Niavolniki bolšaj častkaj lažali na ziamli abo baranilisia, hopajučysia ŭ pociemkach ab załomy muroŭ. Na miejscy astałasia tolki pachrabustanaja ŭ ščepki lektyka. Ursus imčaŭ Lihiju ŭ bok Subury, spadručniki jahonyja biehli za im, pavoli rassypajučysia pa darozie.
Niavolniki pačali zbiracca la domu Vinicija j rajicca. Nie smieli ŭvajsci.
Pasla karotkaj narady viarnulisia na miejsca napadu, znajšli tam niekalki zabitych, a miž imi Atacyna. Jon jašče sciepvaŭsia ŭ smiarotnych kanvulsijach, raptam u apošniaj silniejšaj kanvulsiji sprucianieŭ i tak zastyŭ.
Tady zabrali jaho i, viarnuŭšysia, zatrymalisia znoŭ pierad bramaju. Tre było, adnak, paviedamić haspadara, što stałasia.
— Huł chaj paviedamić, — šaptali niekalki hałasoŭ. — Kroŭ u jaho płyvie pa tvary, jak i nam, dyj haspadar jaho lubić. Hułu zručniej, čym kamu.
A hiermanin Huł, stary niavolnik, jaki vyniańčyŭ Vinicija, a trapiŭ da jaho ŭ spadčynie ad matki, Piatronijevaj siastry, kaža: — Ja dałažu, ale pojdziem usie. Chaj hnieŭ jahony nie spadzie na mianie adnaho.
Vinić zusim znieciarpliviŭsia. Piatroni j Chryzatemis pasmichalisia z jaho, a jon biehaŭ siudy-tudy pa atryjumie, paŭtarajučy: — Užo ž pavinny byli być!.. Užo ž pavinny być! — i rvaŭsia jsci, ale henyja aboje ŭstrymoŭvali jaho. Naraz u sieniach pačulisia kroki, i da atryjuma hurtam ubiehli niavolniki. Pastali borzda pad scianoju, padniali ruki ŭharu dy pačali tryvožliva jenčyć: — Aaaa!..Aa!
Vinić pryskočyŭ da ich: — Dzie Lihija? — zavyŭ strašnym zmienienym hołasam.
— Aaaa!..
Tady Huł vyjšaŭ z pakryvaŭlenaj hałavoju, adzyvajučysia chutka j žałasliva: — Vo kroŭ, spadaru! Baranili! Vo kroŭ, spadaru, bačycie, kroŭ!..
Ale nie paspieŭ dakončyć, Vinić schapiŭ bronzavy lichtar i adnym udaram raskałoŭ čerap niavolnika dy, dzieručy vałasy na hałavie, chrop sa złosci: — Me miserum! Me miserum!
Až sčarnieŭ, vyračyŭ vočy, až piena vystupiła na vusnach.
— Rozah!!! — kryknuŭ nialudskim hołasam.
— Spadaru! Aaaa!.. Zlitujsia! — skavytali niavolniki.
Ustaŭ skanfužany Piatroni.
— Chadziem, Chryzatemis, — kaža. — Kali chočaš hladzieć na miasa, zahadaj adbić kramu raznika na Karynach.
I vyjšaŭ z atryjuma, a ŭva ŭsim domie, rascharošanym zielenniu j vyrychtavanym da bankietu, pačali niezabaŭna svistać rozhi dy razlahacca jenki, jakija tryvali amal da samaha rannia.
XI
Hetaje nočy Vinić zusim nie kłaŭsia spać. Cieraz niejki čas pasla adychodu Piatronija, kali jenki katavanych niavolnikaŭ nie mahli suniać ani jahonaha bolu, ani zakatnasci, sabraŭ hramadu inšych słuhaŭ i na čale ich, pozna ŭžo nočču, kinuŭsia na pošuki Lihiji. Abbiehaŭ kvartał Eskvilinski, pasla Suburu, Vikus Sceleratus dy ŭsie prymiežnyja zavułki. Potym abyjšoŭ Kapitol, praz most Fabrycyja łučyŭ na abtok dy pierabiehaŭ častku horadu zatybranskuju. Ale biehanina hetaja była biazmetnaja, sam bo nie mieŭ nadzieji znajsci Lihiju, i kali šukaŭ jaje, dyk tamu tolki, kab čym-niebudź zapoŭnić strašnuju noč. I viarnuŭsia damoŭ až na svitanni, kali ŭ horadzie pačali zjaŭlacca vazy i muły handlaroŭ aharodninaj, dy piekary adčyniali ŭžo kramy. Viarnuŭšysia, zahadaŭ pachavać cieła Huła, jakoha nichto nie smieŭ dahetul kranuć, pasla tych niavolnikaŭ, u jakich adabrana Lihija, zahadaŭ vysłać na viosku da erhastułaŭ, dzie praca na płantacyjach była karaj, strašniejšaj za smierć, badaj. U kancy kinuŭsia na pasłanuju łavu ŭ atryjumie dy pačaŭ chaatyčna razdumoŭvać, jakim čynam znojdzie dy zabiare Lihiju.
Zračysia jaje, stracić, nie bačyć jaje bolej zdavałasia jamu niemahčymym, i na samy ŭspamin ab hetym achaplała jaho šalonasć. Samavolnaja natura maładoha vajara pieršy raz mahła suciamić, jak heta moža być, kab chto smieŭ stanavicca ŭpopierak jahonaj žady. Chaj by lepš sviet i horad razvalilisia ŭ druzy, čym žadanni jahonyja nie mahli zbycca. Adchapili jamu čaru raskošy amal z vusnaŭ, dyk zdavałasia jamu, što stałasia niešta niezvyčajnaje, vyklikajučaje pomstu prava boskaha j ludskoha.
Nie chacieŭ dy nie moh pahadzicca z horkaju dolaj, nikoli bo ničoha tak nie pažadaŭ, jak Lihiji. Niemahčyma, zdavałasia, biez jaje žyć. Nie ŭmieŭ sabie ŭjavić, što straciŭ by biez jaje ŭzaŭtra, jak moh by pieražyć nastupnyja dni. Časami achaplaŭ jaho na jaje šalony hnieŭ. Žadaŭ by mieć jaje na toje, kab jaje bić, vałačyć za vałasy pa kubikulumie i zhaniać na joj złosć; to znoŭ paryvała jaho strašennaja tuha da jejnaha hołasu, postaci, vačej, i hatoŭ, zdecca, byŭ upasci da jejnych noh. Klikaŭ jaje, hryz palcy, abnimaŭ rukami hołaŭ. Natužvaŭsia z usich sił dumać spakojna ab pošukach jaje i nie moh. Prychodzili ŭ hołaŭ tysiačy ŭsialakich sposabaŭ, ale ŭsio šalonyja. U kancy ŭlezła jamu ŭ hołaŭ dumka, što nichto inšy nie moh jaje adabrać, tolki Aŭlus, a prynamsi Aŭł musiŭ viedać, dzie jana.