Drogi ekscelencjo. Przepraszam, że nie mogę osobiście stawić się na umówione spotkanie, ale względy rodzinne skłoniły mnie do nagiego wyjazdu wczoraj wieczorem. Dzwoniłem do WE kilkakrotnie, ale był pan poza domem. Niech przemówię zatem tym listem, a mam do powiedzenia kilka ważnych rzeczy. Wszystko, co teraz powiem, opiera się na znakomitej książce Jeana Boye
Kiedy zatem eremita ogłosi właściwy czas, zgromadzenie wybiera mściciela, którego prawą dłoń tatuują symbolem zemsty. Jeśli ów mściciel nie wykona swojego zadania, wieszają go na oczach wszystkich. Tyle Boye.
Drogi ekscelencjo, ja również, niestety, nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, które tak nurtowało Jeana Boye. Przejrzałem całą genealogię rodziny von der Maltenów i wydaje mi się, że wiem, dlaczego zemsta jezydów przez tyle wieków nie mogła być dokonana.
Von der Maltenowie podzielili się w XIV wieku na trzy gałęzie: śląską, bawarską i niderlandzką. W XVIII wieku te dwie ostatnie uschły. Gałąź śląska krzewiła się niezbyt obficie — w tej znanej junkierskiej rodzinie najczęściej rodzili się sami chłopcy-jedynacy, a zemsta — przypominam — mogła tylko wtedy być uznana za ważną, kiedy dokonano by jej na rodzeństwie. W całej historii tej rodziny tylko pięć razy pojawiło się rodzeństwo. W dwóch wypadkach jedno z dzieci zmarło w niemowlęctwie, w dwóch innych chłopcy zginęli w niewiadomych okolicznościach. W ostatnim ciotka Oliviera von der Maltena, siostra jego ojca Rupperta, dokonała żywota w ściśle zamkniętym pustelniczym klasztorze, a zatem dokonanie na niej zemsty było utrudnione.
Drogi ekscelencjo, napisałem, że wiem, dlaczego zemsta nie została dokonana. Niestety nie wiem, dlaczego ów święty starzec doznał iluminacji i uroczyście ogłosił nadejście chwili wypełnienia pomsty. Jedyny żyjący obecnie męski potomek Godfryda von der Maltena, Olivier, nie miał w chwili iluminacji pustelnika żadnych innych dzieci poza nieszczęsną Mariettą. Zatem jej straszliwy mord jest tragiczną pomyłką, obłędem starego szamana, wywołanym, być może, przez tak popularny tam haszysz.
Kończę już mój przydługi list i przepraszam, że nie zweryfikowałem przekładu Maassa dwóch ostatnich proroctw Friedlandera. Uniemożliwił mi to i brak czasu, którego wiele zużyłem na badanie klątwy jezydów, i skomplikowane sprawy rodzinne, które nieoczekiwanie przyśpieszyły mój wyjazd. — Pozostaję z poważaniem, dr Leo Hartner.