Snape'a i nerwowo ją pociągając, powiedział cicho, lekko drżącym głosem:
- Chciałbym dać ci coś specjalnego, Severusie. - Podniósł głowę i spojrzał wprost w
twarz przyglądającego mu się uważnie, z malującym się na obliczu zaciekawieniem,
mężczyzny. - Coś, co jest przeznaczone tylko dla twoich oczu.
Zobaczył, że jedna z brwi Snape'a unosi się w geście zainteresowania. Teraz, kiedy
znowu byli tak blisko siebie, Harry czuł w nozdrzach ostry zapach podniecenia.
Wiedział, że Snape jest twardy. I on również. Merlinie, o ile łatwiej byłoby po prostu
przyciągnąć go do siebie i pozwolić mu się pieprzyć. Tak bardzo tego pragnął...
Ale nie! Wiedział, że jego prezent będzie... intensywniejszy. Wiedział, że Snape'owi
się to spodoba. O tak, z pewnością mu się spodoba...
Wypuścił z rąk szorstką szatę i cofnął się.
- Usiądź - powiedział cicho, wskazując stojący pod ścianą fotel. Dokładnie
naprzeciwko łóżka. Widział ogień w oczach Severusa. Wiedział, że mężczyzna jest
tak podniecony, że z trudem panuje nad tym, żeby się na niego nie rzucić. Ale widział
też ogromną ciekawość. Mistrz Eliksirów cofnął się i bez sprzeciwu opadł na fotel,
spoglądając na Harry'ego z wyczekiwaniem.
Harry przełknął ślinę. Czuł się tak głupio, iż przez kilka chwil wydawało mu się, że nie da rady tego zrobić. Ale chciał. Tak bardzo chciał dać to Snape'owi...
Po chwili uniósł ręce i dotknął lśniących guzików swojej koszuli. Zaczął je rozpinać.
Niespiesznie, z ociąganiem. Nie spuszczając wzroku z twarzy przyglądającego mu
się zachłannie mężczyzny. Spod czarnego materiału zaczęła wyłaniać się jego jasna
skóra, która zdawała się odbijać światło płonących w lichtarzach świec. Zobaczył, że
oczy Severusa zmrużyły się. Widział w nich głód. Jego żołądek ścisnął się
gwałtownie, lecz nie przerwał wykonywanych czynności. Zsunął koszulę ze swoich
ramion. Delikatnie opadła na podłogę, a jej szelest wydał się nienaturalnie głośny w
panującej wokół ciszy, którą wypełniały jedynie ich przyspieszone oddechy. Uniósł
ręce, żeby zdjąć krawat, ale zawahał się. Snape lubi zielony kolor... Poza tym, wolał
zachować cokolwiek, co sprawi, że nie będzie czuł się tak... nagi. Opuścił ręce i
pochylił się, by rozwiązać buty. Kiedy odrzucił je na bok, ich głośny stukot gwałtownie
rozdarł ciszę. Szybko pozbył się skarpetek i wyprostował się, ponownie spoglądając
w twarz Severusa.
Chciał widzieć jego reakcję. Chciał widzieć ten głód w jego oczach. Głód, który
sprawiał, że Harry robił się jeszcze twardszy, a jego ciało przeszywały gorące
dreszcze, spalając wszystko, co napotkały na swej drodze. Kiedy sięgnął do paska
spodni, ciemne oczy zabłysły, a nogi ugięły się pod Harrym. Trzęsącymi się dłońmi
odpiął guzik, rozsunął zamek i delikatnie pociągnął spodnie w dół, pozwalając im
opaść aż do kostek. Obsydianowe oczy rozjarzyły się jeszcze intensywniejszym
blaskiem. Harry nie założył slipów. Nie musiał. Odrzucił spodnie na bok i wyprostował
się. Nagi, jasny, gładki. Wiedział, że jego członek jest uniesiony. Zażenowanie, które
odczuwał, nie potrafiło zdmuchnąć płonącego w nim pożądania. Jednak po chwili
przestał zwracać na to uwagę, kiedy płonący w oczach Severusa głód ogarnął całą
jego twarz, zamieniając ją w oblicze dzikiej, wygłodniałej bestii. Zobaczył drżące
dłonie, zaciskające się kurczowo na oparciach fotela, i ogień, który pochłonął czerń
oczu. Mężczyzna wyglądał, jakby walczył z niewidzialnym przeciwnikiem - ze
spalającym go pragnieniem, aby rzucić się na Harry'ego i wedrzeć się w niego,
ukarać za torturowanie go, za prowokowanie. Jednak wydawało się, że ciekawość
okazała się silniejsza. Snape nie poruszył się. Jedynie jego oczy, które zachłannie
ślizgały się po nagim ciele Harry'ego, swoją intensywnością niemal wypalały ścieżkę
na jego skórze.
Harry słyszał bicie własnego serca. Strach zdawał się zupełnie z niego wyparować,
wypalony ognistym spojrzeniem Mistrza Eliksirów. Wszystko zniknęło, przestało mieć
znaczenie. Liczył się tylko Severus, pożerający go wzrokiem, niczym niezwykle
smakowity posiłek, i czekający na deser, który Harry dla niego przygotował. Cały
świat przestał istnieć, zostali tylko oni dwaj, zawieszeni w czasie, w odludnym,
bezpiecznym miejscu, bez wojny, Voldemorta, ani Dumbledore'a. Byli tylko oni i ich
pragnienie.
Harry cofnął się o krok i usiadł na samym brzegu łóżka. Odchylił się łagodnie do tyłu i
podparł jedną ręką. Materiał pod jego dłonią i pośladkami okazał się chłodny i gładki.
Nie spuszczając wzroku z wpatrzonego w niego mężczyzny, zaczął bardzo wolno,
niemal uwodzicielsko, rozszerzać nogi. Wtedy zobaczył, jak oczy Severusa także się
rozszerzają, a na jego twarz wypływa zrozumienie. Cienkie usta rozchyliły się,
wydając przypominający sapnięcie odgłos, a oczy pochłonęła pożoga tak gwałtowna
i nieokiełznana, iż wydawało się, że zaczęły się z nich sypać iskry, które zapełniły
powietrze sprawiając, że na ciele Harry'ego uniosły się wszystkie włoski.
Widząc, jaką reakcję wywołał w mężczyźnie, rozsunął nogi jeszcze bardziej,
najszerzej, jak to było możliwe i obserwował oczy Severusa, które teraz rozjarzyły się