Читаем Wszystko czerwone полностью

– Nie wiem, jak wyglądał, ciemno było – mуwił z zapałem. – No wiem, wiem, że się denerwujesz, przecież nic mi się nie stało! Nie napadł mnie, w ogуle się do niego nie zbliżałem! Tu, za tymi drzewami, jak wracałem… Usłyszałem, że się coś rusza, i byłem ciekaw… O rany boskie, co mi się miało stać?! Zdaje się, że zaglądał do środka, a potem uciekł tędy, przez ogrуd, na ulicę, o mało sobie oka nie wydłubałem tą gałęzią od śliwki… No ale nie wydłubałem sobie przecież!… Nie wiem, czy kobieta, był w spodniach. Po tych uliczkach do stacji, przez jakieś cudze ogrody, przez coś przelazłem. I w końcu zginął mi z oczu, i usłyszałem, że rusza samochodem, nie wiem jakim, w ogуle go nie widziałem, tylko słyszałem. Osobowy. Jak się wydostałem na ulicę, to już go nie było, a za to ja nie wiedziałem, gdzie jestem.

– No i gdzie byłeś?

– Całkiem gdzie indziej. Na drugim końcu Allerшd.

– Przecież leciałeś po tych zaroślach do stacji?

– Ale on przełazi okrężną drogą, najpierw do stacji, a potem w tę drugą stronę, bliżej autostrady, ale w ogуle to daleko. Od razu wrуciłem, jak tylko odjechał!

– Jeżeli jeszcze raz zrobisz coś podobnego…! – zaczęła Zosia złowieszczo.

– Czekaj – przerwała Alicja. – I nie widziałeś, kto to był? Może ci się wydał do kogoś podobny?

– Nie wiem, chyba do nikogo. Jakaś niezbyt gruba osoba. Raczej szczupły.

– Dużo nam z tego przyjdzie – mruknęłam niechętnie. – Wśrуd podejrzanych nie ma nikogo grubego. Nie był taki wysoki jak Roj?

– Nie, chyba trochę niższy. Dużo niższy…

– Trzeba było przynajmniej przyjrzeć mu się dokładniej – powiedziała Alicja z niezadowoleniem. – Świecą przecież po drodze jakieś latanie!

– On unikał latarni. Pewnie, że mu się chciałem przyjrzeć, ale się czaił w ciemnych miejscach.

Przyniesiona przez Pawła kawa okazała się tą nieco gorszą. Sensacyjna informacja o mordercy za oknem sprawiła, że postanowiłyśmy się jednak napić. Alicja zdecydowała się zaparzyć jaw ekspresie, z nadzieją, że ten sposуb parzenia podniesie jej jakość. Z tą samą nadzieją wypłukała szklany zbiornik wrzącą wodą dwa razy, po czym usiedliśmy dookoła, patrząc, jak ciemny płyn ciurka do dzbanka.

Przypuszczenia co do celуw, w jakich morderca czaił się za oknem, i wątpliwości, czy to był na pewno morderca, wyczerpały nas w końcu i temat sam się przestawił, szczegуlnie że Alicja znуw zmieniła zdanie, powątpiewając w siebie w charakterze ofiary i wszelkie supozycje na ten temat witając jak objaw debilizmu. Jej upуr nas nieco zniechęcił.

– Może byś tak powiedziała wreszcie, o co chodzi z tą ciotką? – spytałam, rezygnując z przekonania jej, że znajduje się na prostej drodze do zguby. – Chyba że tkwi tu jakaś tajem­nica rodzinna?

– Owszem, dla mnie – odparta Alicja melancholijnie. – Jest dla mnie całkowitą tajemnicą, jak się powinnam do tej ciotki zwracać. Ich jest dwie, tych ciotek, z jedną z nich jestem na pani, a z drugą na ty. I nie mam pojęcia z ktуrą, nie rozrуżniam ich ani z imion, ani z twarzy.

– Nie wydaje mi się, żeby to był powуd do przeraźliwych krzykуw – powiedziała Zosia z lekką urazą.

– Wcale nie krzyczałam przeraźliwie. Poza tym jedna ciotka przyjeżdża do Allerшd, nie wiem ktуra, i zupełnie o tym zapomniałam. Będę musiała się nią zająć.

– Dlaczego ty? Jest przecież więcej rodziny?

– Bo właściwie ona przyjeżdża do mnie. Mieszkała tu kiedyś, dawno temu, kiedy jeszcze ten dom nie byt całkowicie wykończony, i zostały jakieś jej rzeczy, ktуre teraz chce zabrać, chociaż miała je zabrać osiemnaście lat temu.

– Może fisharmonię? – spytałam ze skrytą nadzieją. – Albo może ten obraz ze ściany w ostatnim pokoju?

– O Boże, jeśli zabierze obraz, jestem gotowa dla niej na wszystko! – ożywiła się Zosia, ktуra mieszkała w ostatnim pokoju.

– Nie – odparła Alicja z westchnieniem. – Obraz pewnie weźmie, ale nie tamten…

Obraz na ścianie w ostatnim pokoju był tematem rozważań wszystkich osуb, ktуre kiedykolwiek nocowały w Allerшd. Stanowił arcydzieło, jakie ciężko było zapomnieć, pojawiało się bowiem w koszmarach sennych. Rozmiary nie pozwalały go nigdzie schować, rada, żeby odwrуcić je twarzą do ściany, wydawała się jedynie słuszna. Alicja powoli dojrze­wała do decyzji, żeby się do niej zastosować.

– Szkoda – powiedziałam smutnie. Nasza nadzieja zgasła rуwnie szybko, jak się narodziła, i oczekiwana ciocia, ktуra przez chwilę wydawała nam się szalenie atrakcyjna, od razu straciła w naszych oczach.

– Kiedy ona ma przyjechać? – spytała Zosia nieżyczliwie.

– Nie wiem. Gdzie ja położyłam ten list? Tam było napisane.

– Trzymałaś go w ręku w czasie obiadu. Potem poleciałaś witać Włodzia i Marianne. Diabli wiedzą co z nim zrobiłaś.

Alicja odstawiła dzbanek, z ktуrego zaczęła nalewać kawę do filiżanek, i podniosła się od stołu. Ujęłam dzbanek i dokończyłam nalewania. Alicja zaczęła gmerać w stosie na biurku.

– Muszę go znaleźć! Nie widzieliście, co ja z nim zrobiłam? Mam wrażenie, że to jakoś wkrуtce… Nikt z was go gdzieś nie przekładał?

Przyglądaliśmy się jej w milczeniu.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Агент 013
Агент 013

Татьяна Сергеева снова одна: любимый муж Гри уехал на новое задание, и от него давно уже ни слуху ни духу… Только работа поможет Танечке отвлечься от ревнивых мыслей! На этот раз она отправилась домой к экстравагантной старушке Тамаре Куклиной, которую якобы медленно убивают загадочными звуками. Но когда Танюша почувствовала дурноту и своими глазами увидела мышей, толпой эвакуирующихся из квартиры, то поняла: клиентка вовсе не сумасшедшая! За плинтусом обнаружилась черная коробочка – источник ультразвуковых колебаний. Кто же подбросил ее безобидной старушке? Следы привели Танюшу на… свалку, где трудится уже не первое поколение «мусоролазов», выгодно торгующих найденными сокровищами. Но там никому даром не нужна мадам Куклина! Или Таню пытаются искусно обмануть?

Дарья Донцова

Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Иронические детективы
Бюро гадких услуг
Бюро гадких услуг

Вот ведь каким обманчивым может быть внешний вид – незнакомым людям Люся и Василиса, подружки-веселушки, дамы преклонного возраста, но непреклонных характеров, кажутся смешными и даже глуповатыми. А между тем на их счету уже не одно раскрытое преступление. Во всяком случае, они так считают и называют себя матерыми сыщицами. Но, как говорится, и на старуху бывает проруха. Василиса здорово "лоханулась" – одна хитрая особа выманила у нее кучу денег. Рыдать эта непреклонная женщина не стала, а вместе с подругой начала свое расследование – мошенницу-то надо найти, деньги вернуть и прекратить преступный промысел. Только тернист и опасен путь отважных сыщиц. И усеян... трупами!

Маргарита Эдуардовна Южина , Маргарита Южина

Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Иронические детективы