Читаем Wszystko czerwone полностью

– Nie – powiedział Paweł. – Morderca był tam. Chciałem się tu zaczaić.

– Na co?

– Na mordercę! Był w ogrodzie i tu się skradał, do okna. Uciekł!!!

– Gdzie uciekł?

– Tam, przez dziurę…

Nie wdając się w dalsze konwersacje, wszyscy razem, potykając się w ciemności, popędziliśmy do dziury w żywopłocie. Gałęzie śliwy złapały za włosy najpierw mnie, a potem Zosię. Zgięci wpуł, kolejno wypadliśmy spod konara drzewa na ulicę. Latarka pana Muldgaarda rzucała dzikie błyski na wszystkie strony zależnie od pozycji, jaką zajmował w galopie. Na ulicy było nieco widniej, bo świeciła z daleka latarnia.

Kilka metrуw przed nami, obok żywopłotu, stała na chodniku Anita, trzymająca coś w ręku. Reflektor pana Muldgaarda ukazał jej śmiertelnie zdumiony wyraz twarzy.

– Na Boga, co robicie? – spytała, z lekka oszołomiona. – Bawicie się w podchody czy uprawiacie biegi na przełaj? Co się tu dzieje?

– A co ty tu ro…bisz… – spytała Alicja głosem stopniowo zamierającym, przedmiot bowiem, ktуry Anita trzymała w ręku, okazał się dużym, czarnym pistoletem z jakąś dziwną, nietypową lufą. Sądząc z tego, co widywałam na filmach i czytywałam w literaturze, musiał to być tłumik.

Przez dość długą chwilę staliśmy wszyscy w milczeniu, gapiąc się na siebie wzajemnie i usiłując cokolwiek zrozumieć. Anita machnęła pistoletem.

– Czy coś się stało? – spytała z szalonym zaciekawieniem. – Mуwcie coś! Słyszałam jakieś krzyki i okropne łomoty, jakby stado zwierząt przedzierało się przez ogrуd. Co to było?

– My – powiedziała Alicja. – Ganiamy zbrodniarza. Skąd to masz?

Anita spojrzała na trzymany w ręku pistolet.

– No właśnie, nie wiem. Wypadło z krzakуw, jak szłam, więc podniosłam. Rzucaliście tym za nim? Mam wrażenie, że z tego się raczej powinno strzelać!

Pan Muldgaard poruszył się wreszcie, podszedł do niej i ostrożnie wyjął jej broń z ręki. Od razu poczuliśmy się pewniej.

– Skąd się tu wzięłaś? – zainteresowałam się, odetchnąwszy z dużą ulgą.

– Idę od stacji. Czy jest was więcej? Mam wrażenie, że jeszcze ktoś leciał…

Zdaniem Anity tuż przed nami ktoś z hałasem i trzaskiem przedarł się, względnie przeskoczył, przez sąsiedni żywopłot, odgradzający ogrуd Alicji od następnego. Nie widziała tego kogoś, tylko słyszała.

Rуwnocześnie z krzakуw wypadł na trawę przy chodniku pistolet, ktуry podniosła bezmyślnie, zaniepokojona odgłosami, nie bardzo wiedząc, co zrobić. Przedtem słyszała chyba jakiś krzyk, a zaraz potem z dziury w żywopłocie wyleciała wataha czarnych postaci.

– To właśnie my – poinformowała Alicja.

– A owszem, to już widzę…

– O rany boskie, na co my czekamy?! – zdenerwował się Paweł. – Jeśli on poleciał dalej, to trzeba go gonić!

– Oszalałeś! – zaprotestowała Zosia. – Gdzie go chcesz gonić w ciemnościach?! Już jest daleko i pewnie znowu ucieka samochodem!

– Może dzisiaj jest na piechotę?

– Nonsens – powiedziała stanowczo Alicja. – Mуgł lecieć w każdą stronę. Dajmy temu spokуj. O, słyszycie…?

Z oddali dobiegł warkot zapuszczanego silnika. Jeżeli był to morderca, istotnie pogoń za nim nie miała wielkiego sensu. Paweł z żalem zawrуcił w kierunku dziury.

– Ciekawe, dlaczego wyrzucił pistolet – powiedział w zamyśleniu.

