palce i wysłał pierwszą myśl, jaka przyszła mu do głowy:
Nie otrzymał odpowiedzi. Wiedział, że nie otrzyma. Severus był pewnie zbyt zajęty,
żeby odpisywać na takie... "łzawe wyznania", jakby to pewnie określił. Harry
uśmiechnął się mimowolnie, a następnie westchnął cicho. Może nawet w ogóle ich
nie czyta...
Otworzył oczy, rozluźnił palce i ponownie zapatrzył się na tańczące swobodnie
płomienie. Było niewiarygodnie cicho. Tak, jakby wokół nie było nikogo. Harry czuł
uścisk w sercu, pragnienie, które próbowało się przez nie przebić i wyrwać. Tak
bardzo chciał do niego iść. Nawet teraz. Poczuć na sobie surowe spojrzenie
ciemnych oczu, zobaczyć ten krzywy uśmiech, usłyszeć jego głos - kąśliwy, a
jednocześnie dziwnie łagodny... jak na niego. "Jestem zajęty, Potter", powiedziałby. I zamknął mu drzwi przed nosem. Albo może nie... może wciągnąłby go do środka i
bez słowa zaczął wgryzać się w jego szyję i rozpinać spodnie, dysząc z
niecierpliwości w jego ucho. Ponieważ potrzebował go. Tak samo, jak Harry
potrzebuje jego...
Mimowolnie zacisnął palce na klejnocie.
Cisza. Jakby myśli trafiały w eter. Widocznie nie potrzebował go tak bardzo... Może w
ogóle o nim nie myślał, może pracował teraz nad jakimś skomplikowanym eliksirem i
denerwował się, że Harry mu przeszkadza.
Nie, to nie tak. Wolał raczej myśleć, że Severus siedzi teraz przed kominkiem i także
wpatruje się w płomienie. I czeka, aż Harry do niego przyjdzie... Ale nie odpisuje,
żeby nie zdradzić się, że tego właśnie chce. Tak, to byłoby do niego podobne...
Harry ponownie zacisnął dłoń na kamieniu.
Czekał. Jasne smugi wirowały uspokajająco w głębi szmaragdu. Widział w nim
odbicie swoich oczu. I zobaczył światło. Jego serce gwałtownie podskoczyło. W
kamieniu pojawiła się wiadomość.
Harry przełknął ślinę. Jego dłonie zaczęły nagle drżeć i nie potrafił nad tym
zapanować. Zamknął oczy i pomyślał:
Zamarł z mocno bijącym sercem, jakby od odpowiedzi zależało jego życie. Miał
wrażenie, że minęły całe wieki, zanim kamień w końcu się rozgrzał.
Poczuł, jak po jego plecach spływa zimna fala zawodu. Cóż, nie takiej odpowiedzi
oczekiwał. Jak zawsze Severus zręcznie się wykręcił.
Czuł mrowienie na skórze, kiedy zacisnął pięść i ignorując pieczenie pod powiekami,
odesłał:
Upuścił szybko kamień, zdenerwowany, uświadomiwszy sobie, jak bezsensowne i
chaotyczne myśli mu wysyła. Co za wstyd! Wyszedł na głupka! Kurwa, co on sobie
teraz o nim pomyśli?
Poczuł smak krwi w ustach z przygryzionej boleśnie wargi. Spojrzał na kamień i jego
serce znów zaczęło bić jak szalone, kiedy zobaczył zielone światło. Podniósł go
drżącymi palcami, przybliżył do oczu i kiedy odczytał wiadomość, jego oczy
rozszerzyły się w absolutnym niedowierzaniu i zaczęły błyszczeć tak samo, jak
trzymany w dłoni kamień. Poczuł przejmujące ciepło w sercu, które oplotło je i
ukołysało, odganiając tęsknotę i smutek. Na jego usta wypłynął tkliwy uśmiech.
Podniósł głowę i niewidzącym wzrokiem spojrzał w ogień, który nagle wydał się taki
chłodny w porównaniu ze spalającym go od środka żarem.
Westchnął głęboko, po czym ułożył się wygodniej, podciągnął kolana pod brodę i
przytulił policzek do wciąż ciepłej powierzchni zielonego klejnotu. Płomienie igrały na
jego gładkiej powierzchni, odbijając się w rozpływających się z wolna słowach:
--- rozdział 25 ---
25. The Punishment
"Jak on mógł tak pomyśleć? Co w niego wstąpiło? Podejrzewać mnie o to, że ja... i
Hermiona...? To przecież chore! Skąd mu to przyszło do głowy?" - myślał Harry,
przemierzając korytarze Hogwartu. - "I na dodatek jestem już spóźniony! Po prostu
pięknie!"
Od dziesięciu minut powinien być na szlabanie u Snape'a. Ale zamiast tego musiał
wysłuchiwać podejrzliwych spekulacji Rona o tym, dlaczego on i Hermiona tak się
ostatnio dziwnie zachowują. Weasley zasypywał go pełnymi złości oskarżeniami i w
ogóle nawet nie pomyślał, że to wszystko może być po prostu jednym, wielkim