A czego najbardziej pragniesz? Właśnie jego. W końcu ci się uda. Nie możesz się
teraz poddać. Wiedziałeś, jaki on jest. Wiedziałeś, że nie będzie łatwo. Ale im
trudniej, tym bardziej smakuje zwycięstwo. Swoim oddaniem uda ci się go złamać. W
końcu wygrasz.
Ale jeżeli teraz wyjdziesz, to będziesz tego bardzo żałował. Będziesz żałował, że
nie wykorzystałeś szansy. I będziesz cierpiał.
Musisz w siebie wierzyć. Nie możesz się tak po prostu poddać. Jeżeli to zrobisz,
to stracisz wszystko, co do tej pory udało ci się wywalczyć. Cały twój wysiłek pójdzie
na marne.
I co byś wtedy miał? Tylko swoją dumę. Dalej byłbyś nieszczęśliwy.
Jeżeli się poddasz, to może i ocalisz dumę, może uda ci się kiedyś o nim
zapomnieć. Ale w twoim sercu pozostanie pustka, której niczym nie uda ci się
wypełnić.
Nie, nigdy nie będziesz wolny, dopóki on będzie w pobliżu. Każdy dzień, w którym
będziesz go widział, będzie dla ciebie torturą, ponieważ wciąż będziesz pamiętał o
tym, że miałeś szansę i z niej nie skorzystałeś.
Że miałeś wybór...
Harry wziął bardzo długi i bardzo głęboki oddech. Następnie spojrzał na Snape'a,
który spokojnie siedział w fotelu i czytał książkę. Nieświadomy bitwy, która rozegrała
się w umyśle jego ucznia.
Harry zamknął oczy i westchnął przeciągle.
Podjął decyzję.
Powoli podniósł się z miejsca, starając się nie zwracać uwagi na to, że nogi
uginają się pod nim, a każdy krok jest ogromnym wysiłkiem. Okrążył stolik i stanął tuż
przed Mistrzem Eliksirów, a następnie delikatnie wyjął mu książkę z rąk i odłożył ją
na bok.
Serce Harry'ego szarpnęło się, kiedy Snape wbił w niego przeszywające
spojrzenie i zmrużył oczy.
Harry wyciągnął rękę i dotknął szorstkiego, chłodnego policzka mężczyzny.
Uśmiechnął się i wyszeptał:
- Wybieram ciebie.
________________
* "So complicated" by Carolyn Dawn Johnson
--- rozdział 12 ---
12. Detention.
- Wybieram ciebie.
Słowa same wypłynęły z jego ust, jakby chciały i musiały zostać wypowiedziane.
Spoglądał w napięciu na twarz Mistrza Eliksirów. Dostrzegł błysk w czarnych oczach,
a kąciki zaciśniętych w wąską kreskę ust drgnęły nieznacznie. Mężczyzna nie
wyglądał na zaskoczonego. W jego oczach można było zobaczyć coś na kształt...
pewności siebie, triumfu. Jakby wiedział, co się zdarzy, zanim to nastąpiło. Wrażenie
trwało jednak tylko ułamek sekundy i Harry zastanawiał się, czy nie było
przywidzeniem.
Powoli opuścił rękę, jednak nie był w stanie oderwać wzroku. Mistrz Eliksirów
zmrużył oczy i przyglądał mu się z taką uwagą, jakby chciał wyczytać jego myśli. Nie
musiał jednak tego robić, Harry czuł, że wszystkie emocje są doskonale widoczne na
jego twarzy, a nie miał siły, by starać się je ukryć.
Ciemne, wbijające się w niego oczy, hipnotyzowały i wciągały go w swą
niezmierzoną głębię. Czuł, jak, wbrew sobie, zaczyna drżeć. Kiedy jego kolano
zetknęło się przypadkowo z odzianym w czarny materiał kolanem Mistrza Eliksirów,
przez jego ciało przeszedł nagły, bolesny prąd.
Snape był tak blisko... Na wyciągnięcie ręki. Ale Harry obawiał się wykonać
jakikolwiek ruch. Za bardzo bał się odrzucenia.
- Zamierzasz tak stać i gapić się na mnie przez całą noc, Potter? - mroczny głos
przerwał panującą w pomieszczeniu ciszę i sprawił, że Harry niemal podskoczył.
Jednak jego ton pozbawiony był złośliwości. Wyczuł w nim jedynie... ponaglenie, a
na twarzy zobaczył wyraz zniecierpliwienia.
Gryfon zareagował bez zastanowienia.
Jego nogi same ruszyły do przodu, a dłonie złapały otulone w czarny materiał
ramiona i chwilę później Harry siedział już okrakiem na kolanach Mistrza Eliksirów.
Serce biło mu jak szalone, jakby samo było przerażone jego śmiałością. Teraz,
kiedy znalazł się tak blisko, zobaczył płomienie szalejące na końcu czarnych tuneli
oczu mężczyzny. Zadrżał, dziękując w duchu, że już siedzi, bo nogi najpewniej
ugięłyby się pod nim.
W pewnej chwili rozżarzone niczym węgle oczy Snape'a oderwały się od jego
twarzy i powoli zsunęły w dół, zatrzymując się na jego - niech to szlag! - wyraźnie
wypukłym kroczu. Nie udało mu się powstrzymać wypływającego na twarz rumieńca.
Bliskość mężczyzny tak właśnie na niego działała - sprawiała, że nie miał żadnej
kontroli nad swoim ciałem.