Читаем Wszystko czerwone полностью

Dantejskie piekło rozszalało się w cichym przed chwilą domu. Zosia odzyskała nagle przytomność i siły, skierowane wyraźnie przeciwko mnie. Nie rozumiałam, co się dzieje, wszyscy troje bowiem zaczęli nagle miotać się jak szaleńcy dokoła mnie, najwyraźniej w świecie usiłując ratować moje zagrożone życie i zatrzymać uchodzącego, ich zdaniem, ducha. Siłą ciągnęli mnie na kanapę, przeciwko czemu protestowałam gwałtownie, starając się wydrzeć z ich rąk, porozumieć się z nimi, wyjaśnić tę straszliwość, ktуra przydarzyła się w pokoju Alicji. Co za ofiara znowu leży tam, zamordowana?! Moje wściekłe protesty prze­konały ich w końcu, że trzymam się zupełnie nieźle i nie mam najmniejszego zamiaru ginąć, chociaż dlaczego miałabym zginąć akurat w tej chwili, nie rozumiałam absolutnie.

– Czego chcecie, do diabła?! – wrzeszczałam z furią. – Odczepcie się!!! O co wam chodzi, do ciężkiej cholery?!!!

– Żyjesz…!!! – wykrzykiwały obie z wyraźną ulgą i rozradowaniem – Żyjesz…!!!

Byłam pewna, że od czegoś zwariowały.

– Czyście zgłupiały?! Dlaczego mam nie żyć? To nie Ja, to Alicja! To w ogуle jakaś obca osoba….’

– Żyjesz…!!!

Po dość długiej chwili treść naszych okrzykуw zaczęła docierać do nas wzajemnie. Piekło nieco przycichło.

– Co was napadło?! – spytałam rozpaczliwie. – Czemu, do stu piorunуw, właśnie ja miałam nie żyć?.

– O Boże, ona się pyta! – wykrzyknęła Zosia z oburzeniem.

– Idź, obejrzyj się w lustrze – poradziła Alicja. – Zaraz przestaniesz się dziwić.

Obejrzałam się w lustrze i rzeczywiście przestałam się dziwić. Wyglądałam wstrząsa­jąco. Sama bym nie poznała tej straszliwej maszkary. Od stуp do głуw byłam umazana czymś ciemnoczerwonym, twarz miałam zdecydowanie asymetryczną, do czoła zaś przylepiło mi się coś dziwnego, co wyglądało tak, jakbym miała czaszkę rozłupaną na dwie połowy. Na pierwszy, a nawet na drugi rzut oka robiłam wrażenie osoby, ktуrej pomoc lekarska jest pilnie potrzeba.

– A w dodatku krzyczałaś „ratunku” – powiedziała Alicja z niesmakiem i wyrzutem. – W ogуle nie rozumiałam, jakim cudem przy takich obrażeniach jeszcze żyjesz. Myślałam, że może chodzisz po śmierci, niejako siłą rozpędu.

– Ja natomiast nie rozumiem, dlaczego ty jeszcze żyjesz – odparłam z urazą, usiłując zetrzeć z siebie ozdoby. – Co tam jest takiego w twoim pokoju? Kto tam leży?

– A, to byłaś w moim pokoju…? Powinnam się domyślić. Nikt nie leży, pułapka zleciała.

– Co…?!

– Pułapka. Zleciała.

Teraz Paweł popadł nagle w atak histerycznego śmiechu.

– Pułapka!… Mieliśmy pułapkę na zbrodniarza!… Zleciała z pуłki!…

– Paweł, uspokуj się w tej chwili! – zażądała zdenerwowana Zosia.

– Nie mogę!… Cholernie dobra pułapka!… Zapaliliśmy światło w pokoju Alicji i wreszcie ujrzałam ten straszliwy widok dokładnie. Na łуżku, na pościeli i na podłodze rozlane było istne morze gęstej czerwonej farby, w ktуrej tkwiły skorupy jakiegoś naczynia, szczątki kartonowych opakowań, między innymi po jajkach, kawałki pędzli i rуżne inne śmieci. Wleciałam w to głową i na czole miałam resztkę opakowania. Farba była nadnaturalnie przylepna.

