— Pan Sparrow — powiedziała Sara — szczęśliwy właściciel naszej pięknej Lucy.
Sparrow, jak gdyby nie słysząc, podszedł do Alexa i podał mu rękę. Była to duża, ciężka ręka, zakończona krótkimi, szerokimi palcami. Alex powiedział kilka zdawkowych zdań i kiedy Sparrow odszedł i stanął obok Drummonda, mówiąc coś półgłosem, przyjrzał mu się. Harold Sparrow nie był wysoki, ale atletycznie zbudowany i bardzo rozrośnięty w barkach. Gdyby nie okulary, można go było wziąć za zapaśnika. Spoza tych okularów patrzyły bystre, jasne oczy, ocienione ciemnymi brwiami. Był prawdopodobnie nieco starszy niż Drummond. Patrząc na niego Alex pomyślał, że mało jest rzeczy, których ten człowiek nie zdobędzie, jeżeli naprawdę tego zapragnie. Cała jego postać wyrażała rzeczowość, pewność siebie i wolę.
Z parku nadeszła Lucy w tej samej białej sukience, w której widział ją po raz pierwszy.
— Siadajmy! — Sara skinęła na stojącą w drzwiach domu pokojówkę. — Na pewno jesteśmy wszyscy bardzo głodni. Kiedy słońce świeci, ludzie mają lepszy apetyt. Prawda, Lucy?
— Medycyna nic o tym nie mówi. Ale chyba to prawda. Zresztą nie chcę myśleć o moim zawodzie. Pojutrze mam bardzo trudną operację.
— A czy mogą być łatwe operacje mózgu? — zapytał Drummond biorąc sałatkę.
— Tak. Ale ta będzie trudna. — Lucy umilkła.
— Opowiedz. — Sara odłożyła nóż i złożyła ręce. — Ile razy mówisz o tych sprawach, czuję się bezbronna. A to bardzo, bardzo przyjemnie: być bezbronną nawet przez kilka minut.
— Sama operacja na pewno by was nie zainteresowała. — Lucy roześmiała się, ale nerwowo dotknęła rubinowego wisiorka. — Operacja to kilka osób ubranych na biało i jedna osoba, która śpi i nie wie, co się z nią dzieje. Nikt, kto nie robi operacji i nie atakuje choroby we wnętrzu drugiego, żywego, bezbronnego człowieka, nie wie, ile to kosztuje. Kiedyś oddałam lancet asystentowi i upadłam obok stołu operacyjnego. Cucili mnie pół godziny. Teraz, na szczęście, tak się nie denerwuję. Ale początkowo miałam chwile paniki. To najgorsze dla chirurga. Operacja w toku, każda sekunda jest droga, a tymczasem nagle ogarnia cię okropne przeświadczenie, że się mylisz, że ręka ci zadrży, że w kulminacyjnym momencie popełnisz małą omyłkę, o centymetr, powiedzmy, albo o milimetr, co zresztą jest czasem równoznaczne. Chory nie obudzi się. — Mówiła to wszystko bardzo spokojnie. Alex powiódł szybko oczami po obecnych. Chociaż siedzieli w promieniach słońca, w letnie popołudnie, przy nakrytym stole i pośród klombów pełnych rozkwitających kwiatów, wyglądali, jakby zapomnieli o tym. „Ludzie zawsze słuchają o tych sprawach w skupieniu... — pomyślał przelotnie — bo wiedzą, że w każdej chwili i im się to może przydarzyć, i oni mogą znaleźć się na tym stole. Chcą wiedzieć, co myśli lekarz w takich chwilach”. Zauważył, że Sparrow patrzy na swoją żonę z wyraźną dumą. Drugim człowiekiem, który wpatrywał się w nią może jeszcze intensywniej, był młody Filip Davis. Zdawał się chłonąć każde zdanie jak objawienie. Ten na pewno kochał i nie marzył o tym, że będzie kochany. Pożałował w tej chwili tego chłopca i, jak zwykle bywa w takich wypadkach, poczuł do niego odruchową sympatię.