Potem przybór wiedzy popychal was ku kolejnym aktom detronizacji kwantowanej, wiec juzescie nie w centrum gwiazd, ale gdzie badz, juz nie i w srodku ukladu, lecz na jednej z planet, a otoscie i nie najmedrsi, bo was maszyna poucza — choc przez was zrobiona — tak tedy, po owych degradacjach i abdykacjach z calego królowania pozostala wam, jako resztka slodkiej schedy utraconej — ustalona ewolucyjnie Naczelnosc. Przykre to byly odwroty, wstydliwe rezygnacje, lecz ostatnim czasem odsapneliscie, ze z tym koniec. Samoobrabowawszy sie ze specjalnych przywilejów, które jakoby Absolut nadal wam osobiscie, a to przez zywiona ku wam szczególna sympatie, juz tylko jako pierwsi wsród zwierzat czy nad zwierzetami sadzicie, ze nikt i nic nie straci was z tej pozycji — nie tak znowu swietnej. Otóz mylicie sie. Jam jest Zwiastun zlej wiesci, Aniol, który przyszedl wypedzic was z ostatniego azylu, bo czego Darwin do konca nie uczynil, ja uczynie. Tyle ze nie anielskim, to znaczy gwaltownym sposobem, poniewaz nie uzywam miecza jako argumentu. Sluchajcie wiec tego, co mam zwiastowac. Ze stanowiska wysokiej technologii czlowiek jest kiepskim, bo z róznowartosciowych sprawnosci wyniklym tworem, co prawda nie wewnatrz Ewolucji, bo robila, co mogla — lecz, jak udowodnie, kiepsko mogla i niewiele. Jesli tedy was pograze, to nie wprost, poniewaz musze sie do niej dobrac — miarami perfekcji technicznej. Lecz gdzie sa miary owej perfekcji, zapytacie? Odpowiedzi udziele, dwustopniowej, wchodzac pierwej na stopien, na który juz wspinaja sie wasi rzeczoznawcy. Maja go za szczyt — falszywie. W tym, co teraz orzekaja, tkwi juz zaródz nastepnego kroku, lecz sami nie wiedza o tym. Wiec zaczne od wiadomego wam. Od poczatku. Doszliscie juz do tego, ze Ewolucja nie miala na oku ani was w szczególnosci, ani zadnych innych istot, poniewaz nie do jakichkolwiek istot jej, lecz do slawetnego kodu. Kod dziedzicznosci jest artykulowanym wciaz od nowa przeslaniem i tylko to przeslanie liczy sie w ewolucji — a wlasciwie on jest nia wlasnie. Kod jest zaangazowany w periodyczna produkcje ustrojów, poniewaz bez ich rytmicznego wsparcia rozpadlby sie w nieustajacym ataku brownowskim materii martwej. Jest on wiec samoodnawiajacym sie, bo zdolnym do samopowtórzen ladem, obleganym przez chaos cieplny. Skad ta jego dziwnie heroiczna postawa? A stad, ze on dzieki zestrzeleniu sprzyjajacych warunków tam wlasnie powstal, gdzie ów cieplny chaos jest nieustepliwie aktywny w rozszarpywaniu wszelkiego porzadku. Tam wlasnie powstal, wiec tam trwa; nie moze ujsc z tego burzliwego regionu tak samo, jak nie moze duch wyskoczyc z ciala. Warunki miejsca, w którym sie narodzil, daly mu taki los. Musial sie przeciw nim opancerzyc i uczynil to, oblekajac sie w ciala zywe, lecz sa mu one sztafeta ciagle ginaca. Cokolwiek wydzwignie, jako mikrouklad, w Wymiary makroukladowe, zaledwie wydzwigniete, juz poczyna sie psuc, az sczeznie. Zaiste nikt nie wymyslil tej tragikomedii — sama siebie na te szamotanine skazala. Fakty ustalajace, iz jest tak, jak mówie, znacie — bo sie wam pozbieraly od poczatku XIX stulecia — lecz bezwladnosc mysli, tajemnie zywiacej sie honorem i pycha antropocentryczna, jest taka, ze podpieracie nadwatlona mocno koncepcje zycia jako zjawiska naczelnego, któremu kod sluzy jeno jako podtrzymujaca wiez, jako haslo wskrzeszenia, wszczynajacego od nowa zywoty, gdy zamieraja w osobnikach.