Kto tam jeszcze? A, rumianolicy Smoljaninow. Tu ja pasuję! Nie starcza mi wyobraźni. Pan zna go lepiej. Zresztą dlaczego ten panicz, z tak zacnej rodziny, służy w żandarmerii? Nie wygląda na ambitnego karierowicza, takiego jak pański pokorny sługa. A może to nie takie proste? Może jest zarażony demoniczną romantyką, głoszącą obalenie samowładcy? Albo prościej wdał się w miłosny związek z jakąś nihilistką?
Pożarski, choć z początku zdawał się żartować, był coraz bardziej zaabsorbowany hipotezą Fandoiina. Przerwał, spojrzał na niego ze szczególną miną i nagle spytał:
- Skoro już mówimy o miłości i fatalnych nihilistkach... Czy przeciek informacji nie mógł nastąpić za sprawą pańskiej przepięknej Judyty, która wywarła takie wstrząsające wrażenie na całym moskiewskim towarzystwie? Jak mi się wydaje, nadal utrzymuje podejrzane kontakty?
Doskonale wiem, jak czarujące damy potrafią wyciągać sekrety. Czy czasem nie odegrał pan roli Holofernesa? Tylko niech pan mówi rzeczowo, bez obrażania się i ceregieli.
Erast Pietrowicz rzeczywiście miał zamiar zuchwale odpowiedzieć na obraźliwe podejrzenia księcia, gdy nagle przyszła mu do głowy myśl, która go zmusiła do zlekceważenia obrazy.
- Nie, nie - odpowiedział szybko. - To całkowicie niemożliwe. Za to w grę wchodzi inny wariant. Burlajew mógł się wygadać Dianie.
Niewykluczone, że i w przypadku Swierczyńskiego nie obeszło się bez niej.
I Fandorin wyłożył księciu historię tajemniczego wampa, który zawrócił w głowie obu naczelnikom moskiewskich organów ścigania przestępstw politycznych. Wersja okazała się wyjątkowo spójna, w każdym razie w porównaniu z pozostałymi, jednak Pożarski przyjął ją sceptycznie.
- Ta spekulacja wydaje się ciekawa, ale sądzę, Eraście Pietrowiczu, że pan nazbyt zawęża krąg podejrzanych. To, że doszło do zdrady - jest pewne. Trzeba przeanalizować cały przebieg śledztwa z tego punktu widzenia. Ale zdrajcą mógł się okazać każdy pionek, agent czy policjant, biorący udział w okrążeniu, a to osiemdziesięciu ludzi. Nie mówiąc już o kilku dziesiątkach dorożkarzy, zmobilizowanych do przewozu całej tej burlajewowskiej Grande Armee.
- Filer ani tym bardziej woźnica nie mogli być w-wprowadzeni w szczegóły - sprzeciwił się Fandorin. - A i z opuszczeniem swojego miejsca szeregowy wykonawca miałby spory problem. Nie, Glebie Gieorgijewiczu, to nie pionek. Zwłaszcza jeżeli przypomnimy sobie okoliczności zabójstwa generała Chrapowa.
- Zgadzam się, pańska wersja jest bardziej zgrabna i literacka. -
Książę się uśmiechnął. - I nawet bardziej prawdopodobna. Ale umówiliśmy się pracować w jednym zaprzęgu, dlatego zechce pan w tym przypadku być dyszlowym, a ja pogalopuję jako przyprzążkowy. Mamy więc dwa tory: podwójny agent Diana albo ktoś mało ważny Będziemy rozpracowywać oba warianty. Pan wybiera Dianę?
- Tak.
- Świetnie. A ja zajmę się drobnicą. Czy jeden dzień panu wystarczy? Czas jest drogi.
Erast Pietrowicz przytaknął z przekonaniem.
- Mnie też, chociaż przypada mi bardziej mozolna robota: spenetrować i sprawdzić taką masę ludzi. Ale to nic, poradzę sobie. Teraz umówmy się na rendez-vous. - Pożarski długo się namyślał. - Ponieważ nie mamy pewności co do własnych pracowników, spotkajmy się lepiej poza obrębem służbowych murów, gdzie nikt nie będzie nas mógł podsłuchać i podejrzeć. I nikomu o tym spotkaniu ani słowa, dobrze? Spotkajmy się w łaźni, w wyznaczonej kabinie. Odkryjemy się przed sobą do końca - zaśmiał
się Gleb Gieorgijewicz. - Wasze moskiewskie łaźnie Pietrosowa są wyśmienite, a i położenie mają dogodne. Rozkażę swoim baszybuzukom, żeby zamówili, no, powiedzmy - szóstą kabinę.
- Jak nikomu, to nikomu. - Erast Pietrowicz pokiwał głową. -
Swoją obstawę na dziś wieczór niech pan zwolni - aby był zupełny spokój.
I niech niczego im pan o naszym spotkaniu nie mówi. Ja sam zajadę do Pietrosowa i zamówię szóstą kabinę. Spotkamy się sam na sam, podsumujemy wnioski i opracujemy p-plan dalszych działań.
- O dziesiątej?
- O dz-dziesiątej.
- No cóż. - Gleb Gieorgijewicz żartobliwie podniósł laseczkę. -
Miejsce spotkania zostało określone. Czas - także. Naprzód, arystokracjo!
Zakaszmy rękawy.
Niedawno otwarte w pobliżu Rożdiestwienki łaźnie Pietrosowa już zdążyły się stać jedną z osobliwości Moskwy. Jeszcze kilka lat temu był