– Rzeczywiście – powiedziałam z podziwem. – Wszystko czerwone… Czy to się jakoś da zmyć?

– Mam nadzieję – odparła Alicja trochę niepewnie. – Nie prуbowałam jeszcze, bo to zleciało, jak oni się już położyli, i nie chciałam ich budzić. Wlazłam w to. Moja nocna koszula też tak wygląda i mуj szlafrok też. Nie miałam się gdzie podziać, bo to się wszystko maże, położyłam tu kukłę i przeniosłam się na łуżko do ostatniego pokoju. Teraz, jak tu wleciałaś z tym rozbitym łbem i cała zakrwawiona, kompletnie o tym zapomniałam.

– Ty chyba oszalałaś! – powiedziała Zosia z rozpaczą. – Przecież to trzeba zmyć natychmiast! Po wyschnięciu w ogуle się nie ruszy! Paweł, zbieraj to z podłogi! Weź jakieś stare gazety i przestań się głupio śmiać!

– Czekajcie, może najpierw sprуbujemy sprać z Joanny…

Kostium i bluzka, ktуre miałam na sobie, były stare i nie zależało mi specjalnie na ich doskonałym upraniu, mogłam się pogodzić ze stratą. Chętnie bym natomiast usunęła to wszystko czerwone z butуw, z rąk, a szczegуlnie z twarzy.

Już po kwadransie stało się wyraźnie widoczne, że żadne mydło, żadne proszki do prania, żadna wrząca woda tej upiornej farby nie ruszy. Czysta benzyna działała na nią w ten sposуb, że rozmazywała się łatwiej. Cała nadzieja pozostała w specjalnym rozpuszczalniku do kleju czy czegoś takiego, ktуry powinien ruszyć wszystko.

– Mam ten rozpuszczalnik – powiedziała Alicja z triumfem. – Stoi tam u gуry, w tej zamkniętej szafce pod samym sufitem. Paweł, wejdź na coś.

Paweł wlazł na wysoki kuchenny stołek. Zosia prуbowała na mnie mleka, spirytusu, soku z cytryny i acetonu.

– Zdaje się, że najpierw zedrzesz mi skуrę, a dopiero potem zejdzie farba – powiedziałam z powątpiewaniem. – Może jednak prуbuj raczej na butach!

– Coś przecież musi na to działać – mruknęła Zosia z irytacją.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Агент 013
Агент 013

Татьяна Сергеева снова одна: любимый муж Гри уехал на новое задание, и от него давно уже ни слуху ни духу… Только работа поможет Танечке отвлечься от ревнивых мыслей! На этот раз она отправилась домой к экстравагантной старушке Тамаре Куклиной, которую якобы медленно убивают загадочными звуками. Но когда Танюша почувствовала дурноту и своими глазами увидела мышей, толпой эвакуирующихся из квартиры, то поняла: клиентка вовсе не сумасшедшая! За плинтусом обнаружилась черная коробочка – источник ультразвуковых колебаний. Кто же подбросил ее безобидной старушке? Следы привели Танюшу на… свалку, где трудится уже не первое поколение «мусоролазов», выгодно торгующих найденными сокровищами. Но там никому даром не нужна мадам Куклина! Или Таню пытаются искусно обмануть?

Дарья Донцова

Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Иронические детективы
Бюро гадких услуг
Бюро гадких услуг

Вот ведь каким обманчивым может быть внешний вид – незнакомым людям Люся и Василиса, подружки-веселушки, дамы преклонного возраста, но непреклонных характеров, кажутся смешными и даже глуповатыми. А между тем на их счету уже не одно раскрытое преступление. Во всяком случае, они так считают и называют себя матерыми сыщицами. Но, как говорится, и на старуху бывает проруха. Василиса здорово "лоханулась" – одна хитрая особа выманила у нее кучу денег. Рыдать эта непреклонная женщина не стала, а вместе с подругой начала свое расследование – мошенницу-то надо найти, деньги вернуть и прекратить преступный промысел. Только тернист и опасен путь отважных сыщиц. И усеян... трупами!

Маргарита Эдуардовна Южина , Маргарита Южина

Детективы / Иронический детектив, дамский детективный роман / Иронические детективы