górę, napotykając płonące spojrzenie czarnych, bezdennych oczu, które w snach
zawsze doprowadzały go do delirium. Jego drżącej dłoni dotknęły chłodne palce
Mistrza Eliksirów.
To, co się wtedy wydarzyło, sprawiło, że Harry osłupiał.
Jego członek drgnął spazmatycznie.
Chłopak z zaskoczeniem malującym się na bladej twarzy poczuł bolesny skurcz w
lędźwiach. To uświadomiło mu zagrożenie, w jakim się właśnie znalazł, a przed
którym nie był w stanie się obronić. Miał wrażenie, jakby opadał w przepaść bolesnej
świadomości i nic nie mogło już tego powstrzymać.
Bezgraniczne zdumienie płonące w jego szeroko otwartych oczach sprawiło, że
przez twarz nauczyciela przebiegł cień, a pomiędzy brwiami pojawiła się zmarszczka.
"On wie!" - pomyślał Harry w panice, odwracając wzrok, wyrywając nagłym
szarpnięciem dłoń, łapiąc z powrotem nóż i zabierając się za obieranie następnego
owocu.
- N-nic mi n-nie jest. Nie t-trzeba - wydukał mając wrażenie, że zaraz chyba umrze
ze wstydu i przerażenia. Głos mu się lekko załamał na ostatnim słowie i poczuł na
sobie zaskoczony wzrok Hermiony.
- W takim razie nie zawracaj mi więcej głowy, Potter! - warknął nauczyciel,
odwracając się do niego plecami i odchodząc.
Harry poczuł łzy pod powiekami.
"Jestem skończony!" - tyle tylko zdołał pomyśleć wśród okruchów zdruzgotanej
świadomości.
* * *
"W co ja się, do cholery wpakowałem?" - myślał Harry, sprzątając już siódmy tego
dnia schowek.
Był zmęczony, brudny i spocony. Filch postanowił go solidnie wymęczyć, skoro ma
okazję poznęcać się nad Potterem.
Harry rozłożył sobie sprzątanie na dwa dni. W sobotę postanowił wysprzątać
schowki w dolnej części zamku, a w niedzielę - w górnej. Zostały mu tylko dwa
schowki w lochach. Zatrzaskując drzwi siódmego schowka, powlókł się na
poszukiwanie następnego.
W lochach było chłodno, ale Gryfon, rozgrzany pracą fizyczną, miał wrażenie, że
zaraz się ugotuje.
"Dlaczego moje życie musi być takie popieprzone?" - myślał, spoglądając ponuro na kurz i pajęczyny, pokrywające każdą powierzchnię niewielkiego pomieszczenia.
Postawił wiadro na podłodze i westchnął głęboko.
Harry ze złością zaczął zamiatać śmieci i kurz, pokrywające podłogę i zbierając
miotłą pajęczyny z sufitu i ścian.
W głowie Gryfona pojawił się obraz hebanowych oczu, patrzących na niego z
wyższością i palące uczucie, kiedy chłodne palce dotknęły jego dłoni. Przez ciało
chłopaka przeszedł niekontrolowany dreszcz.
To nic nie znaczyło! Zupełnie nic! Przecież nie może stać tu i podniecać się,
myśląc o Snapie. To absolutnie niemożliwe!
Wczorajsza sytuacja na lekcji eliksirów sprawiła, że Harry niemal powyrywał sobie
włosy z rozpaczy, uświadomiwszy sobie, co się z nim dzieje, kiedy Mistrz Eliksirów
jest w pobliżu i kiedy o nim myśli.
Na dodatek wczoraj po lekcjach spotkał go na korytarzu i
upuścić torbę z książkami
To był wypadek! Wcale nie wypuścił torby dlatego, że poczuł muskający go
fragment peleryny nauczyciela i otulający go korzenny zapach, a jego członek drgnął
i Harry niemal zawył z przerażenia. To na pewno nie dlatego. Chociaż reakcja jego
rozdygotanego ciała mogła mieć z tym coś wspólnego.
Nie! Nie może o tym myśleć, gdyż jego serce znowu zaczyna mocniej bić.
Czując szum w uszach, zawroty głowy i gorąco rozlewające się po jego ciele,
Harry oparł czoło o zimny kamień i zaczął uderzać pięścią w ścianę, powtarzając jak
mantrę:
- Jestem głupim, tępym, nienormalnym dziwakiem! Jestem głupim...
- Chociaż raz mówisz z sensem, Potter - zimny głos Mistrza Eliksirów przeszył
Harry'ego na wskroś i sprawił, że Gryfon zesztywniał, a na jego twarzy odmalowało
się krańcowe przerażenie.
_____________
* "Addicted" by Kel y Clarkson
--- rozdział 05 ---
5. The Cupboard.
- Jestem głupim, tępym, nienormalnym dziwakiem! Jestem głupim...
- Chociaż raz mówisz z sensem, Potter - zimny głos Mistrza Eliksirów przeszył
Harry'ego na wskroś i sprawił, że Gryfon zesztywniał, a na jego twarzy odmalowało
się krańcowe przerażenie.
Chłopak zamknął oczy czując tępy, pulsujący ból w głowie.
"Błagam, tylko nie to!" - powtórzył w myślach, bojąc się obejrzeć. Jednak musiał to zrobić.