Читаем Desiderium Intimum полностью

Sylwetka siedzącego przed nim Mistrza Eliksirów stawała się coraz wyraźniejsza.

Świadomość powoli powracała do ciała chłopaka...

Był w prywatnych komnatach Snape'a. Miał u niego szlaban. Pili herbatę i...

Harry poczuł się nagle tak, jakby dostał tłuczkiem. Zerwał się z fotela, pomimo

tego, że wciąż miał plamy przed oczami i kręciło mu się w głowie.

- Dałeś mi veritaserum! - wykrzyknął łamiącym się głosem, wciąż lekko

zamroczony. - Jak mogłeś?! - Kiedy Snape nie odpowiedział, Harry odwrócił się do

drzwi. Wściekłość przeganiała zamroczenie. Czuł się zdradzony i oszukany. -

Wychodzę! - oświadczył dobitnie, jednak jego głos znowu się załamał.

- Czy na pewno tego chcesz? - zapytał cicho Mistrz Eliksirów.

"Tak!" - pomyślał Harry, ale jego usta powiedziały:

- Nie!

Wciągnął gwałtownie powietrze i zamknął oczy, czekając, aż mikstura całkowicie

przestanie działać. Niemal wyczuwał triumfalny uśmiech na twarzy mężczyzny. Do

jego uszu dobiegł mroczny głos Snape'a:

- Widzisz, Potter? Jednak nie było to takie trudne.

Złość i poczucie niesprawiedliwości obmywały brzegi umysłu Gryfona, a

spiętrzone fale urażonej dumy uderzały w jego samoopanowanie.

Jak on mógł mu to zrobić? Jak śmiał?!

Otworzył oczy i zmusił się, by spojrzeć na przypatrującego mu się z wyraźną

satysfakcją mężczyznę.

- Nie miałeś prawa tego zrobić - powiedział drżącym głosem, czując, że nogi się

pod nim uginają.

- Sam mnie do tego zmusiłeś, Potter - odparł spokojnie Snape. - Gdybyś nie był

taki uparty i bezczelny, nie musiałbym tego robić.

Nogi odmówiły Harry'emu posłuszeństwa. Opadł na fotel i ukrył twarz w dłoniach.

Wszystko poszło na marne. Po co tak się starał? Po co próbował przekonać

Snape'a, że już nigdy nie pozwoli mu się złamać? Cały ten tydzień był jednym,

wielkim koszmarem. Starał się być twardy i nieugięty, ale całe poświęcenie,

wszystkie postanowienia, zostały zrujnowane. To, co udało mu się z takim trudem

wywalczyć przez cały tydzień zostało zniszczone przez Snape'a w zaledwie minutę. I

cokolwiek by sobie nie postanowił, jakkolwiek by nie próbował z nim walczyć, to teraz

siedział w jego komnatach, całkowicie zdruzgotany i pokonany.

Przypomniało mu się, że Snape groził mu kiedyś na lekcji, że pewnego dnia poda

mu veritaserum, ale nigdy nie myślał, że zrobi to naprawdę...

- Potter - cichy głos Snape'a z trudem przebił się przez tornado myśli i uczuć

szalejących w głowie Harry'ego, ale w ogóle nie zwrócił na niego uwagi.

Powinien domyślić się, że to się tak skończy. Nie warto było walczyć ze Snape'em,

ponieważ z nim nie da się wygrać. Zawsze osiągnie to, co chce. Zawsze postawi na swoim. Był zbyt inteligentny, za sprytny, żeby można go było pokonać. I Harry odczuł

to wyjątkowo boleśnie.

- Spójrz na mnie - głos Mistrza Eliksirów był niezwykle łagodny, ale Harry był

całkowicie pogrążony w swoich myślach. Pokręcił przecząco głową, pragnąc, by dał

mu spokój.

Ostatnie pytania całkowicie zburzyły wizerunek, jaki budował wokół siebie.

Wyszedł na kretyna. Wszystko legło w gruzach. I na dodatek powiedział mu takie

rzeczy... Co on mógł sobie pomyśleć? Że Harry jest głupim, naiwnym szczeniakiem,

który sam nie wie, czego chce. A najgorsze było to, że to prawda....

Nigdy z nim nie wygra. Równie dobrze może poddać się już teraz.

Serce Harry'ego zaczęło powoli się uspokajać, a krew w jego żyłach przestała

płonąć. Szum w głowie ustępował.

Musi wziąć się w garść! Nie może załamywać się na oczach Mistrza Eliksirów.

Zaczął oddychać głęboko, pozwalając, żeby wzburzone emocje opadły. Odetchnął

jeszcze kilka razy, zanim opuścił ręce i spojrzał na Snape'a.

Mężczyzna wbijał w niego przenikliwy, zamyślony wzrok. Harry przełknął ślinę, ale

zmusił się, żeby nie odwrócić głowy. Postanowił zachować resztki godności.

- Dlaczego tak się krzywdzisz? - głos Mistrza Eliksirów był niewiarygodnie cichy i

spokojny, kiedy wypowiadał te słowa. Jednak ich sens uderzył w Harry'ego z taką

siłą, iż przez chwilę zabrakło mu powietrza w płucach.

- Jeżeli tak bardzo boisz się swoich pragnień - kontynuował Snape tym samym,

spokojnym tonem - to daję ci wybór - wskazał na drzwi. - Możesz wyjść, jeżeli

chcesz. Nie będę cię zatrzymywał.

Harry siedział w fotelu, niezdolny do jakiegokolwiek ruchu i patrzył, jak Snape

wstaje i podchodzi do półek, wybiera książkę i ponownie siada w fotelu, pogrążając

się w lekturze.

Spojrzał na Snape'a, a następnie przeniósł wzrok na drzwi.

Miał wrażenie, że jego świadomość rozszczepiła się na dwie, zupełnie różne

osobowości, które zaczęły walczyć między sobą.

Możesz stąd wyjść. Pozwolił ci na to. Możesz się w końcu od niego uwolnić.

I dalej będziesz się krzywdził. I dalej będziesz go pragnął. To się nie zmieni.

Przecież nadal go chcesz.

Snape to przypadek beznadziejny. On zawsze będzie cię tak traktował. Nigdy nie

uda ci się zdobyć tego, czego naprawdę pragniesz.

Перейти на страницу:

Похожие книги