Читаем Breslau forever полностью

- To były chwile rozwoju nazizmu. Takie mam dziwne przypuszczenia, ponieważ nie dysponuję źródłami, że ta nowa brunatna ideologia zupełnie im nie pasowała. Ale to tylko moje domysły.

- A co się stało? - tym razem spytał Miszczuk.

- Nie wiem. Choć znając naukowców, myślę, że bardzo nie spodobał im się ówczesny porządek. Nie wiem, naprawdę. Podejrzewam, że założyli organizację...

Miszczuk patrzył dość obojętnie.

- Wywrotową? - spytał.

- Spisek? - dodał Grunewald.

- Och, oni byli przedwojenni, więc prawdopodobnie antyfaszystowską jaczejkę cichych i skupionych intelektualistów. Znam takich ludzi. Głowy w obłokach, piękno wokół, a tu nagle tramtadaramtamtam. Pif-paf! Prawdopodobnie zbrzydził ich widok ludzi, których dotąd uważali za kolegów, a którzy nagle pokazali, kim są naprawdę.

- Kim?

- Pieskami merdającymi ogonami przed nową władzą. Gryzącymi się o to, kto będzie bliżej koryta. Zmierziła ich wizja pseudointeligentów, jak by się to później powiedziało, z awansu, którzy zdobywali kierownictwo jednostek naukowych, bo mieli większe pojęcie o lizu-lizu-polityce niż o jakiejkolwiek nauce. I jeszcze coś.

- Co?

- Chcieli mieć dalej swój Breslau. Taki, jakim był. Wielonarodowy tygiel złożony z Niemców, Żydów, Polaków, Czechów i dziesiątek innych nacji, a nie „marschieren, marschieren, alle zusammen”. Tacy to byli antyfaszyści. Chcieli chronić kulturę i to szczególne coś, co tkwi w tym mieście. Nie chcieli podkładania bomb.

Grunewald pokiwał głową i zrobił minę w rodzaju: „A o co ja podejrzewałem tych biedaków? Niech mi Bóg wybaczy”.

- Tego nie ma w aktach. Skąd wiesz? - wtrącił Miszczuk.

- Nie wiem. Tylko domysły. Może sam taki jestem?

- A co jest w aktach?

- Tylko jedna wzmianka. Von Kreutzky wpadł nagle.

Grunewald przytaknął. Widział przecież te akta.

- No, ale nie ma ani słowa, za co go zatrzymali. Dziwna sprawa.

- Właśnie. Zatrzymali i wypuścili po dwóch dniach? Nie stawiając żadnych zarzutów? Dziwne.

- No właśnie.

- To zupełnie nie po niemiecku. Żadnych akt, protokołów, spisów, notatek służbowych, stenogramów. To po prostu niemożliwe.

- To po prostu niemożliwe - zgodził się absolutnie Grunewald. - Więc co się stało?

- Nie mam zielonego pojęcia. W papierach nic nie ma. Ale...

- Ale? - podjął znowu Grunewald.

- Naprawdę nie wiem. Opieram się na przemyśleniach. Ale gdyby do mnie przyszedł facet, który powiedziałby, że chce jedynie chronić istotę swojego miasta, jego ducha... Nie będzie podkładał bomb ani strzelał do nikogo, a jedynie wydawał gazetki, to... Tobym go zwolnił. Ryzykując wszystko.

- Wszystko - powtórzył Grunewald. - A znalazł się ktoś taki po stronie niemieckiej policji?

Tu Staszewski był już pewny.

- Znalazł się. Hermann Glass. Oficer, który podpisał zwolnienie von Kreutzky’ego i nie zostawił żadnego śladu w papierach.

Obydwaj umarli policjanci przytaknęli zgodnie.

- Więc organizacja miała odtąd swojego człowieka w policji?

- Tak. Przejrzałem jednak inne sprawy, które prowadził Glass. Był porządnym człowiekiem, choć ewidentnie tchórzem. Nadawał się na konspiratora jak ja na piłkarza. Organizacja stanęła więc przed poważnym problemem. Jak się uchronić przed następnymi wpadkami? Mogli się dowiedzieć, kto w danej chwili prowadzi śledztwo. Ale co dalej? Zastrzelić go? Zasztyletować? Oblać kwasem czy wysadzić? Każda spektakularna zbrodnia wyjdzie na jaw wcześniej czy później. - Staszewski uśmiechnął się. - Śledczy trafili jednak na prawdziwych naukowców. Po co zabijać? Jeśli ktoś grzebie w tym, w czym nie powinien, niech sam to zrobi. Bez żadnego kontaktu z konspiratorami i ich wtyczką w policji.

- Ostermann i von Kreutzky?

- Oczywiście. Dlaczego nie mieli wykorzystać tego, w czym naprawdę byli dobrzy? Halucynogeny, środki depresyjne i alergia. Wystarczy to wszystko połączyć i eliminować, kogo się chce, beż żadnego kontaktu.

Miszczuk i Grunewald zerknęli na siebie.

- Widzisz? Mówiłem, żeśmy poszli do piachu nie na darmo. My milicjanty zuchy, a on zdolniacha!

Grunewald też był pod wrażeniem.

- Dostarczyli na policję środek von Kreutzky’ego? - spytał.

- Tak. I nawet wiem gdzie.

- Skąd?

- Natchnął mnie protokół przesłuchania tego gestapowca. - Staszewski zerknął na Miszczuka. - On opisywał, jak podczas ostrzału był w bunkrze pod Nowym Targiem. Zabrakło prądu. Ale ktoś to wcześniej przewidział i jedną ze ścian posmarowano fosforem. Zaczynała świecić w ciemności.

- Ale jaki to ma związek z policją?

- Myślę, że Glass, czy wręcz von Kreutzky, posmarował swoim preparatem jedną ze ścian w moim gabinecie. Ktoś musiał ich spłoszyć. Pewnie sprzątaczka, bo Wasiak opisywał, że już po wojnie znalazł w tym gabinecie maski przeciwgazowe. Stąd domyślam się, że malowali w nocy. A sprzątaczka, kiedy zobaczyła leżące maski, prawdopodobnie włożyła je do szafy, gdzie nikt ich nie ruszał.

- A Ostermann?

- Ostermann podarował zakonowi urszulanek sadzonki egzotycznych kwiatów. Zafundował klomby i bezpłatne szkolenie, jak się nimi zajmować. Królewski dar, bo kwiaty były rzeczywiście ładne, egzotyczne, a jednocześnie odporne na zmienne warunki pogodowe i cholernie drogie.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Враг, который не забудет
Враг, который не забудет

Закрученная детективная линия, неожиданные повороты сюжета, история искренней, глубокой, верной любви! Заключительная книга дилогии, название первой книги: «Девушка, которую не помнят», первая книга бесплатна.Неведомый убийца-менталист продолжает терроризировать империю, а поймать его может только другой сильный менталист. Ир Хальер убежден, что такой магиней высочайшего уровня является Алеся, но не ошибается ли он?Это роман – шахматная партия, в которой все фигуры на доске давно расставлены и немало ходов уже сделано. Алесе надо определиться, кто она на этом клетчатом поле боя: ферзь или пешка? И кто из сражающихся играет за черных? Ир Хальер упорно ловит беглую магиню, Алеся с не меньшим упорством уворачивается и даже не подозревает о настоящих планах своего врага.В тексте есть: попаданка в магический мир, тайны и приключения, умный злодей2020 год18+

Валентина Елисеева , Валентина Ильинична Елисеева

Фантастика / Самиздат, сетевая литература / Киберпанк