- Wiemy, że to nieprawda, Harry. Przecież dobrze cię znamy - powiedziała Hermiona
nerwowym tonem, sięgając do torby po gazetę. - Nie przejmuj się tym, co tu piszą.
To kompletne bzdury.
- Taa.... - dodał Ron. - Po prostu chcą zmieszać cię z błotem. Nikt normalny by w to
nie uwierzył.
Harry niecierpliwie wyrwał gazetę z rąk przyjaciółki, mając wrażenie, że za chwilę
rozsypie się na tysiące małych kawałeczków. Ignorując szalone bicie serca, drżącymi
rękami rozłożył ją jednym, nerwowym ruchem i zamarł, odczytując nagłówek na
pierwszej stronie.
HARRY POTTER - NADZIEJA CZARODZIEJSKIEGO ŚWIATA, CZY TCHÓRZ?
Szybko spojrzał na artykuł i otworzył usta ze zdumienia. -
zacznie wrzeć. - ...
krew furia zalała jego oczy, zapłonęła w sercu, pochłaniając zdrowy rozsądek. Był
zbyt oszołomiony, by składnie pomyśleć. Zza zasłony otaczającej jego umysł
wściekłości przebił się znajomy głos:
- Wystarczy już, Harry.
Ktoś próbował odebrać mu gazetę. Nie odrywając oczu od tekstu, zamachnął się i z
całej siły, jakby chcąc wyładować swój gniew, odepchnął intruza. Usłyszał zdumiony
krzyk Hermiony. Ale nie zwracał na to uwagi, czytając dalej -
powiekami rozgrzany do czerwoności żar. Otworzył oczy jeszcze tylko na chwilę, a
jego wzrok padł na ostatnie zdanie artykułu -
Harry zgniótł gazetę. Wściekłość płonęła w nim syczącym, strzelającym aż pod sufit
ogniem. Zerwał się z miejsca, pragnąc tylko jednego - uciec stąd. Zaszyć się w
miejscu, gdzie nikt go nie znajdzie. I gdzie nie zrobi nikomu krzywdy.
Potoczył wokół przekrwionym wzrokiem i, widząc, że teraz już niemal wszyscy mu się
przyglądają, ryknął:
- Na co się gapicie?!
Odwrócił się i rzucił biegiem w stronę wyjścia.
- Harry, nie! Zaczekaj! - usłyszał odległe wołanie Hermiony. Dogoniła go przy
drzwiach i złapała za ramię. - Posłuchaj, Harry...
- Nie! - warknął wściekle, wyrywając ramię. Skierował spojrzenie na przyglądające
mu się morze twarzy i zobaczył, jak na drugim końcu sali Severus podnosi się ze
swego miejsca, nie spuszczając z niego wzroku.
- Zaraz zaczynają się lekcje, Harry. Nie możesz...
- Powiedz, że źle się czuję. Nie idę dzisiaj na zajęcia - rzucił, pragnąc jak najszybciej zakończyć tę nie wartą uwagi wymianę zdań. Chciał po prostu zniknąć. Gotująca się
w nim furia sprawiała, że ledwie był w stanie nad sobą panować. Nie chciał wyżywać
się na przyjaciołach, a do tego zapewne by doszło, gdyby został. - Nie szukajcie
mnie. - dodał jeszcze, odwracając się, by odbiec.
- To ci w niczym... - zaczęła Hermiona, ale Harry zniknął już za zakrętem, nie
czekając na jej odpowiedź.