«Heta ž sapraŭdy nimfa, — skazała sama sabie. — Jaje, niajnačaj, sama Vienus naradziła». I naraz pryjšło joj u hołaŭ toje, što nikoli jšče nie prychodziła: jana josć značna starejšaj! Zakipieła ŭ joj zranienaje samalubstva, aharnuła tryvoha, i roznyja sumnivy pačali joj lezci ŭ hołaŭ. «Moža, Neron jaje nie prykmieciŭ abo, ahladajučy praz šmarahd, nie dacaniŭ. Ale što budzie, kali spatkaje jaje ŭdzień, pry soncy, tak čaroŭnuju?.. U dadatku nia josć niavolnicaj!
Josć kniazioŭnaj, barbarskaj, ale kniazioŭnaj!.. O, bohi niesmiarotnyja! Jana ž takaja krasunia, jak by j ja, ale maładziejšaja!» I brovy nasupilisia jašče chmarniej, a vočy chaładniej blisnuli z-pad załacistych viejkaŭ.
Ale, zviarnuŭšysia da Lihiji, pačała nibyta spakojna raspytvać: — Hutaryła z cezaram?
— Nie, aŭhusta.
— Čamu ž tut prabyvaješ, a nie ŭ Aŭlusa?
— Ja tut mimavoli, Piatroni nahavaryŭ cezara, kab uziaŭ ad Pamponiji, i ja tut mimachoć, spadarynia!..
— I chacieła b viarnucca da Pamponiji?
Apošniaje pytannie Papieja vyhavaryła krychu miakčej dy łahadniej, dyk u Lihiji pačała radzicca nadzieja.
— Uładarynia, — adazvałasia Lihija, vyciahajučy da jaje ruki, — cezar abiacaŭ addać mianie, by niavolnicu, Viniciju, ale ty ŭstupisia za mianie i viarni mianie Pamponiji.
— Dyk namoviŭ cezara, kab zabraŭ ciabie ŭ Aŭłaŭ dy addaŭ Viniciju?
— Tak, uładarynia. Vinić šče siannia zbirajecca mianie zabrać, ale ty, dobraja, zžalsia nada mnoju.
Heta skazaŭšy, nachiliłasia i, chapiŭšy za bierah sukni Papieji, čakała z raschvalavanym sercam na jejnaje słova. Papieja pahladzieła, pahladzieła na jaje, złaviesna ŭchmylajučysia, dyj kaža: — Dyk abiacaju tabie, što jašče siannia staniešsia niavolnicaju Vinicija.
I pajšła, jak zdań strojnaja, spahudnaja. Da vušej Lihiji i Akte dalacieŭ tolki kryk dziciaci, jakoje, niemaviedama čamu, pačało płakać.
Vočy Lihiji taksama nabiehli slaźmi, ale zaraz uziała za ruku Akte j kaža: — Viartajemsia. Pomačy tre čakać tolki adtul, adkul jana moža pryjsci.
I viarnulisia ŭ atryjum, adkul nie vychodzili ŭžo da viečara. Jak sciamnieła j niavolniki ŭniasli čacviaročnyja płamianiejučyja svietačy, abiedzvie vyhladali zbialełyja. Hutarka nie klejiłasia. Nasłuchoŭvali ŭsciaž, ci chto nie jdzie, Lihija nie pierastavała paŭtarać Akte, što choć dobra joj, ale kali Ursus tam užo čakaje, to chaj by ŭžo chutka ŭsio stałasia. Adnak ža ŭzvarušennia apanavać nie mahła. Akte chutka zhortvała, jakija mahła, kaštoŭnasci i, zaviazvajučy ich u ražok piepluma, zaklinała jaje, kab brała heta z saboju, patrebna budzie pry ŭciokach. Raz-poraz zapadała cišynia, poŭnaja spahudaj. Abiedzvium zdavałasia, byccam čujuć to niejkija šepty za kotaraj, to daloki płač dziciaci, to brachannie sabak.
Naraz zasłona pradsiennia zavarušyłasia biasšelesna, i vysoki čarniavy čałaviek z vaspavatym tvaram zjaviŭsia, by duch, u atryjumie. Lihija ŭ toj ža chvilinie paznała Atacyna, Vinicijeva vyzvolnika, jaki prychodziŭ da Aŭłaŭ.
Akte ŭskryknuła, ale Atacyn skłaniŭsia nizka j kaža: — Pryvitannie boskaj Lihiji ad Marka Vinicija, jaki čakaje na jaje z pačostkaj u prybranym zielenniu domie.
Vusny dziaŭčyny zbialeli, jak snieh.
— Idu, — kaža.
I kinułasia Akte na šyju.
X
Adom Vinicija sapraŭdy byŭ uzialenieny mirtami dy bluščam, paprypinanym na scienach i nad dzviaryma. Kalumny paabvivana zvitkami vinahradu. U atryjumie, nad jakim raspiata ad načnoha choładu vaŭnianuju purpurovuju zasłonu, vidno było, jak udzień. Pałymnieli vaśmi- j dvanaccacisvietačnyja kahancy, padobnyja kštałtam da sudzin, drevaŭ, zviarat, ptušak abo statujaŭ, trymajučych lampy, napoŭnienyja pachučaju alivaj, vykananych z marmuru, z załočanaje karynckaje miedzi, nie tak čaroŭnych, jak toj słaŭny sviačnik Apałona Neronavy, ale strojnych, raboty słaŭnych raźbiaroŭ. Niekatoryja byli paprysłońvanyja aleksandryjskim škłom abo ažurovymi tkaninami z-nad Indu, čyrvonaha koleru, błakitnaha, žoŭtaha, fijaletavaha, tak što ŭvieś atryjum poŭny byŭ roznakolernych pramienniaŭ. Usiudy raschodziŭsia pach nardu, da jakoha Vinić pryvyk i palubiŭ na ŭschodzie. U hłybi domu, dzie snavała mnostva žanočaj i mužčynskaj słužby, było taksama jasna. U tryklinijumie byŭ nakryty stoł dla čatyroch asob, mielisia bo aprača Vinicija j Lihiji tudy zasiesci Piatroni j Chryzatemis.
Vinić uva ŭsim trymaŭsia słoŭ Piatronija, jaki rajiŭ jamu nie jsci pa Lihiju, tolki pasłać z cezaravym dazvołam Atacyna, a samomu spatkać jaje doma i pryniać z čułaj miłaspahadnasciaj, a nat z žestam asablivaje česci.
— Učora byŭ ty pjany, — viaščaŭ jamu. — Ja bačyŭ ciabie: abchodziŭsia z joju, jak kamianiar z Albanskich hor. Nie budź lišnie nachabny dy pamiataj: dobraje vino treba pić pavoli. Viedaj taksama j toje, što sałodka pažadać, ale šče saładziej być pažadanym.