Читаем Wszystko czerwone полностью

– Nie wiem. Czekaj… Rany boskie, Bobuś!

– Cha, cha! – powiedziałam z satysfakcją, bo na temat Bobusia i Białej Glisty miałam od dawna swoje wyrobione zdanie. – Od razu ci mуwiłam, że nie wierzę w platoniczną przyjaźń Białej Glisty z bogatym facetem!

– Rany boskie, więc jednak… Biała Glista i Bobuś! Cholera, biedny Sławek…

– A mуwiłaś, że Biała Glista go nie chciała!

– Nie chciała, nie chciała – mruknęła Alicja gniewnie, nie mogąc tak od razu przyjść do siebie po wstrząsie. – Odmieniło jej się, jak się wzbogacił… Myślisz, że naprawdę Bobuś ma taki śliczny brzuszek?

– – Idź do diabła! – wykrzyknęłam z odrazą, bo Bobuś był o głowę niższy od Alicji, tłusty i porośnięty rzadkim czarnym włosiem. – Nie mam co robić, tylko się nad tym zastanawiać! Jeszcze mi się przyśni…!

Dość długo kłębiły się w Alicji rozmaite uczucia. Podejrzenia, że Bobuś specjalnie sieje gdzie popadnie czułe listy od Białej Glisty, żeby udowodnić wszem i wobec jej namiętność do niego, wybijały się na pierwszy plan. Z drugiej jednak strony musiał przecież te nielegalne szały utrzymywać w tajemnicy zarуwno ze względu na jej męża, jak i na swoją żonę. Alicja miała wielką ochotę otworzyć oczy obu kantowanym połowom, uważała jednak, że to byłby zbyt wielki nietakt i świństwo. W końcu nie wytrzymała, obie znalezione kartki włożyła do koperty i bez słowa posłała Bobusiowi. Bobuś się z tego nadzwyczajnie ucieszył i nie wyjawiając sprawy wprost, uznał ją jednak za wtajemniczoną i, co gorsza, sprzyjającą sekretnemu romansowi. Jednym z dalszych skutkуw tego było zapowiedziane spotkanie w Allerшd.

Opowiedziałyśmy o wszystkim Zosi, ktуra poczuła się tym bardziej wzburzona, że była świadkiem ogłupiania męża Białej Glisty. Żony Bobusia wprawdzie nie znała, ale jedna strona jej wystarczyła.

– I oni chcą się spotkać tutaj? – zawołała z oburzeniem. – I ty masz im może jeszcze błogosławić? Mam nadzieję, że się nie zgodzisz!

– Za pуźno – odparła Alicja ponuro. – Obydwoje już wyjeżdżają. Będą tu jutro, a najdalej pojutrze.

– Może im się co stanie – powiedziała Zosia ze złością. – W ogуle dziwię się im, że jeszcze mają odwagę przyjeżdżać do tego nawiedzonego domu! Tu się przecież nikt nie uchowa.

– Odpukaj w nie malowane drzewo. Oni nie wiedzą, co się tu dzieje, ja nikogo nie zawiadamiałam.

– Gazet nie czytają? Cała prasa o nas pisze!. – Po pierwsze nie cała, bo Anita załatwiła sobie monopol, po drugie nie wymieniają nas wyraźnie, a po trzecie po jakiemu mają czytać? Po duńsku?

– A po czwarte miłość ich oślepia, ogłusza i pcha – uzupełniłam jadowicie.

– No, no – zauważyła Alicja krytycznie. – Przyganiał kocioł garnkowi…

Ujrzałam zdumione, pytające spojrzenie Zosi.

– Przecież wiesz, że się zakochałam – wyjaśniłam. – Ta zołza to ma na myśli. Mуwiłam ci jeszcze w Warszawie, zresztą sama zauważyłaś.

– Jak to, to jeszcze ciągle trwa? – zdziwiła się Zosia. – A wyglądasz dość normalnie… A on?

– Mniej więcej to samo…

– Czyja się wreszcie dowiem może, kto to w ogуle jest? – spytała zgryźliwie Alicja.

– Podobno jakiś szalenie atrakcyjny facet – odparła Zosia. – Zresztą, rzeczywiście, widziałam go raz i muszę przyznać, że owszem… Joanna zapadła na to w straszliwym tempie, tydzień chyba, nie?

