Читаем Desiderium Intimum полностью

Lucjusza Malfoya, rodziców Rona, rodziców Harry'ego. Nawet Dumbledore'a i

McGonagal jako nastolatków (Ron, widząc zdjęcie opiekunki swojego domu w

młodości, nie mógł się powstrzymać i aż zagwizdał z podziwu: "Niezła z niej była

laska!", za co Hermiona posłała mu wyniosłe, mordercze spojrzenie). Jednak

najbardziej niezwykłym dla Harry'ego odkryciem było zobaczenie zdjęcia młodego

Snape'a (którego Ron nie omieszkał obrzucić potokiem złośliwych komentarzy i

wyzwisk). Pamiętał go z myśloodsiewni, ale ujrzenie go jeszcze raz i możliwość

dokładnego przyjrzeniu mu się sprawiła, że Harry całkowicie zapomniał o nauce i

odkrył, że pomimo tłustych, opadających w strąkach na oczy włosów ("wtedy

rzeczywiście były tłustawe" - pomyślał - "albo też sprawiały takie wrażenie") i pochmurnego oblicza, Severus był bardzo przystojnym młodzieńcem. Jego oczy

płonęły dziwnym, tajemniczym blaskiem, a wyraz wykrzywionej szyderczym

grymasem twarzy zdawał się przekazywać tym, na których spoglądał: "Gardzę wami

wszystkimi".

Harry uśmiechnął się do siebie. Severus był chyba taki od zawsze... Jednak

największą uwagę Harry'ego przyciągnęła widniejąca pod zdjęciem data urodzenia. Z

zaskoczeniem uświadomił sobie, że Mistrz Eliksirów ma za dwa tygodnie urodziny.

Trzydzieste siódme.

Serce Harry'ego zabiło mocniej, kiedy nagle uderzyła go ta ogromna różnica

wieku. Wcześniej nigdy o tym nie myślał, w ogóle się to dla niego nie liczyło. Jednak

w tamtej chwili świadomość, że jego kochanek jest starszy od niego o dwadzieścia

jeden lat sprawiła, że siedział przez chwilę skonsternowany, zawstydzony i...

podniecony. Severus był doświadczonym przez los, dojrzałym mężczyzną, a on...

cóż, zaledwie wkraczającym w życie nastolatkiem. W dodatku Snape był jego

nauczycielem. Ale nie wprawiało go to w zakłopotanie, jedynie podsyciło buzujące w

nim pragnienie. Robił coś zakazanego i było to... ekscytujące.

Ale wcale nie to było najważniejsze. Harry często zastanawiał się, co go tak

pociąga w Mistrzu Eliksirów. Kilka razy wydawało mu się, że już odkrył prawdę, ale

później jego własne uczucia ponownie to weryfikowały i w końcu sam nie wiedział,

dlaczego nie potrafi przestać o nim myśleć. Severus był zimną, nieczułą osobą,

twardą, zdecydowaną, tajemniczą, nieprzewidywalną. Nie traktował Harry'ego, jak

reszta czarodziejskiego świata, nie patrzył na niego, jak na bohatera, nie

nadskakiwał mu, nie pobłażał. A jednocześnie zdawał się go rozumieć. Niewiele

rozmawiali, ale Harry miał wrażenie, że mógłby mu powiedzieć wszystko - o swojej

słabości, o swoim strachu. A on by to zrozumiał. I, w przeciwieństwie do innych, nie

poklepałby go po plecach i nie powiedział tych pustych, nic nieznaczących słów:

"Wszystko będzie dobrze, nie martw się". Ochrzaniłby go, może i nawet skomentował

to w typowy dla siebie, złośliwy, sarkastyczny sposób, warknął na niego, żeby

przestał się nad sobą użalać i dorósł wreszcie, ale... zrozumiałby.

Poza tym, Severus był... był... Nie wiedział, jak to określić. Wciąż uciekał,

odpychał go, wymykał mu się. Dawał coś, i kiedy Harry w tym posmakował, zabierał

mu. A Harry, wygłodniały, nienasycony - podążał za nim, by znowu to dostać. Jak

spragniony na pustyni, któremu ktoś podsuwa pod usta pełną krystalicznie czystej

wody szklankę, a kiedy upije z niej łyk - zabiera mu ją. Jak dziecko, które kusi się

cukierkiem. Kiedy spróbuje jego słodyczy, pragnie więcej - więc idzie za tym, kto ma

cukierek, w nadziei, że znowu dane mu będzie go posmakować, i może kiedyś, w

końcu, dostanie go w całości. Wtedy będzie szczęśliwe.

Jednak teraz, aby dostać cukierek, dziecko zaczęło się buntować, zaczęło stawiać

warunki, walczyć, upominać się. Ponieważ odkryło, że ten cukierek należy do niego...

i że ma do niego pełne prawo.

Dlatego Harry nie zamierzał dzisiaj odpuścić. Zawziął się. Jeżeli Snape nie

nauczył się lekcji, to nie będzie miał skrupułów, żeby go oblać.

Uśmiechnął się do siebie, zadowolony z własnego planu.

Przybywszy na miejsce, zapukał. Kolejne drzwi otwierały się przed nim, by w

końcu doprowadzić go do pogrążonej w ciszy i oświetlonej tylko kilkoma świecami

oraz blaskiem padającym z kominka, prywatnej komnaty Mistrza Eliksirów. Snape

siedział w swym ulubionym fotelu i czekał już na niego. Przed nim, na stole, stało

kilka butelek. Kiedy Harry podszedł bliżej, mógł odczytać ich nazwy: Whisky, Gin,

Rum, Martini.

Jego brwi powędrowały w górę.

- Zamierzasz mnie upić, Severusie? - zapytał z rozbawieniem. - A potem

wykorzystać?

- Obaj dobrze wiemy, że nie potrzebowałbym do tego alkoholu - odparł ze

spokojem mężczyzna, przypatrując się uważnie Harry'emu, który pomimo starań, nie

potrafił powstrzymać delikatnego rumieńca. Szybko jednak skarcił się w duchu.

Nie, to on dzisiaj wygra!

Odrzucił na bok pelerynę niewidkę z postanowieniem, że, jeżeli nie dostanie teraz

tego, czego chce, to wyjdzie. Wiedział, że przyjemny, wspólny wieczór trafiłby szlag,

a on by tego cholernie żałował, ale nie może się teraz złamać i skapitulować. Bo

nigdy nie dostałby tego, do czego dąży i czego pragnie. Wiedział, że jest wiele

Перейти на страницу:

Похожие книги