Jego twarz niespodziewanie znalazła się znacznie bliżej i Harry poczuł jego ciepłe
wargi na swoich, obejmujące je łagodnie i język zagłębiający mu się w ustach i nagle
opadał razem z nim. W dół, w dół, tam gdzie nikt ich nie znajdzie.
Jego plecy dotknęły chłodnej pościeli, a Severus przykrył go swoim ciałem i na jakiś
czas świat przestał istnieć, dopóki pieszczące jego usta wargi nie zniknęły, a Severus
nie przesunął się na bok, sięgając po coś ręką i dopiero po trzasku zamykanej szafki,
Harry zrozumiał, po co. Westchnął cicho, kiedy poczuł wilgotną dłoń Severusa,
rozchylającą mu nogi i drugą, wsuwającą mu się pod kark i unoszącą jego głowę.
Otworzył oczy.
Severus. Był tutaj. Przy nim. Tak blisko, jak nigdy wcześniej. I patrzył na niego tymi
niezwykłymi oczami. I Harry wiedział, co się za nimi kryje. Coś tak
nieprawdopodobnie silnego, nieokiełznanego, tak... pięknego...
Nikt nigdy nie patrzył na niego w taki sposób. I Harry wiedział... że już nie spojrzy...
Jednak w tej samej chwili wszelkie myśli rozproszyły się, ponieważ erekcja
mężczyzny naparła na jego wejście i Severus wszedł w niego. Powoli i delikatnie. I
Harry czuł, jak Severus wypełnia go swoim penisem i swoim pragnieniem, wypełnia
całą tę przerażającą pustkę, którą odczuwał w sobie przez dwa ostatnie tygodnie...
wypełnia go tak, jakby został do tego stworzony... jakby przez całe życie czekał na to,
by w końcu znaleźć miejsce, w którym będzie tak doskonale pasował... i tym
miejscem był Harry.
Owinął ramiona wokół szyi Severusa i pozwolił, by mężczyzna zagłębił się w nim,
wydając z siebie głośne westchnienie... i Harry widział rozlewającą mu się po twarzy
przyjemność i coś jeszcze... emocje. Silne, mieniące się emocje, których mężczyzna
nie próbował nawet ukryć, a które płynęły po jego twarzy falami i Harry próbował je
wychwycić, ale było ich zbyt wiele...
I zobaczył ich jeszcze więcej, kiedy Severus ostrożnie wysunął się z niego i nie
odrywając spojrzenia od jego oczu, zagłębił się w nim ponownie, wydając z siebie
coś pośredniego pomiędzy jękiem a westchnieniem i pozwalając, by jego powieki
przymknęły się z rozkoszy.
Boże, był tak gorący... i był w nim, głęboko w nim... i ta przyjemność była zbyt silna,
zbyt... wyczekiwana. Harry zamknął oczy, rozkoszując się cudownym uczuciem
rozpierania i sposobu, w jaki to chłodne, nieco kościste ciało ocierało się o jego
skórę, stapiając się z nią i jak ciężki, wilgotny oddech Severusa łaskotał mu ramię... i jak twarde wargi wbiły się w nie, gdy Severus ponownie wysunął się z niego na
moment i zanurzył, tak głęboko, jak tylko był w stanie, a Harry przyjął go w całości,
unosząc biodra i drżąc.
Severus był przy nim, nad nim i w nim, ale to jeszcze było zbyt mało. Harry pragnął
wypełnić nim swe dłonie, swe usta. Zaczął błądzić palcami po jego plecach, na
pamięć odszukując wrażliwych miejsc na skórze, podczas gdy pchnięcia Severusa
przyspieszyły i Harry miał coraz większe problemy z zachowaniem przytomności
umysłu.
Ale udało mu się. Odnalazł je. Dokładnie pod prawą łopatką. I wystarczyło, że lekko
je musnął, by Severus spiął się, znieruchomiał i wydał z siebie gardłowy jęk,
zaciskając zęby na ramieniu Harry'ego. Och, ale nawet ten ból był przyjemny...
ponieważ przynosił ze sobą słodkie uczucie satysfakcji... że tylko on, Harry, ma tak
wielką władzę nad tym mężczyzną...
Kolejne wrażliwe miejsce odnalazł na lewym boku, tuż pod pachą. I tym razem
reakcja Severusa była jeszcze gwałtowniejsza... jego ciałem wstrząsnął tak silny
dreszcz, że Harry poczuł, jak przechodzi również na niego i Severus znowu na chwilę
zamarł, próbując złapać urwany nagle oddech. I Harry usłyszał przepełniony ogniem
szept, ogrzewający mu skórę na ramieniu:
- Ty mały złośliwcu...
I Severus pchnął. Ale już wcale nie delikatnie. Harry jęknął, wyginając się gwałtownie
w łuk, kiedy poczuł gorący niczym lawa czubek erekcji mężczyzny uderzający w ten
najwrażliwszy punkt w jego wnętrzu.
Merlinie, skąd Severus tak doskonale wiedział, gdzie go znaleźć? Skąd wiedział, jak
w niego wejść, by roztopić wszystkie mięśnie w jego ciele?
Jęk Harry'ego utonął jednak w ustach Severusa, które zamknęły mu się na wargach
w krótkim, namiętnym pocałunku. I Harry nie chciał, by Severus przerywał, ponieważ
wiedział, że kiedy tylko oderwie usta, znowu zrobi...
O boże! Kolejne pchnięcie było niczym smagnięcie biczem. Jakby jego lędźwie
przeszył prąd, tak bolesny, że to aż niemożliwe, że nie przepalił mu skóry. I Harry
znowu poczuł, jak Severus unosi mu głowę, przyciągając go do jeszcze żarliwszego
pocałunku.
I znowu pchnął. Jeszcze gwałtowniej, jeszcze mocniej.
Harry krzyknął, zatapiając paznokcie w jego plecach. Miał wrażenie, jakby był na
karuzeli. Smagnięcie. I jego usta tonące pod naporem warg Severusa. Uderzenie. I
znowu uczucie, jakby Snape pragnął wgryźć mu się w wargi.
Harry starał się złapać oddech, ale Severus nie pozwalał mu na to. Powietrze
przecinały na przemian jego krzyki i urywane pomruki, kiedy próbował krzyczeć w
obezwładniające go usta mężczyzny. Jego uda trzęsły się, a całe ciało drżało z