Читаем Desiderium Intimum полностью

Czarne, połyskujące w ciemności oczy, tak blisko... ciepły oddech na twarzy...

otaczające go szczelnie ramiona...

On mi ciebie nie zabierze...

Severus poruszający się w nim i wpatrujący się w niego tak, jakby Harry był całym

jego światem. Zagarniający go do siebie, zanurzony w nim, drżący...

Mój!

Harry zacisnął powieki, błyskawicznie zamykając przed tym umysł. Nie mógł... nie

mógł go narażać. Mogli go znaleźć i...

- Nie masz mi nic do powiedzenia? - zapytał Voldemort, pochylając się nad nim. -

Tak właśnie myślałem.

Harry otworzył oczy, napotykając lodowate spojrzenie wężowych oczu Voldemorta.

Delikatnie poruszył palcami prawej ręki. Odzyskiwał w nich czucie.

- Wiesz, co najbardziej mnie zdumiewa? - zapytał Czarny Pan i Harry'ego przeszył

dreszcz, kiedy poczuł na policzku muśnięcie zimnego palca. - Że pomimo

wszystkiego, czego się o nim dowiedziałeś... wciąż jesteś gotów oddać za niego

życie.

Ręka Harry'ego mimowolnie powędrowała ku rękojeści ukrytego za paskiem noża,

zaciskając się na nim.

- Ale on cię nie uratuje. Cokolwiek zrobi, ty i tak tu dzisiaj zginiesz. Jeżeli okaże się, że pozostał mi wierny, przyniesie eliksir i będę mógł dokończyć to, co spartaczył.

Wypiję twoją krew i nasączę się twą mocą. Ale jeśli w jego sercu pojawił się chociaż

cień tej postępującej, wyniszczającej choroby zwanej miłością i nie przyniesie mi

eliksiru... cóż, pozostają dwa wyjścia. Albo czeka cię śmierć w bolesnych i długich

męczarniach. Albo zmuszę go, aby przyniósł mi eliksir, bo inaczej będzie cię czekała

śmierć w bolesnych i długich męczarniach. Cóż za doskonały paradoks, nie

uważasz? Chociaż wątpię, że będę musiał się do tego uciekać. Nie uwierzę w to, że

takie zero jak ty mogłoby mi go odebrać. Przez tyle lat był jednym z mych

najwierniejszych sług. Wykonywał najokrutniejsze, najbrutalniejsze zlecenia.

Spoglądałem w jego serce wiele razy. Jest czarne jak wypełniona smołą otchłań.

Wszystko, co do niej wpada, ginie. I nic nie byłoby w stanie się przez nią przebić. I ty, z tą swoją bezbronną słabością i bezradną naiwnością miałbyś posiąść władzę nad

tą otchłanią?

Harry przełknął ślinę, wpatrując się wprost w płonące oczy Voldemorta i starając się

nie myśleć o niczym. Zupełnie o niczym.

- Dzisiaj Severus udowodni, komu tak naprawdę jest wierny. Przygotowałem dla

niego długą i niezwykle trudną ścieżkę. Ale nawet on nie będzie mógł się tutaj

dostać. Cokolwiek by nie zrobił, nie pozwolę mu się tutaj zbliżyć, dopóki nie będzie

po wszystkim. Dopóki twoje pozbawione mocy ciało nie będzie stygło u moich stóp.

Wszystko zakończy się dzisiaj. A ty będziesz grzecznym chłopcem i wypijesz eliksir. I

nawet nie będę musiał cię do tego namawiać, ponieważ jesteś całkowicie zniewolony

przez to odrażające uczucie, które płonie w twoim sercu. To właśnie ono stanie się

twoją zgubą. A moim zwycięstwem. Czy teraz ośmielisz się powiedzieć, że go nie

doceniam?

Harry zacisnął powieki, czując zawroty głowy od wstrzymywanego powietrza. Jego

dłoń jeszcze mocniej ścisnęła rękojeść noża.

Teraz! Teraz! Teraz! Nie będzie drugiej szansy.

- Jesteś tylko nędznym, naiwnym głupcem, Harry Potterze - wyszeptał bezlitośnie

Voldemort, przysuwając twarz jeszcze bliżej, jakby chciał wyryć te słowa na obliczu

Harry'ego. - Niczym więcej.

Harry wyszarpnął nóż zza paska. Ostrze przecięło powietrze z taką szybkością, iż

trudno było je dostrzec. Dopiero kiedy utkwiło w piersi Voldemorta, czas gwałtownie

zwolnił, a serce Harry'ego zaczęło dudnić z taką siłą, iż słyszał jego echo we

własnych uszach.

Oczy Voldemorta rozszerzyły się. Powoli opuścił głowę, spoglądając na nóż tkwiący

tuż obok miejsca, w którym biło jego serce. Dłoń Harry'ego nadal zaciskała się na

rękojeści, ale kiedy tylko to zrozumiał, zabrał ją z taką szybkością, jakby się sparzył.

Wszystko wokół zamarło. Harry wpatrywał się w nóż i ciemnobordową plamę

rozrastającą się na czarnej szacie Voldemorta.

Zachwiej się, przewróć, strać siły! Zdychaj, do diabła!

Ale Voldemort nie zrobił żadnej z tych rzeczy. Zamiast tego, powoli uniósł głowę i

serce Harry'ego opadło aż do żołądka, kiedy ujrzał na jego twarzy bezwzględny,

triumfalny uśmiech.

- Popełniłeś straszliwy błąd - wysyczał, łapiąc za rękojeść noża i wyciągając go ze

swej piersi.

Harry rozpaczliwie rozejrzał się po ziemi w poszukiwaniu swojej różdżki. Leżała metr

od niego. Nóż zabrzęczał, kiedy uderzył w zmarzniętą ziemię. Harry rzucił się po

swoją różdżkę. Zacisnął wokół niej osłabione palce, ale w tej samej chwili stopa

Voldemorta przygniotła mu dłoń, miażdżąc ją i Harry zawył, czując przeszywający

ból.

Lodowate palce złapały go za gardło, owijając mu się wokół szyi niczym pajęcze nogi

i Harry został oderwany od ziemi i uniesiony, zawisając w uścisku Voldemorta niczym

kukiełka na sznurkach.

- Ty głupcze! Myślisz, że pokonasz mnie czymś tak prymitywnym jak nóż?

Dusił się. Jego płuca płonęły, walcząc o oddech. Miał wrażenie, że jego szyja zaraz

pęknie, utrzymując cały ciężar ciała. Rozpaczliwie machał nogami w powietrzu,

usiłując rozewrzeć poturbowanymi palcami śmiertelny uścisk na gardle, ale

Перейти на страницу:

Похожие книги