Piatroni hlanuŭ na jaho, zrabiŭ plačyma ruch zdziŭlennia dy pačaŭ hutaryć byccam sam da siabie: — Na Pałuksa! Jak heta, adnak, šyrycca! I jak prylipaje da ludskich duš!.. Pad hetakaj pahrozaj ludzi adrazu vyraklisia b usich bahoŭ rymskich, hreckich i jehipskich. Heta ŭsio ž taki dziva!.. Na Pałuksa!.. Kab ja vieryŭ, što našy bahi majuć na sviecie jašče niejki ŭpłyŭ, abiacaŭ by ciapier kožnamu pa šesć biełych bykoŭ, a Kapitalinskamu Jovišu dvanaccać… Ale i ty nie škaduj dekłarunkaŭ svajmu Chrystu… — Ja addaŭ Jamu svaju dušu, — adkazaŭ Vinić.
I razyjšlisia. Piatroni viarnuŭsia ŭ kubikulum, a Vinić pajšoŭ cikavać zdalok na viaznicu, adtul dajšoŭ až da Vatykanskaha ŭzhorja, da taje chaty fosara, dzie z ruk Apostała atrymaŭ chrost. Zdałosia jamu, što ŭ henaj chacie Chrystus vysłuchaje jaho chutčej, čym dzie inakš, dyk, znajšoŭšy jaje, kinuŭsia na ziamlu, napružyŭ usie svaje siły zbalełaje dušy ŭ malitvie pra litasć, až zabyŭ pra ŭsio na sviecie, dzie jon dy što z im dziejicca. Na paŭdni zbudziŭ jaho vodhałas trubaŭ Neronavaha cyrku. Vyjšaŭ tady z chaty j pačaŭ razhladacca navokał jak by sprasonnia. Na sviecie była haračynia i cišynia, razdziranaja časami tolki dzynkam bronzavych trub. Pavietra zrabiłasia parnaje; niebaschił nad horadam byŭ jašče błakitny, ale ad boku Sabinskich hor zbiralisia nizka na samym dalahladzie ciomnyja chmary. Vinić viarnuŭsia damoŭ. U atryjumie čakaŭ jaho Piatroni.
— Byŭ ja na Pałatynie, — kaža. — Pakazaŭsia tam znarok i pahulaŭ nat krychu ŭ kosci. U Anicyja viečaram bankiet; ja zapaviasciŭ, što pryjdziem, ale až pasla poŭnačy, bo musim dobra vyspacca. Voś ža, ja pajdu, a dobra było b, kab i ty byŭ.
— Ci nie było jakich viestak ad Nihiera abo ad Nazarki? — spytaŭ Vinić.
— Nie. Budziem bačycca z imi až pasla poŭnačy. Zviarnuŭ ty ŭvahu? Budzie, zdecca, navalnica.
— Ale. Uzaŭtra majecca być vidovišča z ukryžavanych chryscijan, moža, voś adnak doždž pieraškodzić.
Heta vymaviŭšy, padyjšoŭ i, uziaŭšy Vinicija za plačo, skazaŭ: — Ale jaje nie ahladacimieš na kryžy, tolki ŭ Karyjoli. Na Kastara! Nie addaŭ by ja taje chviliny, u jakoj vyzvalim jaje, za ŭsie rymskija hemmy! Viečar užo niedaloka… I sapraŭdy, viečar byŭ užo blizka, a ciamnieć pačało raniej, čym abydna, ad chmaraŭ, zakryŭšych dalahlad. Chutka prajšoŭ davoli vialiki doždž, jaki, parujučy na raspalenych dzionnaju haračynioju kamienniach, napoŭniŭ imhłoju horad. Pasla to pierastavaŭ doždž, to znoŭ prasciobaŭ karotki livień.
— Spiašajmasia, — adazvaŭsia ŭrešcie Vinić. — Z pryčyny daždžu mahčymuć raniej vyniesci trupy z viaznicy.
— Para! — adkazaŭ Piatroni.
I, apranuŭšy halijskija nakidki z kapturami, vyjšli praz aharodnija viesnički na vulicu. Piatroni ŭzbrojiŭsia, jak zaŭsiody, bieručy z saboju karotki rymski nož, nazyvany sika.
Horad z nahody daždžu byŭ pusty. Čas ad času razdzirała chmary małanka, azarajučy vostrym blaskam scieny novazbudavanych, jašče nie skončanych damoŭ dy mokryja kamiennyja plity vulicy. Pry takim sviatle ŭhledzieli ŭrešcie kapiec, na jakim stajała maleńkaja sviatyńka Libityny, a pad kapcom — hurtok koniej i mułaŭ.
— Nihier! — huknuŭ prycišna Vinić.
— Ja, spadaru! — adazvaŭsia hołas praz šum daždžu.
— Usio hatova?
— Tak, sarissimje. Čakajem tutaka ad zmiarkannia. Ale zbočciesia pad zastrešannie, bo naskroź pramokniecie. Što za navalnica! Niaŭžo heta budzie hrad?
Zdahadka Nihiera spraŭdziłasia, bo pačaŭ sypać hrad, spačatku drobny, pasla štoraz bujniejšy i husciejšy. Pavietra chutka achaładziłasia. Stojačy pad strachoju, zakrytyja ad vietru j ledzianych šrapnelaŭ, prycišna hutaryli.
— Choć by nas chto i ŭbačyŭ, nie padazravacimie, — kaža Nihier, — bo vyhladajem na ludziej, jakija schavalisia ad navalnicy. Ale bajusia, kab nie adłažyli vynasu trupaŭ da zaŭtra.
— Hrad nie budzie jsci doŭha, — paciašaŭ Piatroni. — Musim čakać choć by j da svitu.
I čakali, nasłuchoŭvajučy, ci nie dachodzić jaki šorach niasučych nošy. Hrad pierastaŭ, praŭda, ale zaraz zašumieŭ livień. Časami zryvaŭsia viecier i nios ad boku Hniłych Jamaŭ strašenny smurod bućviejučych trupaŭ, jakija byli pachavany davoli płytka, niadbajliva. Naraz adzyvajecca Nihier: — Baču, praz imhłu mihaje sviatło… adno, druhoje, treciaje… Heta svietačy!
I zviarnuŭsia da ludziej: — Pilnujcie, kab nie pyrchali muły!..
— Iduć! — kaža Piatroni.