określenia, ale nic mu nie przychodziło do głowy. A najgorsze było to, że Snape
wydawał się naprawdę zainteresowany odpowiedzią. Harry spuścił wzrok i spojrzał
na swoje kolana. Wyobraził sobie, że Severusa tu nie ma. Że naprzeciw niego siedzi
ktoś inny. Luna na przykład. To ona zadała mu to pytanie. Co by jej odpowiedział?
Sięgnął głęboko wewnątrz siebie, przypominając sobie każdą lekcję Eliksirów.
Wszystkie uczucia, które zdawały się płonąć przeróżnymi barwami i splatać ze sobą.
Każdą chwilę, w której jego umysł odpływał, a serce przejmowało kontrolę nad
ciałem. Zamknął oczy. Zobaczył klasę. I zobaczył
- Tak bardzo... - zaczął lekko drżącym głosem - ...że kiedy siedzi przy biurku,
sprawdzając wypracowania, nie mogę się powstrzymać i obserwuję go znad swojego
kociołka. I wiem, że nie powinienem przerywać pracy, wiem, że muszę uwarzyć
eliksir. Jednak nie mogę oderwać od niego wzroku. Tak bardzo... że zaczynam
odliczać do chwili, kiedy przerwie i spojrzy na mnie. A gdy już to zrobi, na ten jeden
moment zapominam, że jesteśmy w klasie, i myślę tylko o tym, jaki jestem twardy.
Myślę tylko o moim pragnieniu. Tak bardzo... że kiedy już zdołam odwrócić wzrok i
wracam do warzenia eliksiru, uświadamiam sobie nagle, że nie wiem jaki składnik
trzymam w ręku i który mam dodać następny,
uwarzyć. Myślę tylko o tym, żeby znów na niego spojrzeć... - Otworzył oczy i
odetchnął głęboko. Czy to nie było głupie? Czy udało mu się przekazać to, co wtedy
czuł? - Bardzo - dokończył cicho, jakby w tym jednym słowie chciał zawrzeć
wszystkie te emocje.
Dopiero wtedy odważył się spojrzeć na Severusa i niemal się zachłysnął. Mężczyzna
siedział nieruchomo, wpatrując się w niego z wyrazem zdumienia na twarzy i takim
niesamowitym... ciepłem w oczach. Harry zorientował się, że wstrzymał oddech, a
jego serce szarpnęło się. To, co zobaczył w czarnych źrenicach Severusa było
niemal jak... czułość. Ostre rysy złagodniały. Na wiecznie zaciśniętych wargach
widniał... uśmiech. Nie kpiący, nie szyderczy. Prawdziwy uśmiech. Lekki i ciepły, taki,
który sprawił, że wszystko nagle stało się tak... niemożliwie piękne.
Harry zamrugał kilka razy, jakby próbował sam siebie przekonać, że to, co widzi, nie
jest iluzją.
- W takim razie musisz bardzo uważać, Potter - rzekł w końcu Severus. - Jeżeli tak
bardzo będziesz lubił swojego nauczyciela, to możesz w końcu... oblać.
Harry poczuł, że się rumieni.
- Podejmę to ryzyko - odparł cicho, patrząc Severusowi prosto w oczy. Wydawało się,
że na ułamek sekundy wszystko się zatrzymało. Harry nie wiedział, który z nich
pierwszy odwrócił wzrok. Zdawał sobie tylko sprawę z tego, że jego usta ponownie
przejęły kontrolę i zaczęły mówić bez udziału jego woli, tak jakby za wszelką cenę
chciały zapełnić ciszę i pozbyć się tego dziwnego napięcia.
- Zresztą równie dobrze mógłbym oblać każdy inny przedmiot. Nie jestem tak dobry
jak Hermiona. Nie pochłaniam wiedzy tak szybko i mam problemy z koncentracją, ale
kiedy naprawdę chcę, to potrafię. Tak jak w moim ostatnim wypracowaniu z
Eliksirów... do którego się przyłożyłem i poświęciłem mu dużo czasu. Ale oczywiście
musiałem się pomylić i wszystko spieprzyć. Nic nie umiem zrobić dobrze. -
Westchnął. - Może następnym razem... - urwał, widząc jak Snape podnosi się ze
swojego miejsca i podchodzi do szafki. Wyjął z niej kawałek pergaminu i położył go
na stoliku, siadając ponownie w fotelu. Harry spojrzał na pergamin, a jego oczy
rozszerzyły się gwałtownie. Przed nim leżało... jego wypracowanie. Wypracowanie,
które powinno teraz gnić gdzieś na dnie kosza. Wszystkie zagięcia zostały
wygładzone, a na samym dole widniała ocena:
Dopiero po chwili zorientował się, że ma szeroko otwarte usta. Spojrzał na Snape'a z
niedowierzaniem. Twarz mężczyzny była nieporuszona.
- A jednak sprawdziłeś... - Na jego usta wypłynął radosny uśmiech. - Och,
Severusie... Naprawdę uważasz, że jest takie dobre? Bardzo się starałem.
Snape skrzywił się, wyraźnie zirytowany.
- Jeżeli ten głupi uśmiech nie zniknie zaraz z twojej twarzy, to bardzo szybko mogę
przywrócić ci poprzednią ocenę, Potter.
Harry szybko ukrył uśmiech, ale nie potrafił zdusić płomienia radości, który tańczył w
jego brzuchu. Gwałtownie podniósł się z fotela i okrążył stolik, a następnie ukląkł
przed Severusem, objął go ramionami w pasie i przytulił policzek do jego klatki
piersiowej.
- Dziękuję - powiedział cicho, uśmiechając się do siebie. Słyszał dziwnie płytki
oddech mężczyzny i bicie jego serca. Czuł chłód jego ciała. Tak bardzo za tym
tęsknił... Jego szata była przesiąknięta zapachem jakiegoś gorzkiego zioła. Pewnie
niedawno warzył eliksir. Ale to nic nowego, on zawsze warzył jakiś eliksir... Ścisnął
go mocniej, przesuwając twarz i wtulając ją w czarną, szorstką tkaninę. Ogarnęła go
ciemność. Cicha i przyjemna. A także - mimo wszystko - ciepła...
Przez jakiś czas panowała cisza. Po chwili jednak, poprzez ciepłe oddechy i miękkie
bicie serca, przebił się chłodny głos Severusa:
- Dałem ci zadanie, Potter. Zapomniałeś już?