Читаем Desiderium Intimum полностью

Sypialnia pogrążona była w niemal całkowitym mroku. Jedyne oświetlenie stanowiła

pojedyncza świeca stojąca na szafce nocnej obok łóżka. Jej drżący blask wyłaniał z

ciemności kontury mebli. Pomieszczenie wydawało się opustoszałe, ale w powietrzu

płynęły ciche pojękiwania. Dopiero po chwili wpatrywania się w ciemność można było

dostrzec zarys niewielkiej figurki stojącej na szafce pod ścianą. Delikatny blask

świecy odbijał się w srebrno-złotych kształtach lwa i węża, wijących się w uścisku. To

właśnie ze statuetki dochodziły te oddziałujące na zmysły odgłosy: pełne

przyjemności pojękiwania i zmysłowe pomruki.

Ale to nie wszystko. W powietrzu unosił się jeszcze jeden odgłos. Ciche, tłumione

dyszenie. Jednak nie dochodziło ono z figurki, tylko z gęstego mroku obok, w którym

znajdował się stojący pod ścianą fotel. I siedzący na nim mężczyzna.

Jego ręka poruszała się szybko po obnażonej, masywnej erekcji, wystającej ze

spodni. Jego sięgające ziemi szaty szeleściły cicho przy każdym ruchu, a język raz

po raz nawilżał wyschnięte wargi. Z wpółotwartych ust sączył się coraz cięższy

oddech. Błyszczącymi w ciemności oczami wpatrywał się w łóżko, ani na chwilę nie

odrywając od niego zamglonego spojrzenia.

Potter, całkowicie nagi, jedynie w zawiązanym na szyi zielonym krawacie, z

rozłożonymi szeroko nogami, masturbujący się na jego łóżku... dla niego, tylko dla

niego. Jego wygięte w łuk ciało, krople potu spływające po jasnej klatce piersiowej,

wpółprzymknięte oczy...

Wypowiadający: Wszystkiego najlepszego, Severusie...

Klęczący na ciemnej pościeli z wypiętymi pośladkami, czekający na jego wtargnięcie,

błagający go o to... I rozszerzający dłońmi swoje wejście, by Severus miał jak

najdoskonalszy widok...

Dłoń mężczyzny drapieżnie zacisnęła się na trzonie nabrzmiałego, pulsującego

penisa. Jego oczy wpatrywały się w łóżko z niemal chorobliwą fascynacją.

Potter, wijący się pod nim, skamlący ochryple, wpatrzony w niego zamglonymi z

pragnienia oczami, nieprzytomnie się do niego uśmiechający...

Jęczący jego imię...

Severusie... Severusie... Severusieee...

Wybuchający szlochem... a potem zaspokojony, rozgrzany, zasypiający w jego

łóżku... wtulony w niego...

Z figurki dobiegł długi, zachrypnięty krzyk spełnienia. Ciemność rozbłysła czerwienią,

Severus zesztywniał, konwulsyjnie ścisnął swojego penisa i rozlał się we własnej

dłoni, pozwalając, by pustosząca eksplozja pochłonęła jego ciało i umysł. Jego

powieki opadły, usta otworzyły się w niemym krzyku, a skumulowanie ciśnienie w

lędźwiach niemal rozsadziło jego erekcję.

Nie wiedział, jak długo dochodził. Ale kiedy tylko jego umysł powrócił do chwili

obecnej, a mgła orgazmu opadła, usłyszał cichy, miękki szept:

Dobranoc, Severusie...

W tej samej chwili w jego dłoni znalazła się różdżka. Krótkim machnięciem zgasił

jedyną znajdującą się w pomieszczeniu świecę, ale zanim jeszcze spowił go

nieprzenikniony, gęsty mrok, skierował różdżkę na figurkę i rzucił na nią niewerbalnie

zaklęcie. Nastąpił moment ciszy, jakby nagranie cofało się. I po chwili w ciemności

ponownie rozległ się ten sam, miękki szept:

Dobranoc, Severusie...

A potem ponownie. I ponownie. Cichy szept w ciemności.

Dobranoc, Severusie...

Dobranoc...

Dobranoc...

Aż w końcu zaczął przypominać niekończące się echo, które już na zawsze

wsiąknęło w ściany tej zimnej, czarnej otchłani, na której dnie znajdował się teraz

Severus.

***

Kiedy Severus wyłonił się zza zakrętu i dostrzegł czekających na niego przed klasą

szóstorocznych Gryfonów i Ślizgonów, wystarczyło mu zaledwie pobieżne spojrzenie,

by zauważyć, że wśród uczniów nie ma... Pottera.

Mimowolnie zwolnił kroku, a cały korytarz pogrążył się w gęstym, lepkim mroku,

sięgającym niemal jego kolan. Jego wzrok przesunął się w bok i nagle z ciemności

wyłoniło się światło, padające na dwie przyciśnięte do siebie sylwetki.

Granger, cała zapłakana, opierała się o ramię próbującego nieudolnie ją pocieszać

Weasleya.

W ciszy, która zapadła unosiło się jedynie głuche, niewiarygodnie szybkie dudnienie.

Severus z trudem przedzierał się przez mrok, mając wrażenie, że coś, co w nim

pełza, czepia się jego szat, próbując wciągnąć go w grzęzawisko.

I gdy tylko zamknął drzwi za wlewającą się do sali falą uczniów, natychmiast

skierował się do stolika, przy którym usiedli Weasley i Granger i starając się nadać

swojemu tonowi odcień gniewu, wyrzucił z siebie:

- Gdzie jest Potter?

Widział, jak dziewczyna przełyka ślinę, jakby to, co miała powiedzieć, nie chciało jej

przejść przez gardło. Ale zanim zdążyła otworzyć usta, uprzedził ją Weasley:

- Harry stracił przytomność na Historii Magii. Jest w skrzydle szpitalnym.

Klasa rozbłysła nagle niesamowicie jasnym i mroźnym światłem, jakby przecięła ją

błyskawica, pozostawiając po sobie popękane ściany i sypiący się tynk. Coś w

Severusie szarpnęło się, ale zdążył nad tym zapanować w tej samej chwili, kiedy do

jego uszu dobiegło parskniecie i donośny głos Zabiniego:

- Podobno runął z impetem i przywalił głową w podłogę. Może w końcu coś mu się w

niej naprawi. Niezłe zrobił z siebie widowisko. Szkoda, że mnie tam nie było.

Перейти на страницу:

Похожие книги