– Pewnie wcale nie wyrzucił. Mуgł mu wypaść, jak przełaził przez żywopłot.

– Powinien go mieć na szelkach – powiedziała Anita, schylając się pod gałęzią. – Wszyscy szanujący się mordercy noszą pistolety na szelkach. Może mu pękły szelki?

– Ciekawe, dlaczego lazł przez żywopłot, zamiast wyskoczyć na ulicę – powiedziała Alicja podejrzliwie.

– Zdaje się, że chciał – odparła Anita z nagłym ożywieniem. – Mam wrażenie, że w tym miejscu, gdzie potem was zobaczyłam, coś się pokazało i zniknęło.

– Myślisz, że wystawił łeb, zobaczył ciebie i cofnął się?

– Myślę, że wystawił nawet więcej niż łeb i rzeczywiście się cofnął. Ja się nie ukrywałam. Pewnie go zaskoczyło…

W drzwiach tarasu stał w najwyższym stopniu rozwścieczony Bobuś w piżamie, trzymając się za głowę.

– To jest niemożliwe, co tu się wyprawia! – powiedział z irytacją. – Dom wariatуw! Wiesz, Alicja, że doprawdy nie posądzałem cię o dowcipy na tym poziomie! Jak tak dalej pуjdzie, naprawdę będziemy zmuszeni wyjechać.

– O Boże! – szepnęła za mną Zosia tonem pełnym nadziei. – Nie wierzę w takie szczęście…!

– Paweł, ładuj się do następnej dziury! – szepnęłam stanowczo, odwracając się do idącego z tyłu Pawła.

– Kiedy drugiej chyba nie ma – odszepnął zmartwiony Paweł. – A jeśli nawet jest, to ja nie wiem gdzie.

– Może warto wykopać…?

– To jest wprost chuligaństwo! – mуwił Bobuś, płonąc oburzeniem. – Kika się szalenie zdenerwowała!

Alicja z wyraźnym wysiłkiem starała się ukryć uciechę.

– Nic ci na to nie poradzę, tutaj zawsze coś takiego się dzieje – wytłumaczyła mu życzliwie. – Nawet się dziwię, że tak mato. Uprzedź Kikę, że może być gorzej.

Bobuś łypnął na nią okiem pełnym zgorszenia i odrazy, otworzył usta, fuknął, jęknął i wycofał się z godnością, oburzeniem i wstrętem do swojego pokoju.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Агент 013
Агент 013

Татьяна Сергеева снова одна: любимый муж Гри уехал на новое задание, и от него давно уже ни слуху ни духу… Только работа поможет Танечке отвлечься от ревнивых мыслей! На этот раз она отправилась домой к экстравагантной старушке Тамаре Куклиной, которую якобы медленно убивают загадочными звуками. Но когда Танюша почувствовала дурноту и своими глазами увидела мышей, толпой эвакуирующихся из квартиры, то поняла: клиентка вовсе не сумасшедшая! За плинтусом обнаружилась черная коробочка – источник ультразвуковых колебаний. Кто же подбросил ее безобидной старушке? Следы привели Танюшу на… свалку, где трудится уже не первое поколение «мусоролазов», выгодно торгующих найденными сокровищами. Но там никому даром не нужна мадам Куклина! Или Таню пытаются искусно обмануть?

Дарья Донцова

Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Иронические детективы
Астральное тело холостяка
Астральное тело холостяка

С милым рай и в шалаше! Проверить истинность данной пословицы решила Николетта, маменька Ивана Подушкина. Она бросила мужа-олигарха ради нового знакомого Вани – известного модельера и ведущего рейтингового телешоу Безумного Фреда. Тем более что Николетте под шалаш вполне сойдет квартира сына. Правда, все это случилось потом… А вначале Иван Подушкин взялся за расследование загадочной гибели отца Дионисия, настоятеля храма в небольшом городке Бойске… Очень много странного произошло там тридцать лет назад, и не меньше трагических событий случается нынче. Сколько тайн обнаружилось в маленьком городке, едва Иван Подушкин нашел в вещах покойного батюшки фотографию с загадочной надписью: «Том, Гном, Бом, Слон и Лошадь. Мы победим!»

Дарья Аркадьевна Донцова , Дарья Донцова

Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Иронические детективы