Читаем Radca stanu полностью

- Zgarnięcia Grupy Bojowej... Wszystko, zaraz, po kolei. Panowie wiecie, że wszyscy wywiadowcy Mylnikowa zostali skierowani do obserwacji kółek rewolucyjnych, przez które można by trafić do GB. Wcześniej nie przypadkiem wspomniałem fabrykanta Łobastowa. Według informacji agenturalnych Timofiej Grigorjewicz pogrywa sobie z rewolucjonistami, czasami wspiera ich pieniędzmi. Człowiek przezorny, ścieli sobie sianko na wszelki wypadek. Tak więc Mylnikow polecił obserwować i jego. Dzisiaj rano filer Sapryko zauważył, że do kantoru Łobastowa przyszedł jakiś robotnik, którego od razu zaprowadzono do właściciela. Timofiej Grigorjewicz potraktował petenta nadzwyczaj układnie. Długo o czymś rozprawiali, potem wyszli gdzieś razem prawie na całą godzinę. Z wyglądu tajemniczy robotnik był bardzo podobny do bojowca o przezwisku „Jemiela”, opisanego przez Gwidona, ale Sapryko, jako doświadczony agent, nie podniósł alarmu, tylko poczekał, aż ten człowiek znów pojawi się w bramie, i ostrożnie go śledził. Ten sprawdzał kilkakrotnie, czy go nie śledzą, ale ogona nie spostrzegł. Dojechał dorożką do Dworca Windawskiego, tam trochę się pokręcił wśród torowisk i na koniec zniknął

w budce dróżnika. Sapryko, nie opuszczając ukrycia, wezwał gwizdkiem najbliższego rewirowego i przekazał notatkę do ochrany. Po godzinie nasi okrążyli domek ze wszystkich stron. Ustaliliśmy, że dróżnik to Matwiej Żukow, mieszka sam, bez rodziny. Jemiela z budki już nie wychodził, ale zanim przybyły posiłki, Sapryko widział, jak opuszcza ją inny młody jegomość, którego wygląd zgodny był z rysopisem bojowca Sniegira.

- A Grin? - spytał drapieżnie Pożarski.

- W tym problem, Grina nie widziano. Najwidoczniej w budce go nie ma. Właśnie dlatego Piotr Iwanowicz polecił wyczekiwać. Jeśli Grin się nie pojawi, operacja rozpocznie się o północy. Pan podpułkownik chciał

wcześniej, ale Jewstratij Pawłowicz wyprosił opóźnienie - a nuż jeszcze jakaś rybka wpadnie.

- Och, kiepsko! - wykrzyknął książę. - Głupio! Agent Sapryko to junak, a wasz Burlajew to idiota! Trzeba obserwować, śledzić! A jeśli oni przechowują pieniądze w innym miejscu? A jeśli Grin tam się wcale nie zjawi? Nie należy przeprowadzać operacji, w żadnym razie!

Zubcow podchwycił i zapaplał:

- Wasza wielmożność, Glebie Gieorgijewiczu, przecież do tego zmierzam! Dlatego tu przyszedłem, walcząc sam ze sobą. Piotr Iwanowicz to człowiek zdecydowany, ale zbyt bezwzględny, tylko by toporem machał. A tutaj nie należy rąbać z zamachu, trzeba delikatnie. Boi się, że pan przypisze sobie całą zasługę, chce się wykazać przed Petersburgiem, i to można zrozumieć, ale żeby zagrozić sprawie, powodując się miłością własną! Tylko w panu nadzieja.

- Smoljaninow, połącz mnie pan z Gniezdnikowskim! - rozkazał

Pożarski, wstając. - Albo nie. Tu telefon byłby nie na miejscu. Eraście Pietrowiczu, Siergieju Witaljewiczu, jedziemy!

Służbowe sanie wyrwały z miejsca, wzbijając śnieżną kurzawę.

Fandorin obejrzał się i zauważył, że za nimi, z przeciwnej strony ulicy, ruszyły jeszcze jedne sanki, skromniejsze. Siedziało w nich dwóch mężczyzn w jednakowych futrzanych czapkach z daszkiem.

- Niech pan się nie niepokoi, Eraście Pietrowiczu - zaśmiał się książę. - To nie terroryści. Przeciwnie, moje anioły stróże. Proszę nie zwracać uwagi, ja już do nich przywykłem. Wysoka zwierzchność mi ich przydzieliła, kiedy panowie z GB na Wyspie Aptekarskiej o mało mnie nie podziurawili.

Wicedyrektor pchnął drzwi do gabinetu Burlajewa i już na progu ogłosił:

- Podpułkowniku, pozbawiam pana kierownictwa oddziałem aż do odpowiedniego postanowienia ministra. Pańskie obowiązki przejmuje czasowo radca tytularny Zubcow.

Nieoczekiwani przybysze zaskoczyli Burlajewa i Mylnikowa przy stole, na którym był rozłożony jakiś plan.

Dwaj mężczyźni w całkiem odmienny sposób zareagowali na energiczną decyzję Pożarskiego. Jewstratij Pawłowicz kilkoma miękkimi, kocimi kroczkami wycofał się pod ścianę, Piotr Iwanowicz zaś, na odwrót, nie ruszył się z miejsca, tylko pochylił głowę jak byk.

- Ma pan za krótkie ręce, panie pułkowniku! - ryknął. - Panu, jak mi się wydaje, ad interim przekazano obowiązki szefa Dyrekcji Żandarmerii. No to niech pan je wypełnia, a ja Dyrekcji Żandarmerii nie podlegam.

- Podlega mi pan jako wicedyrektorowi Departamentu Policji -

złowieszczym, cichym głosem przypomniał książę.

Wytrzeszczone oczy podpułkownika błysnęły.

Перейти на страницу:

Похожие книги

1. Щит и меч. Книга первая
1. Щит и меч. Книга первая

В канун Отечественной войны советский разведчик Александр Белов пересекает не только географическую границу между двумя странами, но и тот незримый рубеж, который отделял мир социализма от фашистской Третьей империи. Советский человек должен был стать немцем Иоганном Вайсом. И не простым немцем. По долгу службы Белову пришлось принять облик врага своей родины, и образ жизни его и образ его мыслей внешне ничем уже не должны были отличаться от образа жизни и от морали мелких и крупных хищников гитлеровского рейха. Это было тяжким испытанием для Александра Белова, но с испытанием этим он сумел справиться, и в своем продвижении к источникам информации, имеющим важное значение для его родины, Вайс-Белов сумел пройти через все слои нацистского общества.«Щит и меч» — своеобразное произведение. Это и социальный роман и роман психологический, построенный на остром сюжете, на глубоко драматичных коллизиях, которые определяются острейшими противоречиями двух антагонистических миров.

Вадим Кожевников , Вадим Михайлович Кожевников

Детективы / Исторический детектив / Шпионский детектив / Проза / Проза о войне