sekretów, obedrzeć z ochronnego płaszcza. Pokazał mu się nagi i to było o wiele
bardziej krępujące, niż nagość fizyczna. Na dodatek Severus podstępem wyciągnął
od niego opis snu, który tak go przeraził.
Nie powinien był tego robić! Nie powinien ufać Snape'owi i brać od niego alkoholu!
Mógł przewidzieć, że cała ta szopka z rozmową przy kilku trunkach miała na celu
tylko jedno - uśpienie jego czujności i wyciągnięcie od niego wszystkich tajemnic.
Owszem, to nieco subtelniejsze, niż wlewanie
cholery! - nie mniej wyrachowane.
Jednak tym razem Harry nie ma prawa oskarżać Snape'a. Tym razem może mieć
pretensje tylko do siebie. Przecież wiedział, co to jest, i zgodził się to wypić, Snape
do niczego go nie zmuszał. I świadomość, że to on jest winien wszystkiego, co zrobił
i powiedział, była jeszcze gorsza. O wiele łatwiejsze było obwinianie innych...
Był pewien, że nie będzie teraz w stanie spojrzeć Snape'owi w twarz. Nie, kiedy on
Dlatego też, kiedy Ron i Neville wstali, powiedział im, że źle się czuje i nie pójdzie
na śniadanie. Przedpołudnie spędził na leżeniu w łóżku i rozpamiętywaniu
wszystkiego, co powiedział Snape'owi. Kiedy usłyszał na schodach kroki, udał, że
śpi. Hermiona, która zaniepokojona przyszła zobaczyć, jak się czuje, oraz Ron,
zostawili go w spokoju i poszli na obiad. Harry i tak nie był głodny. Bolał go tyłek i
przez cały dzień było mu tak niedobrze, że co jakiś czas musiał biegać do łazienki.
Po obiedzie, zanim jeszcze przyjaciele wrócili do wieży, Harry poczuł ciepło w
kieszeni. Jego serce zabiło mocniej. Czego Snape mógł od niego chcieć?
Zdenerwowany, wyjął kamień i odczytał wiadomość:
Wpatrywał się w kamień szeroko otwartymi oczyma, jakby nie mógł uwierzyć w to,
co zobaczył. Od kiedy to Snape'owi zależy na tym, żeby Harry jadał posiłki?
Jednak zanim wrócili przyjaciele, był już na nogach. Wyjaśnił, że czuje się lepiej i
poprosił, żeby się nie martwili. Popołudnie spędził na graniu z Ronem w
Eksplodującego Durnia i wysłuchiwaniu narzekań Hermiony, że zamiast tracić czas
na zabawę, powinien nadrabiać zaległości, bo jeszcze sporo mu brakuje. Ostatnim, o
czym Harry mógł myśleć, była nauka. I tak nie byłby w stanie się na niej skupić. Może
jutro, kiedy przestaną go nękać rozbrzmiewające mu echem w głowie słowa:
Harry poszedł na kolacje, ale był tak zdenerwowany, że ledwie cokolwiek
przełknął. Żołądek ściskał mu wstyd i zakłopotanie. Czuł wbijające się w niego
spojrzenie Snape'a, ale nie był w stanie na nie odpowiedzieć. Siedział tylko cicho,
wbijając wzrok w talerz i rozgrzebując widelcem ziemniaki.
- Co ci jest, Harry? Dlaczego nic nie jesz? Znowu się źle czujesz? - zapytała w
końcu Hermiona, tracąc cierpliwość.
- Chyba się czymś zatrułem - wymamrotał Gryfon.
- To powinieneś powiedzieć o tym pani Pomfrey - zaproponowała, zaniepokojona.
- Świetny pomysł, Hermiono - wypalił Harry. - Tak właśnie zrobię. - I zanim
zdumiona Gryfonka zdążyła zareagować, wstał i pospiesznie wyszedł z Wielkiej Sali.
Na korytarzu nareszcie mógł odetchnąć z ulgą. Spojrzenie Snape'a niemal wypaliło
mu dziurę w plecach.
Nie poszedł do skrzydła szpitalnego. Ruszył do dormitorium, a przyjaciołom
skłamał, że to nic poważnego, dostał eliksir i już mu lepiej.
Harry unikał Snape'a przez cały weekend. Jednak wstyd i niemożność spojrzenia
mężczyźnie w oczy nie sprawiły, że zapominał o wysyłaniu mu co noc wiadomości:
Poniedziałkowa lekcja była dla Harry'ego katorgą. Do jego głowy znowu zakradła
się myśl, żeby udać chorego i na nią nie pójść, ale przypomniawszy sobie, jak
skończyło się to ostatnio, szybko odrzucił ten pomysł.
Przez całą lekcję nie spojrzał na Severusa ani razu. Starał się zapomnieć o jego
istnieniu i skoncentrował swoje myśli na przygotowywanie eliksiru. Był tak bardzo na
tym skupiony, że po raz pierwszy udało mu się przyrządzić go poprawnie. Tylko
jeden incydent zakłócił jego intensywną pracę: emanujące z kieszeni ciepło, które
poczuł nagle, w środku zajęć. Serce natychmiast podskoczyło mu do gardła i mało
brakowało, a zamiast kilku kropel wywaru z miłorzębu, dodałby całą butelkę. Przez
kilka chwil nie mógł się zdecydować, czy zareagować i przeczytać wiadomość, czy ją
zignorować i pracować dalej. Dopiero, kiedy kamień zaczął parzyć go tak bardzo, że
nie mógł już wytrzymać, sięgnął do kieszeni i rozejrzawszy się uprzednio, czy nikt mu
się nie przygląda, przysunął go do oczu i szybko odczytał: