niego i na kolanach przesunął się w pobliże jego głowy. Usłyszał długi pomruk dzikiej
przyjemności, a na twarzy poczuł coś gorącego, mokrego i lepkiego. Otworzył
gwałtownie oczy, zaskoczony, i nad sobą ujrzał wycelowanego w siebie,
zaczerwienionego, mokrego od wytryskującej z niego spermy penisa, która lądowała
na twarzy chłopaka i spływała po niej. Harry otworzył usta ze zdumienia i spojrzał na
pogrążoną w przyjemności twarz Snape'a, która wyrażała w tej chwili taką
satysfakcję, jakiej nigdy jeszcze na niej nie widział. Wbite w niego czarne oczy
błyszczały gorączkowym żarem, a na wargach igrał krzywy, mroczny uśmiech.
Pomimo tego, że sam przed chwilą miał orgazm, widok dochodzącego na jego
oczach Severusa sprawił, że Harry poczuł ogromne podniecenie, które objawiło się
zaczerwienionymi policzkami, świszczącym oddechem i lśniącymi z zachwytu
oczami. Snape najwidoczniej to zauważył, bo kiedy strząsnął na twarz chłopca
ostatnią kroplę swojego nasienia pochylił się nad nim, oddychając ciężko, i dotknął
dłonią jego mokrej twarzy. Zebrał palcami trochę spermy i włożył je do rozchylonych
wygłodniale ust Harry'ego, który, mrucząc z przyjemności, zlizał i połknął wszystko,
co otrzymał. Kiedy otworzył oczy, zobaczył zadowolenie na twarzy Snape'a i
diaboliczny błysk w jego oku.
- Chcesz więcej? - zapytał przyciszonym, mrocznym głosem. Harry pokiwał głową,
oblizując wargi. Palce Severusa rozsmarowały nasienie po twarzy chłopca, zbierając
jego część i ponownie wkładając do jego zachęcająco rozchylonych ust. Harry oblizał
je dokładnie swoim ciepłym językiem, przełykając z największą przyjemnością
gorzko-słonawy płyn, który wydawał mu się w tej chwili najsłodszym,
najsmaczniejszym eliksirem, jaki kiedykolwiek otrzymał od Mistrza Eliksirów.
- Cudownie smakujesz - wymruczał cicho, nie odrywając wzroku od intensywnego,
palącego spojrzenia Severusa, który po tych słowach pochylił się nad nim i
wyszeptał:
- Jesteś małym, perwersyjnym zboczeńcem. - Uśmiechnął się mrocznie i dodał -
Powiedz to.
Harry zawahał się. Nie wiedział, że Snape lubi, kiedy się go tak nazywa, ale skoro
o to prosił...
- Jesteś małym, perwersyjnym zboczeńcem - powtórzył z uśmiechem.
Snape zamrugał, zaskoczony.
- Ty, Potter! - warknął ostro. - Nie ja!
W umyśle Harry'ego coś zaskoczyło.
- Ach, to trzeba było tak od razu. Gdybyś powiedział "Jesteś małym, perwersyjnym
zboczeńcem,
Zanim Snape zdążył cokolwiek odwarknąć, dodał z rozbrajającą szczerością. -
Oczywiście, że nim jestem. Właśnie dlatego tak świetnie do siebie pasujemy.
To chyba zaskoczyło Mistrza Eliksirów, ponieważ w jego oczach zamigotało coś
nieokreślonego, nieuchwytnego. Ale Harry przysiągłby, że dostrzegł w nich ulgę.
Mężczyzna zamknął powieki i pokręcił głową z westchnieniem:
- Ubieraj się, Potter. Jest już późno, a nie chcemy, by twoi nadopiekuńczy
przyjaciele znowu biegali po całym zamku, szukając cię. Kiedy skończysz, umyj
twarz i przyjdź do salonu. - Wstał, zapiął rozporek i wyszedł z komnaty,
pozostawiając Harry'ego samego w ciemnym, wciąż pachnącym seksem łóżku.
Gryfon leżał przez chwilę bez ruchu, wpatrując się w sufit i uśmiechając do siebie z
zadowoleniem. Nie chciał iść. Było mu tak przyjemnie. Dlaczego nie może zostać ze
Snape'em? Czuł się tutaj tak... swobodnie. Niczego nie musiał udawać ani ukrywać.
Mógł być sobą.
Nie, Snape nie pozwoliłby mu zostać. Jeżeli Harry będzie się upierał, może go
wyrzucić, a nie chciał, żeby ten cudowny wieczór tak się skończył. Westchnął i,
walcząc z zawrotami głowy, podniósł się z łóżka. Chwilę trwało, zanim udało mu się
ubrać. Spojrzał jeszcze raz na czarną, zmierzwioną pościel i westchnął przeciągle.
Potykając się o własne nogi, podszedł do otwartych drzwi, prowadzących do łazienki,
umył twarz i wrócił do salonu, w którym czekał na niego Severus. Mężczyzna podał
mu szklankę wypełnioną niebieskawym, mętnym płynem.
- Co to jest? - zapytał Gryfon, biorąc od niego napój.
- Eliksir na wytrzeźwienie, który przejściowo złagodzi objawy wypicia alkoholu. Nie
mogę dopuścić, żebyś plątał się, pijany, po zamku - odpowiedział gładko.
Harry spojrzał na miksturę. Ale dlaczego miał wytrzeźwieć? Było mu tak
przyjemnie. To prawda, że cały świat zdawał się kołysać i wirować, ale on czuł się
taki wolny i swobodny. Miał wrażenie, że może wszystko. Nie chciał, żeby zostało mu
to odebrane.
- Pij! - rozkazał Snape i Harry niechętnie przełknął gorzki, szczypiący w język
napój. Uczucie rozluźnienia zniknęło, przyjemny nastrój prysł, jak mydlana bańka,
unosząc ze sobą zadowolenie i błogą, pozbawioną trosk nieświadomość, a w zamian
przynosząc zmęczenie, osłabienie, ból głowy, strach i... wstyd.
Wszystko, co dzisiaj powiedział i zrobił uderzyło w niego z nagłą, ogromną siłą,
sprawiając, że zachwiał się i niemal przewrócił. Powiedział Snape'owi takie rzeczy...
Wyznał mu wszystkie swoje uczucia i obawy, opowiedział o najbardziej skrywanych,
osobistych sekretach... Dlaczego to zrobił? I na dodatek... na dodatek masturbował