uzdrawiające, albo coś w tym stylu i zacząłeś oddychać. Przez kilka przerażających
chwil myśleliśmy... że ty... - głos jej się lekko załamał, ale szybko się opanowała. -
Kazał nam sprowadzić Dumbledore'a i McGonagall do skrzydła szpitalnego. A
później przyniósł cię tu na rękach i od razu zniknął. Nie wiem, czy wrócił, bo nie
pozwolili nam zostać przy tobie i kazali wracać do dormitorium.
Harry słuchał tego z mocno bijącym sercem. A więc swoje życie zawdzięczał
Hermionie, Ronowi i Snape'owi. Chciał jej podziękować, ale słowa nie mogły mu
przejść przez gardło. Potrafił myśleć tylko o tym, że Snape zaniósł go na rękach do
skrzydła szpitalnego. Tak żałował, że niczego nie może sobie przypomnieć...
W ogóle niewiele pamiętał. Jego wspomnienia urywały się w momencie wyjścia z
gabinetu Snape'a, a ponownie rozpoczynały dopiero od obudzenia się tutaj i
zobaczenia nad sobą Rona. Miał wrażenie, że coś mu się śniło, ale nie był tego
pewien. Wydawało mu się też, że raz się obudził i wszystko go bolało, a ktoś podał
mu jakiś płyn. Ale wspomnienie to było tak blade i niewyraźne, iż równie dobrze
mogło być tylko imaginacją.
- Odwiedzaliśmy cię na zmianę - kontynuowała Hermiona. - Ja i Ron czuwaliśmy
przy tobie. Luna też przychodziła. I Neville, i Ginny, i kilka innych osób.
Ginny? To go zaskoczyło. Był przekonany, że siostra Rona go nienawidzi.
- A... - wahał się, czy o to zapytać, ale musiał się dowiedzieć. - ...a Snape?
Hermiona rzuciła mu długie spojrzenie.
- Od czasu, kiedy cię przyniósł, nie widzieliśmy go tutaj ani razu.
Harry'emu zrzędła mina. Snape nie odwiedził go ani razu przez cały tydzień? W
ogóle nie interesował się jego zdrowiem? Mógł chociaż zapytać, jak się czuje...
Przecież Severus widział go nagiego, był w nim, kochał się z nim. Harry się do niego
przytulał, całował go. Byli przecież tak blisko...
Pomfrey mówiła, że przygotowywał dla niego eliksiry... ale to nie to samo.
Dlaczego się nim nie interesował?
Uczucie goryczy wpełzło niepostrzeżenie i zaatakowało jego przełyk. Z trudem
przełknął ślinę i wypędził próbujące dostać się do jego oczu łzy zawodu.
- Harry - Hermiona przysunęła się bliżej, przypatrując mu się z uwagą. Oblizała
wargi, jakby to, co chciała powiedzieć, nie chciało przejść jej przez usta. - Co cię
łączy z profesorem Snape'em?
To pytanie uderzyło w niego z taką siłą, że aż zakręciło mu się w głowie. Czuł, jak
panika wdziera się do jego umysłu i przejmuje nad nim kontrolę. Całą siłą woli zmusił
się, żeby tego nie okazać.
- Co to za pytanie? - jego głos lekko zadrżał. Wbił wzrok w sufit, ponieważ nie
potrafił spojrzeć przyjaciółce w twarz.
- Harry, musisz mi powiedzieć prawdę - naciskała Gryfonka, pochylając się nad
nim.
- Niczego nie muszę! - odparował, pragnąć, aby zakończyła ten temat.
- Harry, posłuchaj... Wtedy, kiedy zostałeś napadnięty... czekałam na ciebie w
Pokoju Wspólnym. Chciałam z tobą porozmawiać o tym, co zaobserwowałam. Po
tym, co ci się przytrafiło, tym bardziej musisz mnie wysłuchać.
Nie chciał. Nie chciał jej słuchać. Nieważne, co chciała powiedzieć, bał się to
usłyszeć.
- Nie mam zamiaru o tym rozmawiać - warknął. - Cokolwiek masz na myśli, to na
pewno są tylko twoje urojenia.
- Harry... - odparła cicho Gryfonka. - Ja
niczego, poza obiadem, nie znaczy, że ja także jestem ślepa. Znam cię od pięciu lat.
Potrafię czytać z twojej twarzy, jak z otwartej książki, a ty nie należysz do osób, które potrafią ukrywać emocje.
Spojrzał na nią z namysłem.
Ile ona może wiedzieć? Czego się domyśla?
-
ze zdenerwowania. - ...nie podoba mi się to - dokończyła.
"No to kwestię przyjacielskiego wsparcia mamy już z głowy..." - pomyślał, czując, jak coś ciężkiego opada mu do żołądka.
- Ron ma rację - powtórzyła. - Snape jest Śmierciożercą. Nie należy mu ufać.
To go zdenerwowało. Co ona może o nim wiedzieć?! Poderwał głowę i spojrzał na
nią ze złością.
- Wiem, o czym teraz myślisz - uprzedziła go. - Jesteś zły, że tak go oceniam.
Uważasz, że nic o nim nie wiem.
Harry zamrugał, zaskoczony. Czyżby rzeczywiście to wszystko było wypisane na
jego twarzy?
Pochyliła się ku niemu i powiedziała cicho:
- On jest od ciebie ponad dwa razy starszy, Harry. I na dodatek jest nauczycielem.
To... niewłaściwe.
- A co ty możesz o tym wiedzieć? Nie interesuje mnie twoje zdanie! Nie wiesz o
nim absolutnie nic, z wyjątkiem tego, co możesz zobaczyć na lekcjach! A tak
naprawdę, jest zupełnie inny!
Hermiona zmrużyła oczy.
- A więc miałam rację... Eliksir, który kazał ci wypić Snape... ukazał prawdę - jej
twarz pobladła. - Ty go rzeczywiście pragniesz...
Harry zagryzł wargę. Dał się podejść.
- To poważna sprawa - powiedziała drżącym głosem. - To jest... zakazane. Nie
możecie...
- Nic mnie to nie obchodzi! - odparował. Bardzo nie podobał mu się kierunek tej
rozmowy.
- Nie myślisz rozsądnie, Harry. Jesteś zaślepiony... - urwała, jakby szukając
odpowiedniego słowa. - ...zafascynowaniem. Boję się, że on cię może skrzywdzić.