Читаем Breslau forever полностью

Palnęła się w czoło. Znalazła na półce wielkie pudło z filiżankami Rosenthala, które dostali w prezencie. Nie używali, bo za drogie na co dzień.

- Podaj brzytwę.

- Jezusie Chrystusie. Brzytwę to ja może raz w życiu widziałam!

- Nie komplikuj. Daj maszynkę do golenia.

- Tę elektryczną? Przecież tylko taką masz.

- Daj mi swoją plastikową maszynkę, którą depilujesz nogi. I spokojnie. Wszystkimi bakteriami już dawno się wymieniliśmy.

Mydło nie chciało rozpuścić się w filiżance. Przypominało kawałek betonu. Bełtanie zwiniętą gazetą, rozbijanie nożem ani włożenie do kuchenki mikrofalowej nic nie dawało. Staszewski zadzwonił więc do kolegi fizyka. Ten przez kilka minut udzielał sążnistych wyjaśnień, dlaczego się nie rozpuszcza. Generalnie chodziło o to, że mydło jest zbyt dobrej jakości. Z byle jakim nie byłoby problemu, a to musiało być high quality. W rękach będzie mydlić, w filiżance nie. Ale za to nie zostawia osadu, nalotu, żadnych brudów. Jest pancerne.

Nie wiedział, co zrobić. Namydlić ręce, a potem na twarz? No ale Grunewald wyraźnie wspominał o naczynku. Czy to jest ważne? Nie miał zielonego pojęcia.

- Helgo! Zawołaj mi dorożkę.

Wyraźnie zaciekawiona podeszła do laptopa. Szybko stukała w klawisze. Google, searching. We Wrocławiu było może pięć dorożek. Wszystkie w Rynku - tylko dla turystów. Mała szansa, żeby dotarły na Karłowice w dającym się przewidzieć czasie. Nagle zmarszczyła brwi.

- Sławek, Chryste! Przecież dzisiaj jest trzeci maja.

- O cholera, a my nie mamy flagi!

- Mamy! - Popędziła do garderoby. - Przecież kupiłam w zeszłym roku.

Wróciła ze sztandarem zatkniętym na kijku od mopa. Przywiązała go do poręczy balkonu drutem i usztywniła taśmą klejącą. Była niezła w improwizacji. Flaga łopotała na wietrze. Sławek zasalutował do gołej głowy. Tak tylko, żeby pokazać szacunek. Męczyło go co innego. Usiadł znowu do akt i gorączkowo przerzucał papiery. Najpierw pamiętnik Grunewalda.

Na święto nazistowskie wywiesiłem flagę ze swastykę.

Przeszedł do akt Miszczuka i Wasiaka.

Z powodu zasług wojennych i szczególnego oddania w walce z reakcyjnym podziemiem oraz sku.. sku... skutecznego (dobrze powiedziałem?) rozprawiania się z elementem zbrodniczym i szabrownikami dostąpią oni ho... honoru (dobrze powiedziałem?) wcięgnięcia flagi na maszt!

* * *

Staszewski masował skronie. „Flaga na maszt, Irak jest nasz” - powtarzał słowa piosenki Lecha Janerki. A może same się powtarzały?

- Słuchaj, zamiast dorożki zamów mi taksówkę... Helgo! - dodał.

Mariola wystukała numer z domowego telefonu.

- Dzień dobry.

- Dzień dobry. Już jedziemy.

Nie musiała podawać adresu. Komputery natychmiast wychwytywały numer telefonu, pod warunkiem, że nie był zastrzeżony, sprawdzały, czy dzwoni stały klient i czy nie było żadnych kłopotów z płatnościami. Ponieważ Staszewski spełniał wszystkie kryteria, taksówka momentalnie ruszyła z któregoś postoju w pobliżu.

- A co z tą jajecznicą? - spytała Mariola.

- Dajmy sobie z tym spokój. Nie zjem sześciu jaj na śniadanie. Nie wiem, co oni wtedy robili, że tak żarli.

Wzruszyła ramionami.

- Też nie wiem. Ale ja bym zjadła.

- Żartujesz? - Popatrzył na nią zdziwiony.

- Nie. Zjadłabym.

- No, a później sama nazywasz się foczką i mówisz, że na brzuchu masz sadełko.

Uśmiechnął się miło, ale dziewczyna wyraźnie się zezłościła.

- A ty to co? Od rana piwko albo drinki. Myślisz, że nie wiem, co trzymasz w szufladzie biurka? Dwie butelki wódki! - Zadyszała się. - Masz tam trzy spluwy i dwie butelki wódki!

Wzniósł oczy do góry.

- Ale od tego się nie tyje.

- Od tego się umiera! - usiłowała być rzeczowa. - Ijeszcze dwie paczki fajek dziennie.

- Umiera się z powodu jedzenia.

On też był rzeczowy i znał statystyki. Nie straszcie rakiem frajerów. Zdechną od frytek, coli, kiełbasy i tłuszczu. Będą sto razy bardziej liczni niż ci od raka.

- No oczywiście! Dwie paczki papierosów i wódka okraszana piwem to nie jest powód do umierania? Szczególnie jeśli się jest alergikiem.

- Alkohol pomaga astmatykom.

- Tak. - Odwróciła się plecami. - A szczególnie papierosy ci pomagają. - Rzuciła czymś w ścianę. - Pomagają ci w drodze na cmentarz. Podtrzymują za ręce! I chlejesz w robocie!

Nie był świnią i nie powiedział, że ją właśnie zabija kanapka, którą sobie w międzyczasie zrobiła.

- Oj, Mariola, jestem dobrym oficerem policji. Jestem fachowcem. I to, co piję albo palę, nie powinno nikogo obchodzić.

- Tak! - wrzasnęła. - Tylko się nie zdziw, jak cię zwolnią. Zastąpią cię miernotą przeklętą, która nie będzie potrafiła nawet ułamka spraw załatwić, które ty potrafisz. Ale za to codziennie będzie trzeźwa, codziennie o czasie w pracy, codziennie gotowa lizać dupę szefowi. Zrozum to wreszcie!

Перейти на страницу:

Похожие книги

Враг, который не забудет
Враг, который не забудет

Закрученная детективная линия, неожиданные повороты сюжета, история искренней, глубокой, верной любви! Заключительная книга дилогии, название первой книги: «Девушка, которую не помнят», первая книга бесплатна.Неведомый убийца-менталист продолжает терроризировать империю, а поймать его может только другой сильный менталист. Ир Хальер убежден, что такой магиней высочайшего уровня является Алеся, но не ошибается ли он?Это роман – шахматная партия, в которой все фигуры на доске давно расставлены и немало ходов уже сделано. Алесе надо определиться, кто она на этом клетчатом поле боя: ферзь или пешка? И кто из сражающихся играет за черных? Ир Хальер упорно ловит беглую магиню, Алеся с не меньшим упорством уворачивается и даже не подозревает о настоящих планах своего врага.В тексте есть: попаданка в магический мир, тайны и приключения, умный злодей2020 год18+

Валентина Елисеева , Валентина Ильинична Елисеева

Фантастика / Самиздат, сетевая литература / Киберпанк