Читаем Desiderium Intimum полностью

Bezwładne ciało opadło prosto na niego, osłaniając go przed kolejną klątwą, ale

zanim zdążyła nadlecieć, Severus błyskawicznie odnalazł cel i posłał prosto w

stojącego wśród kłębów dymu Śmierciożercę najbrutalniejszą klątwę, jaką znał:

- Lacrima!

Powietrze przeszyło rozsadzające bębenki wycie, kiedy ciało mężczyzny upadło w

błoto, wijąc się w nim niczym larwa, z której powoli, cal po calu, z niemal chirurgiczną precyzją, usuwana jest skóra...

Rozejrzał się wokół, ale nie dostrzegł już nikogo, kto mógłby mu zagrozić, więc

ostrożnie odsunął na bok martwe ciało i podniósł się.

Spojrzał na długie, jasnobrązowe włosy, rozrzucone na ziemi i wpatrzone w pustkę,

piwne oczy. Jej zastygłe rysy bardziej przypominały teraz twarz woskowej lalki niż

pochłoniętej nauką, skupionej uczennicy, którą zawsze uważał za niezwykle

przemądrzałą, a która ostatecznie okazała się... wyjątkowo... błyskotliwa.

Mogła osiągnąć wiele. Ze swym pędem do wiedzy i nieograniczonym umysłem

mogła zdobyć niemal wszystko. I ten pusty, nieruchomy wyraz twarzy... nie pasował

do niej.

Ale taka była cena. I Severus od początku wiedział, że może być naprawdę wysoka.

Przyklęknął i położył dłoń na jej oczach, zamykając wciąż jeszcze ciepłe powieki.

Wrzask powalonego Śmierciożercy przekształcił się już w zaledwie przedśmiertne

rzężenie, kiedy Severus wyprostował się, zamierzając jak najszybciej oddalić się z

tego miejsca, ale tupot stóp we mgle zmusił go do uniesienia różdżki i zachowania

najwyższej czujności.

Najpierw z dymu wysunęła się dłoń ściskająca różdżkę, ale bardzo szybko okazało

się, że należy ona do... Weasleyówny.

Jej oczy rozszerzyły się z zaskoczenia, kiedy dostrzegła nauczyciela, ale bardzo

szybko napłynęła do nich ulga.

- Ron! Chłopaki, chodźcie! Znalazłam profesora Snape'a! Może on widział Herm... -

Jej spojrzenie ześliznęło się w dół, a z twarzy odpłynęła cała krew.

Severus zdążył jedynie opuścić swoją różdżkę i odsunąć się na bok, kiedy kilka par

stóp zmieniło się w nadbiegających szybko Rona, Freda i George'a Weasleyów oraz

Grega Lipswica, którzy widząc przed sobą nauczyciela, zatrzymali się nagle, a ich

wzrok bardzo szybko przeniósł się na leżące u jego stóp trzy ciała i...

...wydawało się, że powietrze wypełniło się wibrującą ciszą, jakby świat potrzebował

chwili na nabranie tchu i uświadomienie sobie wszystkiego, co się wydarzyło... i tę

ciszę przerwał nagle dźwięk upadającej na ziemię różdżki Rona i głuchy, wypełniony

niedowierzaniem szept:

- Hermiono...?

Rzucił się do przodu z takim wyrazem twarzy, jakby właśnie spadał w otchłań i nic nie

mogło powstrzymać upadku. Złapał wiotkie ciało, podrywając je z ziemi i potrząsając

nim.

- Hermiono! Nie wygłupiaj się... wstań, proszę cię... Hermiono, słyszysz mnie?

Jego drżące palce gładziły bladą twarz, wpółotwarte usta, długie, splątane włosy.

Zachowywał się tak, jakby naprawdę wierzył w to, że ona tylko śpi. I że za chwilę się

obudzi... wystarczy ją do tego przekonać...

- Nie rób mi tego. Obiecuję, że będę się przykładał do nauki... zdam wszystkie

owutemy na wybitny... tylko otwórz oczy... proszę...

Przycisnął ją do siebie z taką siłą, jakby miał nadzieję, że kiedy ją rozgrzeje,

zamknięte powieki otworzą się.

Severus nie widział jego twarzy, ale w głosie słyszał łzy. Spływające przez gardło

słonym strumieniem rozpaczy.

- Hermiono... proszę... nie możesz... nie możesz... - szeptał niewyraźnie, kołysząc ją

w ramionach. - To nie tak... mieliśmy go odnaleźć... razem... nie możesz... bez

ciebie... - Jego głos złamał się, niczym pęknięta gałąź. Coś, czego nie można już

złożyć z powrotem i co czeka tylko jeden los... uschnięcie. Zgiął się w pół, opadając z

nią tak nisko ku ziemi, jakby chciał się w nią zapaść. Jakby pragnął, by pochłonął go

chłód i ciemność. Jego ramiona drżały tak bardzo, jakby ktoś zabrał im podparcie,

skazując na samotne dźwiganie tego, co pozostało, a z ust wydobywał się

przeszywający, spazmatyczny szloch, rozdzierający powietrze na pojedyncze

cząsteczki bólu, które opadały na ziemię w postaci magicznego szronu.

Ginny oderwała się od swoich braci i, łkając głośno, podeszła do siedzącego na

ziemi i trzymającego w ramionach bezwładne ciało Hermiony Rona. Osunęła się na

kolana obok niego, kładąc mu dłoń na ramieniu.

- Ron, ona...

- Nie dotykaj mnie! - wycharczał, odpychając ją łokciem z taką siłą, że upadła na

zamarzającą powoli ziemię, wprost pod nogi Severusa. Podniosła się, ocierając

dłonią płynące po twarzy łzy.

Severus rozejrzał się badawczo wokół.

Znajdowali się na otwartym terenie, a całe to przestawienie trwało już zdecydowanie

zbyt długo. W każdej chwili któryś z nich mógł dołączyć do swojej przyjaciółki.

Zwabione hałasem wilki z pewnością znajdowały się coraz bliżej... A on nie miał

zamiaru płacić za ich błędy.

- Powinniście się stąd jak najszybciej ulotnić - powiedział rozkazująco. - Zabierzcie jej ciało i...

- Zabiłeś ją... - Głos, który wydobył się z ust Rona, przypominał zwierzęcy charkot.

Severus spojrzał na siedzącego na ziemi chłopaka, wpatrującego się w niego

Перейти на страницу:

Похожие книги