Sięgnął głębiej. Przypomniał sobie to upojenie, kiedy pieprzył się na Severusie przed
napaścią. Pamiętał swój wstyd i... podniecenie. Więc dlaczego wtedy rzucił się, żeby
go pocałować? To było silniejsze od niego.
Tak jak gdyby to wszystko było w jakiś dziwny sposób połączone, splątane ze sobą.
Tak bardzo, iż wydawało się jednym i tym samym. Przypominało oplatające się
naprzemiennie dwie łodygi bluszczu. Pamiętał taki obrazek - okrąg, który falująca
linia dzieliła na dwie części - białą i czarną. A w każdej z nich znajdował się maleńki
otwór w kolorze tej drugiej połówki - niby oko. Wyglądały, jakby tańczyły wokół siebie,
oplatały się, przenikały. Tworzyły jedność. Nie pamiętał, co oznaczał ten znak, ale tak
właśnie wyobrażał sobie swoje uczucia.
Rozwiązanie leżało gdzieś pośrodku. I za każdym razem, kiedy się do niego zbliżał,
ono zdawało się umykać. Próbował zrozumieć, ale każda myśl natychmiast rozbijała
się w chaosie, który panował w jego głowie.
Ron szturchnął go.
- Tak, masz rację - wymamrotał Harry, wynurzając się z głębin przemyśleń.
- Z czym? - zapytał zdziwiony przyjaciel. - Przecież nic nie mówiłem.
- Co? - Harry zamrugał kilka razy, próbując zorientować się w sytuacji.
- Jesteś jakiś nieobecny, Harry - powiedział Ron, lustrując przyjaciela wzrokiem. -
Dziwnie się dzisiaj zachowujesz. W ogóle nie słuchasz, co do ciebie mówię. I na
dodatek w ogóle nie przejmujesz się tym, że jesteśmy już spóźnieni na lekcję.
- Na lekcję? - zapytał Gryfon, wciąż czując się tak, jakby oberwał zaklęciem
Confundus.
Ron przewrócił oczami.
- Na Historię Magii. A co myślałeś? Że idziemy na obiad?
- Nie jestem głodny - wymamrotał Harry, próbując skupić uwagę na konwersacji i
walcząc z wyciągającymi swe macki myślami.
Ron zatrzymał się i popatrzył na niego z namysłem, przekrzywiając głowę.
- Twoje zachowanie to pewnie sprawka Snape'a - oświadczył po chwili.
Harry cały zesztywniał i poczuł, że jego twarz zaczyna płonąć. Zatrzymał się
gwałtownie. Przez chwilę miał wrażenie, że cały świat rozsypał się w drobny pył.
Przez jego głowę przebiegło tysiąc myśli na raz.
Skąd on wie? Domyślił się? Hermiona odzyskała pamięć i powiedziała mu? A może
odkrył...?
- Jestem pewien, że dosypał ci na szlabanie czegoś do napoju. Jakąś truciznę albo
eliksir oszałamiający. Z zemsty za to, co mu powiedziałeś na lekcji. Wiesz przecież,
jaki jest Snape.
Harry poczuł taką ulgę, że ugięły się pod nim kolana. Uśmiechnął się mimowolnie.
Ale szybko przywrócił swojej twarzy obojętny wyraz, kiedy Ron go dogonił.
- Nie, wszystko w porządku. To pewnie przez tą pogodę - wymamrotał. - Mam po
prostu chandrę.
Ron popatrzył na niego niepewnie.
- No... no dobrze. Ale pospieszmy się, bo Hermiona ochrzani nas za spóźnienie.
Binns pewnie nawet nie zauważył, że nas nie ma. Gdyby nie ona, to moglibyśmy
wrócić do dormitorium i uciąć sobie małą drzemkę - westchnął ciężko i poczłapał do
przodu.
*
Harry starał się nie zamykać oczu, ponieważ od razu nawiedzały go obrazy
wczorajszego seksu. Nie potrafił tego powstrzymać. Monotonny głos profesora
Binnsa sprawiał, że umysł odpływał, przechodził w stan podobny do snu na jawie.
Przez głowę Harry'ego już kilka razy przebiegła myśl, że nauczyciel mógłby zrobić
całkiem niezłą karierę jako hipnotyzer. Nikt tak nie potrafił uśpić, jak on. Słyszał
dochodzące gdzieś z tyłu pochrapywanie i ciche skrzypienie pióra siedzącej obok
Hermiony, która jako jedyna w całej klasie zapisywała to, o czym opowiadał duch.
Harry musiał się naprawdę bardzo skupiać, żeby słuchać, co mówi nauczyciel, a i tak
jego myśli odfruwały w dal już po pięciu minutach. Zawsze tak było, a dzisiaj sytuacja
przedstawiała się jeszcze gorzej.
Ron zachrapał. Harry obejrzał się dokładnie w tym momencie, żeby zobaczyć, jak
Hermiona szturcha go ze złością łokciem i szeptem udziela reprymendy. Siedziała
pomiędzy nimi, ponieważ uznała, że jeżeli zajmą miejsca obok siebie, to zamiast
słuchać profesora, przez całą lekcję będą grali w eksplodującego durnia.
Ale nie dzisiaj. Harry był tak pochłonięty myślami, że niemal nic do niego nie
docierało. W jego wyobraźni Severus pochylał się do jego ucha i szeptał mu te
wszystkie cudowne, podniecające rzeczy...
Jego członek drgnął. Zamknął oczy - nie potrafił się powstrzymać. Gorący szept przy
jego uchu. Chłodna dłoń muskająca jego sztywną erekcję i palec wsuwający się w...
Z najwyższym trudem zdusił jęk, który chciał wyrwać się z jego ust. Czuł, że jest
twardy, a jego policzki płoną. Nagle w klasie zrobiło się niemożliwie gorąco.
Nie, do cholery! Musi się uspokoić. Jest teraz na lekcji! Nie może... się podniecać.
Gwałtownie otworzył oczy, czując zawroty głowy. Wziął kilka głębokich oddechów,