– Pięć dni – odparłam melancholijnie. – Trzymałam się pięć dni, a potem mnie wzięło. I trzyma.

– No i tak między nami mуwiąc, to kto to jest?

– Zaraz – przerwała Zosia. – Nie wyobrażam sobie, co ty z nimi zrobisz. Ja się dla Bobusia nie wyprowadzę! Chyba że ta Agnieszka wyjedzie. Długo ona zamierza tu siedzieć? Nie znoszę tej dziewuchy!

– Nie wiem, ona nie może wyjechać, bo czeka na pieniądze – odparła Alicja z westch­nieniem. – A propos, gdzie Paweł?

– W Kopenhadze – powiedziałam. – Czatuje na faceta w Angleterre. Zosia go wykopała, żeby się nie przyklejał do wampirzycy.

Zosia wzruszyła ramionami.

– A w ogуle gdzie ona się podziewa? – spytała.

– Nie wiem – powiedziała Alicja. – W ogуle jej dziś nie widziałam, myślałam, że już śpi. Nie wiecie, gdzie jest mуj stary szlafrok?

– Ten w czerwone kwiatki? Agnieszka w nim chodziła, jak sobie myła głowę – wyjaśniłam.

– Pewnie, ona przecież nie ma nic swojego – mruknęła ze wstrętem Zosia.

– Jak ma mieć coś swojego, skoro podrуżuje autostopem i plecak jej zginął w kata­strofie! Nie będę jej zabierać, wezmę drugi…

Paweł wrуcił bardzo pуźno, ogromnie zmartwiony, bo czarnego faceta nie znalazł. Brał pod uwagę, że ja się mogłam pomylić, widzieć kogo innego i wziąć go za znajomego Edka, ale nie było w ogуle żadnego faceta, odpowiadającego rysopisowi. Poczułam się zaniepokojona możliwością utraty jedynego śladu.

Alicja przestała wreszcie gmerać w dokumentach, ktуre musiała przygotować na jutro, a ktуre ciągle wydawały jej się niekompletne i od ktуrych odrywała się co chwila, żeby rozpatrywać problem przyjęcia Bobusia i Białej Glisty. Teraz znуw Bobuś i Biała Glista zostali w tyle, na prowadzenie zaś wyszła Ewa razem ze swoim hipotetycznym aferzystą.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Агент 013
Агент 013

Татьяна Сергеева снова одна: любимый муж Гри уехал на новое задание, и от него давно уже ни слуху ни духу… Только работа поможет Танечке отвлечься от ревнивых мыслей! На этот раз она отправилась домой к экстравагантной старушке Тамаре Куклиной, которую якобы медленно убивают загадочными звуками. Но когда Танюша почувствовала дурноту и своими глазами увидела мышей, толпой эвакуирующихся из квартиры, то поняла: клиентка вовсе не сумасшедшая! За плинтусом обнаружилась черная коробочка – источник ультразвуковых колебаний. Кто же подбросил ее безобидной старушке? Следы привели Танюшу на… свалку, где трудится уже не первое поколение «мусоролазов», выгодно торгующих найденными сокровищами. Но там никому даром не нужна мадам Куклина! Или Таню пытаются искусно обмануть?

Дарья Донцова

Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Иронические детективы
Бюро гадких услуг
Бюро гадких услуг

Вот ведь каким обманчивым может быть внешний вид – незнакомым людям Люся и Василиса, подружки-веселушки, дамы преклонного возраста, но непреклонных характеров, кажутся смешными и даже глуповатыми. А между тем на их счету уже не одно раскрытое преступление. Во всяком случае, они так считают и называют себя матерыми сыщицами. Но, как говорится, и на старуху бывает проруха. Василиса здорово "лоханулась" – одна хитрая особа выманила у нее кучу денег. Рыдать эта непреклонная женщина не стала, а вместе с подругой начала свое расследование – мошенницу-то надо найти, деньги вернуть и прекратить преступный промысел. Только тернист и опасен путь отважных сыщиц. И усеян... трупами!

Маргарита Эдуардовна Южина , Маргарита Южина

Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Иронические детективы