Krzyknął zaskoczony, kiedy mężczyzna wyszedł z niego prawie całkowicie, a
następnie gwałtownie zanurzył się w nim aż po same jądra i znieruchomiał. Palce
ściskające jego biodra wbiły się boleśnie w ciało. Wiedział, że zostaną siniaki. Do
jego uszu dotarło przeciągłe, pełne z trudem ukrywanej przyjemności westchnienie.
Poczuł coś gorącego, rozlewającego się w jego wnętrzu.
Z trudem łapiąc oddech, odwrócił głowę, by spojrzeć na twarz Snape'a. Chciał
zobaczyć go podczas orgazmu. Ale w tej samej chwili dłoń Mistrza Eliksirów
wystrzeliła do przodu, odwracając brutalnie jego głowę z powrotem i przyciskając ją
do biurka. Harry jęknął, kiedy uderzył boleśnie o twardą powierzchnię i starał się
uwolnić, ale Snape trzymał jego głowę w żelaznym uścisku.
"To dlatego mnie odwrócił. Nie chciał, żebym na niego patrzył..." - pomyślał,
czując, jak poprzez ból, dreszcze i podniecenie, przebija się promień zawodu.
Poczuł, jak wciąż gorący i pulsujący penis Snape'a wysuwa się z niego powoli,
ręka przyciskająca jego głowę do biurka wycofuje się, a ciężar przygniatający biodra
znika.
Harry leżał na pokrytym sprawdzianami blacie jeszcze przez jakiś czas, próbując
uspokoić oddech i oszalałe bicie serca. Czuł się tak, jakby jego mięśnie zamieniły się
w kisiel. Nie był w stanie się poruszyć. Nie potrafił zmusić swojego obolałego ciała do
jakiegokolwiek wysiłku. Ale przecież nie mógł tu leżeć wiecznie.
Całą siłą woli zmusił się, by podnieść się i stanąć na nogach, jednak te ugięły się
pod nim i musiał oprzeć się rękami o blat, żeby się nie przewrócić. W głowie wirowało
mu tak bardzo, że przez chwilę nie wiedział, gdzie znajduje się góra, a gdzie dół. Z
pomiędzy pośladków promieniował przenikliwy ból. Zacisnął zęby i odwrócił się w
stronę Mistrza Eliksirów, który stał w pewnej odległości od niego, całkowicie już
ubrany. Na jego ustach błąkał się pełen satysfakcji uśmiech.
Czarne brwi uniosły się w geście ponaglenia, a oczy powędrowały ku ubraniom
Harry'ego leżącym na podłodze. Harry schylił się po nie i drżącymi rękami zaczął się
ubierać.
Panująca w pomieszczeniu cisza przytłaczała swym ciężarem.
Kiedy Harry próbował zapiąć koszulę, zorientował się, że przecież Snape zerwał ją
z niego i że nie ma już na niej ani jednego guzika.
Jak on się teraz komuś pokaże?
Zobaczył, jak Mistrz Eliksirów wyjmuje różdżkę i jednym machnięciem sprawia, że
wszystkie guziki powracają na swoje miejsca. Harry przełknął ślinę widząc, jak
kolejnym machnięciem nauczyciel zdejmuje z pomieszczenia zaklęcie wyciszające, a
z drzwi zaklęcie zamykające.
Czyli to już koniec? A tak chciał z nim porozmawiać. Zapytać go o tyle rzeczy...
Przecież Snape nie może go tak po prostu przelecieć i odesłać bez słowa
wyjaśnienia.
Harry zapiął szatę i spojrzał na mężczyznę. Otworzył usta, ale Mistrz Eliksirów był
szybszy.
- No, Potter. Jeżeli się pospieszysz, to może jeszcze zdążysz na obiad.
Harry nie mógł uwierzyć własnym uszom. JAK Snape, po tym, co przed chwilą się
wydarzyło, może myśleć, że Harry tak po prostu mógłby teraz pójść na obiad?
Jednak widząc ironiczny uśmiech wykrzywiający wargi mężczyzny, zrozumiał, że
Snape kpi sobie z niego.
- Bardzo śmieszne - wymamrotał, postanawiając jednocześnie, że nie wyjdzie
stąd, dopóki Snape nie przyzna się, że było mu przyjemnie.
Harry
Chciał tutaj zostać. Z nim.
Chciał... by Snape też tego pragnął.
W kilku krokach znalazł się przy nauczycielu, owinął ramiona wokół jego pasa,
stanął na palcach i przycisnął wargi do jego ust, wykorzystując zaskoczenie
mężczyzny i wślizgując się językiem do ciepłego wnętrza.
Jednak Snape szybko się zreflektował. Oderwał głowę i złapał Harry'ego za
ramiona, by go od siebie odsunąć. Gryfon jednak przycisnął się do niego jeszcze
mocniej, składając pocałunki na jego odsłoniętej szyi.
Zanim jednak zdążył się rozkręcić, Snape odsunął go od siebie na odległość
wyciągniętych ramion.
- Dosyć tego, Potter! - wysyczał przez zaciśnięte zęby, wbijając w niego spojrzenie
pełne zimnego, stalowego gniewu. - Nigdy więcej tego nie rób. Rozumiesz, czy mam
ci to przeliterować?
Gryfon poczuł, że te słowa rozpętały w nim burzę z piorunami.
Przecież pozwolił mu się pieprzyć. Dał mu wszystko, a Snape nie chce dać mu
nawet jednego pocałunku!
- Nie, nie rozumiem - warknął. Te słowa zaskoczyły nawet jego. Zobaczył, jak oczy
Snape'a przybierają morderczy wyraz. Jednak Harry rozpędził się już i nic nie było w
stanie go zatrzymać. - Pragnę cię i chcę cię całować! To przecież naturalne!
Dlaczego musisz być takim dupkiem, żeby tego nie rozumieć?
Harry zobaczył śmierć czającą się we wbijającym się w niego spojrzeniu. Snape
wyciągnął rękę i boleśnie ścisnął jego ramię.
- Jeszcze jedno słowo, Potter, a pożałujesz - wysyczał prawie bezgłośnie.
Harry wiedział, ile ryzykuje. Wiedział, z kim rozmawia. Jednak uczucie
niesprawiedliwości i zawodu, które uwolniły w nim słowa Snape'a sprawiły, że był jak
ślepy podążający wąskim tunelem wprost w nieuniknione.
Przypomniał sobie, jak mężczyzna odwrócił jego głowę, żeby Harry nie mógł