Читаем Desiderium Intimum полностью

Ogarnęło go poczucie beznadziejności, zupełnie jakby ktoś gasił wszystkie światełka

w tunelu, pogrążając go w otchłani rozpaczy, w której słychać było jakieś odległe,

rozdzierające okrzyki... słyszał je... znał je...

Dementorzy...

Harry niejasno zdawał sobie sprawę z tego, że to oni tak na niego oddziaływali.

Wysysali nadzieję, aż nie pozostawało nic, poza czarną rozpaczą. Byli zbyt blisko...

Z największym trudem rozkleił piekące powieki i ujrzał wycelowaną w siebie różdżkę

oraz dwie czerwone, płonące otchłanie. Usłyszał cicho wypowiadane słowa i w tej

samej chwili wszystko zniknęło, pochłonięte przez ciemność.

I z tej ciemności... wyłoniły się ręce. Wynurzyły się spod ziemi, jakby nie należały do

świata żywych. Blade, o pomarszczonej, zielonkawej skórze i długich, żółtych,

ostrych jak brzytwy pazurach. Złapały go za nogi i ręce, zagłębiając mu się w skórze i

próbując wciągnąć pod ziemię.

Harry zaczął się szamotać, próbując się wyrwać, ale było ich zbyt wiele. Wbijały mu

się w ciało, rozdrapywały skórę, czepiały się ubrania, zaciskały na szyi, dusiły,

szarpały za włosy. Cuchnęły zgnilizną i odorem siarki, pokryte oślizgłą, lepką mazią,

która zostawała mu na palcach, kiedy próbował oderwać je od swojej twarzy i uwolnić

się od ich nieustannego ataku.

Ale były zbyt silne, były wszędzie. Ich uścisk bolał, paznokcie raniły, a rozcięcia

piekły. Dwie z nich zacisnęły mu się na szyi z taką siłą, iż zaczęło brakować mu

powietrza, ale nie był w stanie się od nich uwolnić. Dusił się i charczał, wołając

rozpaczliwie:

Severusie!

Próbował je rozewrzeć, krzyczał, krzyczał z całych sił, ale one wciskały mu się do ust

i mógł tylko jęczeć i szarpać się.

Severusie

Słyszał w uszach bicie własnego serca. Przekręcił głowę na bok, walcząc z białymi

plamami, które zaczęły wykwitać mu przed oczami z braku powietrza i wtedy...

zobaczył go.

Stał tuż obok, otulony swoją czarną peleryną. Jego twarz ukryta była w cieniu włosów

i Harry nie mógł jej dostrzec. Ale w tym samym momencie Severus pochylił się nad

nim i Harry był pewien, że wystarczy wyciągnąć rękę, a uda mu się go dosięgnąć...

Kręciło mu się w głowie, płuca piekły boleśnie, błagając o upragnione powietrze,

którego ich pozbawiono. Jego wycieńczone walką ciało znieruchomiało i Harry

przestał się szarpać, wpatrując się spod wpółprzymkniętych powiek w twarz

Severusa.

Widział... widział na niej coś tak pięknego... tylko Severus tak na niego patrzył... tylko on.

Chciał wyciągnąć do niego rękę. Dotknąć... chociaż skrawka jego szaty. Był tak

blisko...

Ale ręce przytrzymywały go mocno. Zbyt mocno.

- Nie boję się - wyszeptał z największym trudem, poświęcając na te słowa resztkę

swojego tchu.

Severus uśmiechnął się w odpowiedzi.

I Harry nie zobaczył już nic więcej. Ogarnęła go nieprzenikniona, gęsta ciemność.

68. The world is in your eyes

The yearning to be near you

I do what I have to do

Deep within I'm shaken by the violence

Of existing for only you*

Pochwycony w kleszcze rozpaczy umysł poszukuje wszystkiego, co mogłoby ulżyć

cierpieniu, przeobrażając to, z czym sobie nie radzi, w uczucie, które jest równie

silne, ale pozwala... odreagować. Uwolnić się od ciężaru, chociaż na krótką chwilę.

Zawsze ktoś musi być... winny.

- To ty ją zabiłeś, skurwielu! Jesteś po ich stronie! - wycharczał Ron, przeszywając

Severusa spojrzeniem, które już dawno wykroczyło poza ramy niepoczytalności i

niebezpiecznie szybko zbliżało się do szaleństwa.

George, Fred i Greg wpatrywali się w Rona wstrząśnięci. Ginny zamarła, patrząc na

brata tak, jakby nagle zaczął mówić w innym języku. Wyglądali niczym rozstawieni na

scenie aktorzy, którzy nagle zrozumieli, że jeden z nich postanowił całkowicie

zmienić scenariusz. I jeżeli szybko nie zareagują, to cała sztuka legnie w gruzach. A

Severus przyglądał się ze spokojem wpatrzonym w niego, płonącym nienawiścią

oczom, mając wrażenie, że ogląda przedstawienie wyreżyserowane przez szaleńca.

Ron potoczył przekrwionymi oczami po ziemi i zanim ktokolwiek zdążył go

powstrzymać, rzucił się ku swojej różdżce, odwracając się w stronę Severusa i

ciskając w niego zaklęciem porażenia ciała.

Ale Severus nie miał żadnego problemu z odbiciem zaklęcia, które zrykoszetowało i

świsnęło tuż obok Weasleyówny. Dziewczyna krzyknęła i natychmiast przykucnęła,

osłaniając głowę rękami. Fred i George rzucili się ku bratu, łapiąc go wpół i próbując

odebrać mu różdżkę.

- Co ty wyprawiasz, Ron?

Ale chłopak wydawał się być całkowicie zaślepiony. Wyrwał się im, uderzając łokciem

w brzuch jednego z braci, a pięścią trafiając w twarz drugiego i ponownie wycelował

w Severusa, wykrzykując rozpaczliwie:

- Reducto!

Mężczyzna błyskawicznie odbił zaklęcie, posyłając w kierunku rozwścieczonego

chłopaka zaklęcie rozbrajające, które trafiło go prosto w pierś i odrzuciło na kilka

metrów do tyłu. Weasley upadł na plecy, a z jego ust wyrwał się głośny jęk.

Fred i George niemal natychmiast rzucili się ku niemu, łapiąc go za ręce i

przyciskając do ziemi, aby nie mógł się już podnieść.

- Ron, przestań. Odwaliło ci? - zapytał jeden z nich, wycierając rękawem krew

Перейти на страницу:

Похожие книги