zrobi.
W końcu parsknął i odwrócił głowę.
Harry zmarszczył brwi.
- Chciałbyś o czymś porozmawiać, Severusie? - Nie dawał za wygraną.
Zaintrygowało go zachowanie mężczyzny i nie pozwoli tak łatwo się zbyć.
Severus ponownie wbił w niego płonące gniewem spojrzenie.
- O czym? - warknął. - O twoich "cudownych" przyjaciołach? O kolejnym meczu, który słynny
przestanie być wielkim idolem? Czy może o twoim zapchlonym ojcu chrzestnym?
Harry, w którym każde słowo Severusa wzbijało coraz większe i coraz bardziej
spiętrzone fale gniewu, zerwał się z fotela i syknął:
-
Oczy Snape'a zabłysły.
- A więc porozmawiamy właśnie
rozmawiać o wszystkim.
Harry zacisnął drżące pięści. Nie miał pojęcia, co się dzieje. Czuł się tak, jakby nagle został wrzucony w wir, który porwał go ze sobą i nie pozwalał wyhamować.
- Co cię dzisiaj ugryzło? - zapytał, walcząc ze sobą, aby się uspokoić i wyrównać
oddech. - Odkąd tylko przyszedłem zachowujesz się... dziwnie.
Snape nie odpowiedział. Jego oczy wydawały się jeszcze ciemniejsze niż zwykle.
Uśmiechnął się szyderczo i wycedził:
- Jestem niemal pewien, że gdybyś w zeszłym roku uczył się tak samo pilnie,
wszystko potoczyłoby się inaczej. Gdybyś z taką samą determinacją przykładał się
do Oklumencji, twój zapchlony kundel nadal by... - urwał, kiedy Harry trzasnął pięścią
w stół. Szklanka przewróciła się i spadła na podłogę, roztrzaskując się.
Gryfon czuł, jak wir unosi go ze sobą i próbuje rozedrzeć na strzępy. Odwrócił się
gwałtownie w stronę drzwi.
Nie zostanie tu ani chwili dłużej! Nie będzie słuchał tego, co ten...
Zdołał zrobić zaledwie krok, kiedy poczuł rękę Snape'a chwytającą jego ramię.
- Zostaw mnie! - krzyknął, szarpiąc się i uwalniając z uścisku. Ruszył ku drzwiom, nie
oglądając się za siebie.
Nie chciał na niego patrzeć! Nie chciał już nigdy więcej...
Zdołał dotrzeć do wyjścia, lecz zanim sięgnął do klamki, poczuł oplatające go od tyłu
ramiona. Mężczyzna naparł na niego i przycisnął go do drewnianej powierzchni.
Owinął ręce wokół jego pasa i klatki piersiowej i przywarł do jego pleców, zanurzając
twarz w rozczochranych włosach.
- Puść! - Harry szarpnął się, próbując się uwolnić, ale nie był w stanie, uwięziony
pomiędzy chłodnym drewnem i równie chłodnym ciałem za sobą.
Wtedy też usłyszał zachrypnięty szept tuż przy swoim uchu:
- Cicho, Potter. Uspokój się.
Harry czuł buzującą w żyłach i szumiącą w uszach krew.
- Jak mogłeś, ty draniu? Jak mogłeś powiedzieć, że... - urwał, kiedy jego głos zaczął
się załamywać.
- Ci i, już dobrze. To nieważne. Zapomnij o tym...
...Harry nie wiedział, ile czasu upłynęło. Wiedział jedynie, że przez cały czas słyszał
ten cichy, kojący głos przy swoim uchu. Czuł ciepły oddech owiewający mu szyję i
dłonie gładzące jego napięty brzuch, wślizgujące się pod koszulę i dotykające
rozgrzanej skóry.
Usłyszał westchnienie. Oddech przyspieszył. Ciało za nim naparło mocniej. Chłodne
dłonie sunęły po skórze, jakby uczyły się na pamięć każdego zagłębienia.
To było takie... niesamowite. Inne.
Harry zamknął oczy i odwrócił głowę na bok, chcąc wyraźniej słyszeć te zduszone
westchnienia. Wtedy Severus oderwał się od niego i zaciskając rękę na jego
nadgarstku, bez słowa poprowadził go do fotela. Opadł na niego i przyciągnął
Harry'ego do siebie. Chłopak nie opierał się. Usiadł na jego kolanach, nie
spuszczając wzroku z wbitych w siebie, płonących oczu.
Nie było w nich już śladu po gniewie. Zastąpiło go pragnienie.
Harry oparł się kolanami o siedzisko, chcąc przysunąć się bliżej, i wtedy poczuł
Erekcję Severusa próbującą przebić się przez materiał spodni.
Spojrzał wprost w płonące oczy, czując jednocześnie, jak dłoń mężczyzny sunie po
jego udzie w stronę krocza. Mistrz Eliksirów oblizał wargi i zerknął w dół. Harry nie
musiał patrzeć. Wiedział, że także jest twardy. W tej chwili wolał przyglądać się z
absolutną fascynacją zaczerwienionej twarzy Snape'a. Mężczyzna wyglądał jak ktoś