Ale nie admaŭlaŭsia vychodzić z Rymu, i sam nie viedaŭ, što rabić, bo daŭno ŭžo niapeŭnasć i tryvoha ŭkradalisia ŭ jahonuju dušu. Bo ž statak jahony byŭ razahnany, praca razburana. Subožniu, jakaja pierad pažaram horadu tak bujna razrasłasia, moc Biestyi skryšyła ŭ pył. Nie zastałosia ničoha akramia sloz, kryvavych uspaminaŭ i smierci. Siaŭba vydała bahaty ŭradžaj, ale niačystaja siła ŭtaptała jaho ŭ ziamlu. Siły niabiesnyja nie padaspieli z pomačču hinučym, i voś Neron rassiadajecca ŭ słavie nad svietam, strašenny j mahutniejšy, čym kali, vaładar usich maroŭ i sušaŭ. Nie raz užo Božy Rybak vyciahaŭ u samocie ruki da nieba j pytaŭ: «Usiespadaru, što mnie rabić? Jak ža mnie astojacca? I jak ža mnie, niadužamu starcu, zmahacca z henaju biazmiežnaju siłaju Zła, jakomu Ty dazvoliŭ vaładać i asilvać nas?!»
I adzyvaŭsia tak z hłybokim bolem, paŭtarajučy ŭ dušy: «Niama ŭžo tych aviečak, jakija zahadaŭ Ty mnie pasvić, niama Tvaje Subožni, pusteča j žałoba ŭ tvajoj stalicy, dyk što mnie ciapier zahadaješ? Ci mnie tut zastacca, ci ŭciakać z astankami statku, kab niedzie tam, za harami, upotajki słavić imia Tvajo?!»
I nadumoŭvaŭsia. Viedaŭ, što žyvaja praŭda nie zhinie i musicimie pieravažyć, ale časami dumaŭ, što nie pryjšła jašče jejnaja para, jakaja pryjdzie tolki tady, jak Hospad sam syjdzie na ziamlu ŭ sudny dzień u słavie j sile, biez paraŭnannia mahutniejšaj, čym Neronava.
Časta zdavałasia jamu: kali sam vyjdzie z Rymu, viernyja pojduć za im, a jon zaviadzie ich tady až u cianistyja haji Halileji, na cichuju vodnuju roŭniu Tyberyjady, spakojnych, by hałubki ci aviečańki, jakija pasviacca tam siarod čabaroŭ i nardu. I štoraz bolšaja tuha da cišyni j supačynku, da voziera j Halileji ahartała rybačaje serca, štoraz časciejšyja slozy napłyvali na vočy starca.
Ale, kali na chvilinu spyniŭsia ŭžo na niejkim rašenni, chapaŭ jaho nahły strach i tryvoha. Jak ža jamu pakidać heny horad, dzie hetulki pakutnickaje kryvi ziamla vypiła, dzie hetulki kanajučych vusnaŭ davała sviedčannie praŭdzie? A jon adzin budzie ad hetaha ŭchilacca? I što adkaža Zbaŭcy na pytannie: «Jany voś paŭmirali za vieru svaju, a ty ŭciok?»
Dni i nočy biehli ŭ markocie j turbotach. Inšyja, jakich lvy parazryvali, jakich paprybivana da kryžoŭ, papalena ŭ aharodach cezara, pasnuli ŭ Chryscie pasla svajich pakutaŭ, a jon spać nie moh, jon čuŭ pakutu bolšuju ad usich tych, jakija katy vydumali dla achviar. Zołak časta bialiŭ užo dachi damoŭ, a jon jašče skardziŭsia z hłybini razžalenaha serca: — Zbavicielu, pašto Ty mnie siudy zahadaŭ prychodzić i zakładać u henym hniazdzie Biestyi svaju stalicu?!
Praz tryccać čatyry hady pasla smierci svajho Vučyciela nie mieŭ supačynku. Z kijem u ruce abiahaŭ sviet i apaviaščaŭ «dobruju navinu». Siły jaho zmahlisia ŭ pracach i padarožžach, až urešcie, kali ŭ henym horadzie, jaki byŭ hałavoju svietu, zacvierdziŭ ustanovu Božuju, adzin vahnisty podych Złosci zžor jaje, i bačyŭ, što zmahannie tre pačynać nanava. Dyj jakoje zmahannie! Z adnaho boku cezar, sienat, narod, lehiji, abyjmajučyja žaleznym abručom uvieś sviet, niepieraličnyja harady, kraji, mahutnasć, jakoje voka ludskoje nie ahladała; a z druhoha — jon, zhorbleny ad starasci j pracy, ledź uzdužvajučy padarožny kij utrymać u ruce.
Dyk inšy raz kazaŭ sabie: nie jamu dužacca z cezaram Romy, dakanać heta moža tolki Sam Chrystus.
Usie henyja dumki błytalisia ŭ jahonaj hałavie, kali słuchaŭ nalahannie apošniaje žmieńki svajich viernych, a jany, abstupiŭšy jaho ciesnym kołam, paŭtarali malebnymi hałasami: — Ratujsia, Ojča, i nas vyvodź z-pad mocy Biestyi!
U kancy i Lin pachiliŭ pierad im svaju zamučanuju hołaŭ: — Vučycielu, — havaryŭ, — tabie Zbaŭca zahadaŭ pasvić svaje aviečki, ale ž niama ŭžo tut ich, abo zaŭtra ich tut nie budzie, dyk idzi tudy, dzie jašče znajsci ich možaš. Žyvie jašče Božaje słova i ŭ Jeruzalimie, i ŭ Antyochiji, i ŭ Efezie dy ŭ inšych haradoch. Što zrobiš, zastaŭšysia ŭ Rymie? Jak lažaš, pabolšyš tolki tryumf Biestyi. Janu Hospad nie naznačyŭ kanca žyccia, Pavał josć rymskim hramadzianinam, i biez sudu karać jaho nie mahčymuć, ale kali nad taboju, Ojča, razjarycca piakielnaja moc, tady tyja, u kaho zmahłosia ŭžo serca, pytacimuć: «Niama siły nad Neronam?» A ty ž skała, na jakoj stajić Subožnia Sviataja. Daj nam pamierci, ale nie dapusci da pieramohi Antychrysta nad Božym Namiesnikam i nie viartajsia siudy, pakul Boh nie zhładzić hetaha ludažera, jaki hetulki praliŭ niavinnaje kryvi.
— Hlań na slozy našyja! — paŭtarali ŭsie prysutnyja.
Slozy kacilisia i pa tvary Piatra. Pasla, adnak, ustaŭ i, vyciahajučy nad klenčačymi dałoni, moviŭ: — Chvała imieni Božamu, dziejsia vola Jahonaja!
LXX
Nastupnaha dnia ledź zołak dzvie ciomnyja fihury sunulisia Apijskaju darohaju ŭ bok Kampańi.
Adnoju z ich byŭ Nazar, druhoju — Apostał Piotr, jaki pakidaŭ Rym i pierasledvanych tam suviernikaŭ.