Читаем Breslau forever полностью

- O Jezus Maria! On się nazywał Czterdzieści Cztery Mickiewicz? Aż tylu ich matka powiła? Niemożliwe.

Borowicz oklapł trochę.

- Na imię miał Adam. Ale nie o to mi chodzi. Tylko o magię liczb. Czterdzieści cztery. - Zerknął na Wasiaka, który nosił zegarek. - Która jest teraz godzina?

- Pierwsza trzynaście.

- Czyli trzynasta trzynaście, prawda?

- Tak.

Zamyślił się na chwilę.

- Spróbujmy to śledztwo poprowadzić nie po chłopsku, nie po proletariacku, ale zgodnie z regulaminem przedwojennej policji, która może z romantyczną poezją niewiele miała wspólnego, ale wiedziała przynajmniej o jej istnieniu. Bez partyjnych uprzedzeń. OK?

- Co?

- Pytałem, czy się zgodzicie?

- Aha. Ale my takie partyjniaki religijne, że aż strach. - Wasiak ledwo trzymał się na nogach, bo trofiejny spirytus uderzał mu do głowy.

* * *

Staszewski dalej indagował pisarza przez telefon.

- I co było później w twojej powieści?

- No przecież ją czytałeś.

- Tak. Ale chciałbym wiedzieć, gdzie znalazłeś źródła.

- Na komendzie, w archiwum miejskim, w IPN-ie, w bibliotece uniwersytetu i bibliotece politechniki.

Westchnienie.

- To oni na uniwerkach trzymają takie pierdoły?

- O Jezu! Człowieku, toż ci tłumaczę! - Andrzej musiał czegoś nadużyć, bo głos miał zdarty. - Wchodzisz do biblioteki i co widzisz?

- No, co widzę? - teraz Staszewski był niepewny. -A co powinienem widzieć?

- Ty pewnie widzisz mur książek.

Staszewski zgodził się natychmiast:

- Tak. Całe ściany obstawione woluminami.

- A wiesz, co ja widzę?

- Co?

- Dwie przepiękne bibliotekarki. Totalnie znudzone swoją pracą. - Andrzej zmienił ton. - A wiesz, co one widzą?

Staszewski był coraz bardziej zainteresowany.

- Co?

- Fajnego faceta, który patrzy im w oczy, który mówi do nich ciepłym barytonem, który przyniesie ze sobą czekoladki i który, najważniejsze, wysłucha ich bredni na temat życia, które nieodwołalnie muszą powiedzieć.

- O kurde! Rżniesz je?

W głosie pisarza zabrzmiało zdziwienie:

- No szlag! Zwariowałeś?

- Nie no, tak tylko pytam.

Nie wiedział, jak się wycofać.

- Ja nie chcę przynieść do domu AIDS ani niczego podobnego. Już mam w ciele kilkanaście kultur bakterii od różnych kobiet.

O kur zapiał. Erotoman gawędziarz.

- To co z nimi robisz?

- Z bakteriami? Normalnie. Spirytus albo antybiotyki.Albo też się wystarczy nie przejmować.

- Nie. Co robisz z kobietami?

- Zabawiam. Pokazuję, że ten dzień nie jest stracony na nudną pracę jak każdy inny. A wtedy one robią cuda.

No, nie taki gawędziarz znaczy. Staszewski natychmiast wyobraził sobie dobrą dziesiątkę pozycji seksualnych, które można byłoby określić mianem „cudu”.

- Kurde, jakie?

Niestety, rozczarowanie:

- Przynoszą materiały, o których tylko najstarsza bibliotekarka wie, gdzie leżą. A tam są kopalnie króla Salomona.

Staszewski przełożył słuchawkę do drugiej ręki, ponieważ z wrażenia spociło mu się ucho. Zapalił papierosa.

- No i do czego doszedłeś?

- Przecież wszystko masz tam napisane. Nie zwróciłeś uwagi na to, że w powieści co chwilę powtarzają się te same sytuacje? Chryste, czy Grunewald, czy Miszczuk, w różnych realiach, w różnych czasach, ale oni ciągle robią to samo.

- A ten współczesny oficer policji?

Cisza. Andrzej chyba też zapalił papierosa. Cisza przedłużała się strasznie.

- A może to ty? - powiedział wreszcie.

Staszewski oniemiał. Przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć.

- Jak mogłeś mnie opisać, skoro mnie wtedy nie znałeś?

- Każdy pisarz to konfabulant. Musisz pamiętać, że ja sam to przeżyłem. Nie zginąłem tylko dlatego, że miałem w zasięgu ręki silną babę, która zdążyła mi spluwę zabrać. - Zawahał się. - No i widzisz - podjął po chwili. - Mówię ci to już trzeci raz.

- Wiesz. „Dzień dobry” to ja mówię nawet i dziesięć razy dziennie.

- Tak. Jednak w tych wszystkich aktach było coś więcejniż „dzieńdobry”.

- Co?

- Nic. Sytuacje się powtarzają, więc powtórz jedną.

- Jaką?

- Spróbuj przeczytać pamiętnik Grunewalda i odtwórz jego jeden dzień. Od początku do końca. Dokładnie, krok po kroku. Tylko pamiętaj...

- O czym?

Chwila milczenia. Bardzo długa. Wreszcie wydusił:

- Na końcu tej drogi jest śmierć.

- Aleś mnie przestraszył. Normalnie zsikałem się wgacie.

Andrzej wcale się nie roześmiał. Powiedział:

- Mamy podobny gust. Twoja obecna kobieta to duża, silna, zdecydowana. Tak?

- Tak.

- No to pamiętaj. Kiedy śmierć przyjdzie, miej ją przy sobie, a może przeżyjesz. Mnie się udało. Cudem.

Odłożył słuchawkę.

Staszewski wyciągnął kolejnego papierosa, mimo że poprzedni jeszcze się palił. Wyjął z kieszeni piżamy radio wielkości kciuka, włożył do uszu słuchawki i puścił stację, która grała wyłącznie muzykę.

* * *

Przewodnik wolał zostać na miejscu. Ilość skonfiskowanych dóbr na umocnionym balkonie wyraźnie go nęciła. Szczególnie koniaki, w których zasmakował. Miszczuk, Wasiak i Borowicz poszli do Wytwórni Filmów.

- Nie będziemy wchodzić pod kopułę - powiedział Borowicz. - W naszym magazynie jest radiostacja wielkości połowy szafy, ale działa. Możecie się połączyć z komendą. A ja muszę się dowiedzieć czegoś o ofiarach. Co ich łączyło.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Враг, который не забудет
Враг, который не забудет

Закрученная детективная линия, неожиданные повороты сюжета, история искренней, глубокой, верной любви! Заключительная книга дилогии, название первой книги: «Девушка, которую не помнят», первая книга бесплатна.Неведомый убийца-менталист продолжает терроризировать империю, а поймать его может только другой сильный менталист. Ир Хальер убежден, что такой магиней высочайшего уровня является Алеся, но не ошибается ли он?Это роман – шахматная партия, в которой все фигуры на доске давно расставлены и немало ходов уже сделано. Алесе надо определиться, кто она на этом клетчатом поле боя: ферзь или пешка? И кто из сражающихся играет за черных? Ир Хальер упорно ловит беглую магиню, Алеся с не меньшим упорством уворачивается и даже не подозревает о настоящих планах своего врага.В тексте есть: попаданка в магический мир, тайны и приключения, умный злодей2020 год18+

Валентина Елисеева , Валентина Ильинична Елисеева

Фантастика / Самиздат, сетевая литература / Киберпанк