Читаем Desiderium Intimum полностью

A czego najbardziej pragniesz? Właśnie jego. W końcu ci się uda. Nie możesz się

teraz poddać. Wiedziałeś, jaki on jest. Wiedziałeś, że nie będzie łatwo. Ale im

trudniej, tym bardziej smakuje zwycięstwo. Swoim oddaniem uda ci się go złamać. W

końcu wygrasz.

Nie masz żadnych szans. Każdy w końcu musi pogodzić się z klęską. On uwielbia

ranić i jeszcze nie raz to zrobi. Chcesz tego?

Ale jeżeli teraz wyjdziesz, to będziesz tego bardzo żałował. Będziesz żałował, że

nie wykorzystałeś szansy. I będziesz cierpiał.

A czy teraz nie cierpisz? Spójrz, do czego cię zmusił. Upokorzył kolejny już raz. Ilemożna wytrzymać?

Musisz w siebie wierzyć. Nie możesz się tak po prostu poddać. Jeżeli to zrobisz,

to stracisz wszystko, co do tej pory udało ci się wywalczyć. Cały twój wysiłek pójdzie

na marne.

Mógłbyś unieść się dumą i wyjść stąd teraz. Przynajmniej zachowałbyś swoją

godność.

I co byś wtedy miał? Tylko swoją dumę. Dalej byłbyś nieszczęśliwy.

A teraz jesteś szczęśliwy?

Jeżeli się poddasz, to może i ocalisz dumę, może uda ci się kiedyś o nim

zapomnieć. Ale w twoim sercu pozostanie pustka, której niczym nie uda ci się

wypełnić.

Ale przynajmniej w końcu będziesz wolny...

Nie, nigdy nie będziesz wolny, dopóki on będzie w pobliżu. Każdy dzień, w którym

będziesz go widział, będzie dla ciebie torturą, ponieważ wciąż będziesz pamiętał o

tym, że miałeś szansę i z niej nie skorzystałeś.

Że miałeś wybór...

Harry wziął bardzo długi i bardzo głęboki oddech. Następnie spojrzał na Snape'a,

który spokojnie siedział w fotelu i czytał książkę. Nieświadomy bitwy, która rozegrała

się w umyśle jego ucznia.

Harry zamknął oczy i westchnął przeciągle.

Podjął decyzję.

Powoli podniósł się z miejsca, starając się nie zwracać uwagi na to, że nogi

uginają się pod nim, a każdy krok jest ogromnym wysiłkiem. Okrążył stolik i stanął tuż

przed Mistrzem Eliksirów, a następnie delikatnie wyjął mu książkę z rąk i odłożył ją

na bok.

Serce Harry'ego szarpnęło się, kiedy Snape wbił w niego przeszywające

spojrzenie i zmrużył oczy.

Harry wyciągnął rękę i dotknął szorstkiego, chłodnego policzka mężczyzny.

Uśmiechnął się i wyszeptał:

- Wybieram ciebie.

________________

* "So complicated" by Carolyn Dawn Johnson

--- rozdział 12 ---

12. Detention.

I won't touch you there

unless you ask me to touch you there...

boy... *

- Wybieram ciebie.

Słowa same wypłynęły z jego ust, jakby chciały i musiały zostać wypowiedziane.

Spoglądał w napięciu na twarz Mistrza Eliksirów. Dostrzegł błysk w czarnych oczach,

a kąciki zaciśniętych w wąską kreskę ust drgnęły nieznacznie. Mężczyzna nie

wyglądał na zaskoczonego. W jego oczach można było zobaczyć coś na kształt...

pewności siebie, triumfu. Jakby wiedział, co się zdarzy, zanim to nastąpiło. Wrażenie

trwało jednak tylko ułamek sekundy i Harry zastanawiał się, czy nie było

przywidzeniem.

Powoli opuścił rękę, jednak nie był w stanie oderwać wzroku. Mistrz Eliksirów

zmrużył oczy i przyglądał mu się z taką uwagą, jakby chciał wyczytać jego myśli. Nie

musiał jednak tego robić, Harry czuł, że wszystkie emocje są doskonale widoczne na

jego twarzy, a nie miał siły, by starać się je ukryć.

Ciemne, wbijające się w niego oczy, hipnotyzowały i wciągały go w swą

niezmierzoną głębię. Czuł, jak, wbrew sobie, zaczyna drżeć. Kiedy jego kolano

zetknęło się przypadkowo z odzianym w czarny materiał kolanem Mistrza Eliksirów,

przez jego ciało przeszedł nagły, bolesny prąd.

Snape był tak blisko... Na wyciągnięcie ręki. Ale Harry obawiał się wykonać

jakikolwiek ruch. Za bardzo bał się odrzucenia.

- Zamierzasz tak stać i gapić się na mnie przez całą noc, Potter? - mroczny głos

przerwał panującą w pomieszczeniu ciszę i sprawił, że Harry niemal podskoczył.

Jednak jego ton pozbawiony był złośliwości. Wyczuł w nim jedynie... ponaglenie, a

na twarzy zobaczył wyraz zniecierpliwienia.

Gryfon zareagował bez zastanowienia.

Jego nogi same ruszyły do przodu, a dłonie złapały otulone w czarny materiał

ramiona i chwilę później Harry siedział już okrakiem na kolanach Mistrza Eliksirów.

Serce biło mu jak szalone, jakby samo było przerażone jego śmiałością. Teraz,

kiedy znalazł się tak blisko, zobaczył płomienie szalejące na końcu czarnych tuneli

oczu mężczyzny. Zadrżał, dziękując w duchu, że już siedzi, bo nogi najpewniej

ugięłyby się pod nim.

W pewnej chwili rozżarzone niczym węgle oczy Snape'a oderwały się od jego

twarzy i powoli zsunęły w dół, zatrzymując się na jego - niech to szlag! - wyraźnie

wypukłym kroczu. Nie udało mu się powstrzymać wypływającego na twarz rumieńca.

Bliskość mężczyzny tak właśnie na niego działała - sprawiała, że nie miał żadnej

kontroli nad swoim ciałem.

Перейти на страницу:

Похожие книги