— My jaho nie adrodzim, — adkazaŭ Piatroni, — choć by j tamu, što ŭ časach Nerona čałaviek josć jak matyl: žyvie ŭ soncy łaski, a pry pieršym chaładniejšym pavievie — hinie… choć niechacia! Na syna Maji! Nie raz pytaŭ siabie, jakim cudam taki Picyj Saturnin moh dažyć dzievianosta troch hadoŭ, pieražyć Tyberyja, Kalihułu, Kłaŭdyja?.. Ale chren z im! Ci dazvoliš mnie pasłać tvaju lektyku pa Eŭniku?
Uciakła niejk sonnasć, i chočacca viesialicca. Zaklič na viačeru cytrystaŭ, a pasla pahutarym pra Ancyjum. Tre ab hetym dobra nadumacca, asabista tabie.
Vinić pasłaŭ pa Eŭniku, a nad pobytam u Ancyjumie nie mieŭ achvoty łamać sabie hołaŭ. Chaj łomiać jaje tyja, chto nie ŭmieje žyć biez pramienniaŭ cezaravaj łaski. Sviet nie končycca na Pałatynie, złašča dla tych, chto niešta inšaje ŭ sercy j dušy maje.
I havaryŭ heta tak biesturbotna, z takim ažyŭlenniem i viesiałosciu, što ŭsio heta zacikaviła Piatronija, jaki, pahladzieŭšy na junaka, skazaŭ: — Što tabie zrabiłasia? Ty siannia taki, jak byŭ tahdy, kali nasiŭ jašče załatuju bułłu na šyi.
— Ja siannia ščaslivy, — adkazaŭ Vinić, — zaprasiŭ ja ciabie naŭmysna, kab tabie ab hetym pachvalicca.
— Što ŭ ciabie stałasia?
— Štoś takoje, čaho b nie pamianiaŭ na rymskuju impieryju.
Heta skazaŭšy, sieŭ, abapiorsia na poruččy kresła i pačaŭ havaryć z rassoniečanym abliččam: — Ci pamiataješ, jak my byli ŭ Aŭła Płaŭcyja, i tam pieršy raz ty bačyŭ boskuju dziaŭčynu, jakuju ty sam nazvaŭ zarankaj i viasnoju? Pamiataješ tuju Psyche, tuju niezraŭnianuju, tuju najpryhažejšuju z krasuniaŭ i z vašych bahiń?
Piatroni hladzieŭ na jaho z takim zdziŭlenniem, jak by chacieŭ spraŭdzić, ci ŭ hałavie jahonaj usio ŭ paradku.
— Pa-jakomu ty havoryš? — pierarvaŭ urešcie. — Jasna, što pamiataju Lihiju.
A Vinić dalej: — Ja ŭžo z joju zaručany.
— Što?..
Vinić uschapiŭsia i zaklikaŭ vyzvolnika: — Chaj usie niavolniki da adnaho pryjduć siudy, žyva!
— Ty ŭžo z joju zaručany? — paŭtaryŭ Piatroni.
Ale nie paspieŭ jon supakojić zdziŭlennia, jak prastorny Vinicijeŭ atryjum zarajiŭsia ludźmi. Biehli zaziachanyja staryja, mužčyny siarednich hadoŭ, žančyny, chłapčuki j dziaŭčaty. Štomomant atryjum napaŭniaŭsia ščylniej; na kalidorach, zvanych «faŭces», čuvać było zaklikanni ŭ roznych movach. Urešcie ŭstanavilisia ŭsie pad scienami j miž kalumnami. Vinić staŭ la impluvijuma, zviarnuŭšysia da Demasa-vyzvolnika, i skazaŭ: — Chto vysłužyŭ u majim domie dvaccać hadoŭ, uzaŭtra pavinien zjavicca da pretora, atrymaje volnasć; chto nie vysłužyŭ, atrymoŭvaje pa try załatniki i praz tydzień padvojnuju porcyju jeminy. Da erhastułaŭ na viosku pasłać zahad, kab daravana kary, zniata puty z noh i kormlena ŭdostal. Viedajcie, što nastaŭ moj ščaslivy dzień, i chaču, kab radasć była ŭva ŭsim domie.
Jany praz momant stajali moŭčki, jak by vušam nie vieryli, potym usie ruki ŭznialisia ŭharu, i ŭsie padniali hołas: — Aa! Spadaru! Aaa!..
Vinić adpraviŭ ich žestam ruki, dyk, nie paspieŭšy addziakavać, spiešna razyjšlisia, napaŭniajučy dom ščasciem ad dachu da padziamiełla.
— Zaŭtra, — adazvaŭsia Vinić, — jašče raz zakliču ich u vaharod i zahadaju pierad saboju malavać miety, jakija chto choča. Tych, što namalujuć rybu, vyzvalić Lihija.
Piatroni, jaki nikoli ničamu doŭha nie dziviŭsia, supakojiŭsia ŭžo i spytaŭ: — Rybu? Aha! Pamiataju, što kazaŭ Chiłon: heta mieta chryscijan.
Pasla vyciahnuŭ ruku Viniciju j havora: — Ščascie zaŭsiody tam, dzie jaho čałaviek bačyć. Chaj Fłora syple kvietki vam pad nohi na mnohija lety! Žadaju tabie ŭsiaho taho, čaho sam sabie žadaješ.
— Dyk dziakuju tabie, bo ja dumaŭ, što adrajvacimieš i tracićmieš pa-pustomu čas.
— Ja adrajvać? Našto? Naadvarot, kažu tabie, što robiš dobra.
— Ha, zmienlivy! — adkazaŭ viesieła Vinić. — Chiba zabyŭsia, što kaliś rajiŭ mnie, jak vychodzili z domu Hrecyny?
A Piatroni suchadušna: — Nie! Tolki zmianiŭ pohlad.
I cieraz chvilinu dadaŭ: — Moj miły, u Rymie ŭsio zmianiajecca. Mužyki zmianiajuć žonak, žony zmianiajuć mužykoŭ, a čamu ž mnie nie zmianić pohladu? Niedaloka ŭžo było taho, kab Neron uziaŭ vianiec z Akte, jakuju admysłova dla jaho vyvieli z karaleŭskaha rodu. I što ž! Mieŭ by pavažnuju žonku, a my — pavažnuju aŭhustu. Na Prateja i jahonuju marskuju šyr! Ja zaŭsiody zmianiacimu dumku, kali pryjdzie patreba i kali mnie budzie vyhadna. Što da Lihiji, dyk jejnaje karaleŭskaje pachodžannie bolš peŭnaje, čym pierhamskija prodki Akte. Ale ty scieražysia ŭ Ancyjumie mscivaje Papieji.
— Ani dumaju! I vołas nie spadzie mnie z hałavy!
— Kali dumaješ jašče raz mianie zdzivić, dyk daremnaja natuha, ale skul maješ takuju peŭnasć?
— Zaručyŭ mnie heta Apostał Piotr.
— A! Kazaŭ tabie heta Apostał Piotr! Na heta niama arhumientu; dazvol mnie, adnak, daradzić tabie peŭnuju asciarožnasć choć by j dziela taho, kab Apostał Piotr nie akazaŭsia chvalšyvym prarokam, bo kali b Apostał Piotr prypadkam pamyliŭsia, straciŭ by ŭ ciabie davier, jaki jašče napeŭna Apostału Piatru prydasca.
— Havary, što chočaš — ja jamu vieru! I kali manišsia mianie da jaho znieachvocić, iranična paŭtarajučy jahonaje imia, dyk pamylaješsia.